Reklama

Ochoa – bramkarz reprezentacyjny

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2018, 18:35 • 2 min czytania 7 komentarzy

Wszyscy znamy piłkarzy, którzy w klubie grają rewelacyjnie, by potem w kadrze nie prezentować nawet połowy potencjału. W Polsce najsłynniejszym, wręcz definicyjnym przykładem jest Krzysztof Warzycha, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych napastnik wysokiej europejskiej klasy, bijący rekordy w grającym regularnie w Lidze Mistrzów Panathinaikosie, a który męczył się straszliwe w reprezentacji.

Ochoa – bramkarz reprezentacyjny

Ale w naturze jest równowaga, więc muszą być też piłkarze, których reprezentowanie barw narodowych uskrzydla w sposób, w jaki nigdy nie niesie klubowa koszulka.

Takim zawodnikiem bezsprzecznie jest Guillermo Ochoa. Wielu kibicom dał się szerzej poznać cztery lata temu, będąc bohaterem meksykańskiej reprezentacji. Był fantastyczny. Po meczu z Brazylią wyciągano z kart historii interwencję Gordona Banksa przeciwko Pele, a komplementował go sam Scolari. Nawet, gdy Meksyk odpadał w pierwszej rundzie fazy pucharowej, to znowu pomimo wspaniałego meczu meksykańskiego bramkarza, wybranego piłkarzem meczu. Gwiazda mundialu.

Teraz było w gruncie rzeczy podobnie. Owszem, Meksykanie z Niemcami po prostu zagrali świetny mecz, rzadko dając naszym zachodnim sąsiadom czyste szanse strzeleckie. A co mieli, to łapał Ochoa, czasem kapitalnie, by wspomnieć interwencję po strzale Kroosa. Z Koreą dał się pokonać dopiero w 93 minucie, a choć Szwecja pokłuła go trzema golami, to nie należał do winnych – i tak po fazie grupowej statystyki wskazywały go jako najbardziej zapracowanego bramkarza. Miał aż 17 skutecznych interwencji.

Reklama

Dzisiaj też można się zżymać na Brazylię, pisać, że była daleko od joga bonito, jakim miała czarować. I prawda, że to nie jest drużyna tysiąca i jednej sztuczki, ale prawda też, że przejechała się po Meksyku. Dała się wyszumieć w początkowych minutach, a potem rywala pognębiła. Goli mogła dzisiaj strzelić znacznie więcej, okazje były – Ochoa interweniował aż siedem razy. Przy obu bramkach nie miał nic do powiedzenia, Meksykanie zostali rozklepani tak, że Brazylijczycy strzelali do pustaka.

Taki wizerunek pójdzie w świat, znowu udany mundial Meksykanina, znowu superbramkarz, jednoosobowy mur. Ale w klubach nigdy nie wspiął się na międzynarodowy poziom, który prezentuje na mundialu. W Maladze był tylko rezerwowym, w sezonie 16/17 jego Granada zajęła ostatnie miejsce i straciła 82 gole. Do rosyjskich mistrzostw przygotowywał się „zaledwie” w Standardzie Liege – wiadomo, porządny zespół, tak jak i Jupiler League, ale widzicie co chłop potrafi. Kozak przeciwko najlepszym na wielkiej scenie, a potem średniawka.

Przypadek zawodnika, który najlepszą formę łapie przy światłach wielkiego meczu?

Jeszcze dostanie szansę od wielkiego klubu?

Czy na jego następny wybitny mecz poczekamy cztery lata?

Pożyjemy, zobaczymy.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...