Reklama

Kto spadnie z drabinki prowadzącej do nieba?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

03 lipca 2018, 12:34 • 5 min czytania 7 komentarzy

Reprezentacja Anglii jest jedyną z tradycyjnych piłkarskich potęg, które pozostają jeszcze w grze o finał mistrzostw świata po prawej stronie drabinki. Wszystko układa się pod nią i porażka w ostatnim meczu fazy grupowej powinna wyjść jej na zdrowie. Teraz trzeba z tego tylko skorzystać na murawie, a wiadomo, że akurat Anglicy zawsze mieli z tym problem. Rywala mają niewygodnego, ale zdecydowanie w zasięgu. Kolumbijczycy na razie rzadko nawiązują formą do poprzedniego mundialu.

Kto spadnie z drabinki prowadzącej do nieba?

Kolumbia zagrała póki co na mistrzostwach tylko jeden naprawdę dobry mecz. Wszyscy doskonale wiemy, o jakie spotkanie chodzi – podopieczni Jose Pekermana rozbili naszą reprezentację w pył – grali z polotem, grali szybko, grali ofensywnie. Quintero i James kapitalnie się spisywali, jeżeli chodzi o dogrywanie piłek do partnerów, Cuadrado nie zatrzymywał się nawet na sekundę, a Falcao po prostu zrobił swoje – nie grał wielkiego meczu, ale piłkę do siatki wpakował.

Pekerman zdecydowanie wygrał ten mecz taktycznie – przewidział ułańską szarżę biało-czerwonych w początkowej fazie spotkania, więc jego zawodnicy weszli w tę fazę gry spokojnie, nie wdając się w wymianę ciosów. Kiedy rywale się wyszumieli, Kolumbia przeszła do natarcia i zrobił się mecz wyłącznie do jednej bramki. Taka taktyczna roztropność może okazać się ich atutem, bo Anglicy, nakręceni wyśpiewywaniem wniebogłosy „God Save the Queen”, również lubią zacząć na pełnym gazie i szukać bramki już w pierwszych minutach gry.

Anglia faworytem meczu, LV BET za jej zwycięstwo płaci po kursie 2,20

Podopiecznym Garetha Southgate’a ewidentnie służy brak presji i łatki faworyta, którą reprezentanci Anglii wielokrotnie dostawali na wyrost. Wygórowane oczekiwania plątały im nogi. Tymczasem do Rosji przyjechali głodni sukcesu, ale tylko z jednym celem, dość łatwym do osiągnięcia – nie skompromitować się tak, jak przed czterema laty. To już się udało osiągnąć, bo Synowie Albionu wyszli z grupy. Ale trudno nie rozniecać marzeń o medalu, kiedy obserwuje się niesamowity „team spirit” w tej drużynie. I kiedy zerknie się w turniejową drabinkę.

Reklama

Droga Anglii do ewentualnego finału wiedzie przez Kolumbię, Szwecję lub Szwajcarię i Rosję bądź Chorwację. Z całym szacunkiem dla wszystkich ekip z tego zestawienia, ale ktokolwiek będzie grał o złoto, możemy o nim powiedzieć, że miał do finału prawdziwą autostradę.

Zawodnicy Southgate’a, żeby się na tej autostradzie rozpędzić, potrzebują dzisiaj sporo cierpliwości i wytrzymałości. Nie ma co się oszukiwać, taki stary cwaniak jak Pekerman przeciwko poważnym przeciwnikom już nie zaproponuje ofensywnej strategii, tak jak przeciwko Polsce. Zresztą nawet wtedy Kolumbia napoczęła nas dopiero ze stałego fragmentu gry, nie otwierając się do końca, jeżeli chodzi o atak pozycyjny. Dzisiaj z pewnością również wyjdzie świetnie zorganizowana, raczej defensywnie nastawiona, licząc na przebłysk geniuszu Rodrigueza, Quintero, albo szybkość Cuadrado.

Oczywiście o ile ten pierwszy w ogóle wystąpi. Póki co, prognozy są negatywne, ale może powtórzy się scenariusz znany ze starcia z Japonią, kiedy gwiazda Bayernu weszła w drugiej połowie, żeby wspomóc osłabionych kolegów.

Inicjatywa będzie zatem należała do Anglii i trzeba ją będzie rozsądnie zagospodarować. Jeżeli nie z akcji, to walcząc o rzuty wolne i rożne, bo egzekwowanie stałych fragmentów gry to póki co bardzo mocny punkt Synów Albionu. Mają przygotowanych mnóstwo wariantów i co najmniej kilku zawodników, którzy w polu karnym rywala potrafią powalczyć o każdą piłkę.

W ogóle czeka nas ciekawy pojedynek wieżowców – Yerry Mina zmierzy się z Johnem Stonesem. Zdejmowanie dośrodkowań z trzeciego piętra to będzie stały punkt programu w ich wykonaniu, na pewno.

Ale Anglia to nie tylko Stones, gra głową i stałe fragmenty. To też naprawdę fajnie działająca ofensywna maszyna, sporo gry kombinacyjnej, w której centrum jest Harry Kane – człowiek, od którego coraz częściej się oczekuje, że zaprowadzi reprezentację do ziemi obiecanej już w Rosji. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a napastnik Tottenhamu skutecznością na mundialu jak najbardziej nawiązuje do Gary’ego Linekera. Wayne’a Rooneya już zdecydowanie przebił.

Reklama

the sun okladka

Jak to w futbolu, najwięcej będzie zależało od tego, jak szybko wpadnie pierwszy gol. Kolumbijczycy na pewno nie będą forsować tempa i szaleńczo atakować, to raczej nie w stylu Pekermana. Choć, kto jak kto, ale ten szkoleniowiec uwielbia zaskakiwać, więc może i w tym meczu spróbuje zastosować jakąś zupełnie zdumiewającą strategię. Może, ale to mało prawdopodobne. Inicjatywa będzie po stronie Anglii i to od angielskiej drugiej linii będzie zależało, ile w tym meczu uda się wykreować dogodnych sytuacji.

Zwycięstwo Kolumbii LV BET wycenia na 3,65. Obstawienie, że awansuje (również po dogrywce lub karnych) to kurs 2,50

Zdecydowanie przydałoby się tam więcej kreatywności. Póki co bardzo dobry turniej rozgrywa Jordan Henderson, ale jest on skupiony głównie na defensywie. Reszta musi zanotować progres, gdyż kolumbijscy defensywni pomocnicy to specjaliści od przeszkadzania, uprzykrzania życia.

Na papierze zdecydowanym faworytem jest Anglia, ale wymęczone zwycięstwo nad Tunezją i rozgromienie Panamy to jeszcze mimo wszystko za mało, żeby zaskarbić sobie nasze zaufanie. Dzisiaj podopieczni Southgate’a grają ni mniej ni więcej o to, żeby się do grona kandydatów do mistrzostwa oficjalnie wpisać. A Kolumbia? Przyczajona, niemrawa, ledwie wyszła z grupy i dostała dość prostą drabinkę. Czy nie przypomina to trochę losów Portugalii z 2016 roku? Takie lekko uśpione ekipy potrafią się niekiedy ślizgać przez kolejne rundy zaskakująco długo.

Ponad 530 zakładów na mecz Kolumbia – Anglia w LV BET!

Coś nam się wydaje, że ten mecz na 90 minutach może się nie zakończyć. Interesujące, jaki wpływ na Anglię będzie miał mecz z Belgią, ewidentnie odpuszczony. Chorwację taki zabieg zdecydowanie wytrącił z rytmu i podobnie może być w tym przypadku, ale Kolumbia, podobnie jak Dania, nie jest ekipą na tyle potężną, żeby słabość rywala bez litości wykorzystać. Krótko mówiąc – zanosi się na piłkarskie szachy. Gdyby miało dojść do rzutów karnych, historia fatalnie wróży Wyspiarzom. Z siedmiu konkursów jedenastek na mistrzostwach świata lub Europy przegrali aż sześć! Tamtejsze media nie bały się tego faktu podkreślić.

DhKjGRrXcAUdeT2

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...