Reklama

Ostatnia szansa pokolenia Modricia, Rosjanie walczą o miejsce w historii

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2018, 13:22 • 4 min czytania 10 komentarzy

Stanisław Czerczesow i jego banda staną w sobotę wieczorem przed szansą na zapisanie się na zawsze złotymi zgłoskami w historii radzieckiego rosyjskiego futbolu. Jeżeli wejdą do półfinału, wyrównają osiągnięcie kadry ZSRR, która w 1966 roku znalazła się w najlepszej czwórce turnieju i ostatecznie właśnie takie zajęła wtedy miejsce. Wystarczy „tylko” pokonać Chorwatów, chcących z kolei nawiązać do triumfów sprzed dwudziestu lat, gdy we Francji stanęli na najniższym stopniu podium.

Ostatnia szansa pokolenia Modricia, Rosjanie walczą o miejsce w historii

Rosjanie nie są faworytami, mimo że grają u siebie, ale nie byli nimi też z Hiszpanami i nie miało to żadnego znaczenia. Sborna jest gdzieniegdzie krytykowana za swój toporny i do bólu prosty styl gry, ale dopóki są wyniki, takie głosy będą traktowane jako oznaki zazdrości ze strony dawnych kolegów Czerczesowa. Mówimy przecież o drużynie, która ciągle rozczarowywała, przygotowywała się w nerwowej atmosferze i przez wielu była typowana na jednego z największych przegranych mundialu. Kibice rosyjscy w większości nie wiązali żadnych nadziei z jej występami.

A tu proszę. Swoje zrobiła łatwa grupa, udało się w przekonującym stylu wygrać z Arabią Saudyjską i Egiptem, co zapewniło awans już po dwóch kolejkach. 0:3 z Urugwajem było otrzeźwieniem na rozgrzane głowy. Pierwszy poważny rywal i od razu sroga porażka. Mogło to zwiastować, że z Hiszpanią w 1/8 finału będzie podobnie. Udało się jednak zaszachować rywala i pokonać go w rzutach karnych. Hiszpanie męczyli się na boisku, my przed telewizorami, ale Czerczesow jak mało który trener jest nastawiony na rezultat. Tylko to go interesuje, sposób osiągnięcia celu nie jest istotny.

Totolotek oferuje bonus promocyjny za rejestrację dla nowych graczy!

Chorwaci są równie mocno zmobilizowani. U nich sytuacja wygląda podobnie, jak wyglądała u nas: dla pokolenia liderów zespołu to prawdopodobnie ostatnia szansa, by osiągnąć sukces na mistrzostwach świata. Luka Modrić we wrześniu skończy 33 lata, a Danijel Subasić w październiku 34. Mario Mandzukić to już 32-latek, Ivan Rakitić od marca ma trójkę z przodu. Za rok trzydziestka stuknie Ivanowi Perisiciowi. Oni niedługo zaczną schodzić ze sceny. Następny mundial może być czymś realnym tylko dla dwóch ostatnich.

Reklama

Vatreni po dwóch kolejkach fazy grupowej byli chyba najlepiej grającą drużyną tego turnieju. Mało efektownie, ale dość pewnie wygrali z Nigerią, a potem rozgromili bezradną Argentynę. Na koniec pokonali też Islandię, choć już wcale nie musieli. Z Duńczykami w fazie pucharowej było już trudniej, chwilami chyba brakowało pary. Mimo to rzutów karnych wcale nie musiało być, gdyby Luka Modrić wykorzystał jednego karnego pod koniec dogrywki. I tak pokazał klasę, podchodząc do piłki w serii jedenastek. Za drugim razem nie zawiódł. Trzeba mieć jaja ze stali, żeby podjąć takie wyzwanie.

Osoba Modricia jest tu kluczowa. To jeden z najlepszych pomocników świata, czasami niedoceniany. Fakty są takie, że wszędzie, gdzie przechodził, ciągnął do góry całą drużynę. Tak było z Tottenhamem i tak jest w ostatnich latach z Realem Madryt. Gdyby nie era Messiego i Cristiano Ronaldo, byłby kandydatem do Złotej Piłki. Szkoda tylko, że poza boiskiem nie wszystko błyszczy równie pięknie. Za Modriciem ciągnie się sprawa przekrętu przy odejściu do Tottenhamu. Zyski z transferu miały trafić głównie do niego i rządzącego Dinamem Zagrzeb Zdravko Mamicia (skazano go już na 6,5 roku więzienia). Piłkarz Realu ostatnio zmienił zeznania w tej sprawie. Nagle dopadła go amnezja i niewiele pamięta.

Z trybun jego i kolegów wspierać będzie pani prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović (była w bardzo dobrych relacjach z Mamiciem). Na mecz z Danią udała się klasą ekonomiczną, sama zapłaciła za bilet i dopingowała kadrę z normalnego sektora ze zwykłymi kibicami. Oczywiście miało to pójść w świat (za rok wybory). Ciekawe, czy teraz powtórzy ten manewr.

Grabar-Kitarović nawet nie zamierzała deklarować, że będzie rosyjski mundial bojkotować. W przeciwieństwie do wielu innych polityków, którym potem miękła kopara. Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że przyjedzie, by na żywo oglądać półfinał Belgia – Francja. Wcześniej bardzo ostrożne podchodził do tematu ewentualnej podróży do Rosji w czasie mundialu. „Bojkot” mistrzostw w związku z dobrą grą swojej reprezentacji przerwali też szwedzcy politycy, a na meczu Japonia – Kolumbia pojawiła się japońska księżniczka Hisako Takamado. Jak przychodzi co do czego, to nawet wielka polityka przegrywa ze sportem, a te wszystkie śmieszne bojkoty na pokaz z góry są skazane na niepowodzenie.

Reklama

Na szczęście na boisku będzie można zapomnieć o polityce. Gotowy do gry jest wreszcie Ałan Dzagojew, który szybko musiał zakończyć występ przeciwko Saudyjczykom i od tej pory jest na mundialu obserwatorem. Do zdrowia wraca też Jurij Żyrkow, ale wątpliwe, żeby ta dwójka zaczęła w pierwszym składzie. Chorwaci bez absencji, mogą wystawić najcięższe armaty.

Obie drużyny wchodziły do ćwierćfinału po rzutach karnych poprzedzonych mało emocjonującymi 120 minutami. Mamy nadzieję, że tym razem nam tego oszczędzą. Ale, bądźmy szczerzy, to prawdopodobnie życzeniowe myślenie. Nie ma się co nastawiać na pasjonujące widowisko.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

10 komentarzy

Loading...