Reklama

Afryka w odwrocie

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

01 lipca 2018, 11:37 • 3 min czytania 12 komentarzy

Mieli rozwijać się z prędkością japońskiego shinkansena, a wyhamowali po czołowym zderzeniu z rosnącymi oczekiwaniami. Wiara w afrykańskich narodach była spora. Mówiło się, że drużyny z Czarnego Lądu rosną w siłę, rozwijają się z roku na rok, tymczasem każda z ekip pożegnała się z mundialem po fazie grupowej.

Afryka w odwrocie

Bilans? Proszę bardzo. 3 zwycięstwa, 2 remisy, 10 porażek. Niektórzy – mimo odpadnięcia – oczarowali, niektórzy kompletnie zawiedli. Całościowo jednak udowodnili, że rosnące w siłę zespoły z Afryki to mit.

Grzechem najczęściej brak wyrachowania. A przecież mistrzostwa świata to bezlitosne rozgrywki właśnie dla nich. Dla wyrachowanych.

Tym sposobem z mundialem pożegnało się Maroko. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że skradło nasze serca. Bez przesady. Na pewno jednak zaprezentowało się bardzo korzystnie, a rywalizowało w piekielnie trudnej grupie. Do kraju wraca jednak z poczuciem ogromnego niedosytu. 0:1 z Iranem po samobóju szczupakiem w doliczonym czasie gry. 0:1 z Portugalią po kilkunastu oddanych strzałach i jednym strzelonym golu, ale ze spalonego. 2:2 z Hiszpanią, która walczyła o zwycięstwo w grupie, po bramce straconej w jednej z ostatnich akcji meczu. To mogło się potoczyć inaczej, zupełnie inaczej.

Ale jakimś sposobem się nie potoczyło, co jest punktem wspólnym dla wszystkich afrykańskich reprezentacji. Senegal został wykolegowany przez komitywę Polski i Japonii, ale wcześniej również nie prezentował się olśniewająco. Ot, pokonał Polskę, co samo w sobie nie jest żadnym wyczynem. Tym bardziej że dokonał tego po przeciętnym, albo nawet słabym meczu. Potem zremisował z Japonią, ale to jego rywale mogli odczuwać niedosyt. Znów zawodził. Gdy przycisnął Kolumbię, wydawało się, że nie wypuści awansu z rąk. Ale stracił gola, wiadomo też, jak wyglądało równolegle rozgrywane spotkanie. Poległ.

Reklama

Tunezja – podobnie jak Maroko – trafiła do trudnej grupy, ale nie postawiła żadnego oporu Belgom, a w spotkaniu z Anglikami zabrakło jej szczęścia w końcówce. Odprawiła tylko, z problemami, słabiutką Panamę.

Egipt… Pomurował z Urugwajem, no i pozwolił zrealizować marzenie Essama El-Hadary’ego. 45-letniego bramkarza, który zadebiutował na mundialu, broniąc karnego i stając się najstarszym graczem w historii mistrzostw świata. Ale patrząc tylko na boisko – totalna bryndza. Jej twarzą bezbarwny Mohamed Salah, który zaliczył jedynie kilka przebłysków w starciu z Arabią Saudyjską, gdy wszystko było już pozamiatane.

Nigeria, podobnie jak Maroko, zaprezentowała się naprawdę przyzwoicie, ale znów – zabrakło wykończenia. Postawienia kropki nad „i”. Z Chorwatami przegrywa każdy, udało się pokonać waleczną Islandię, ale gdy przyszło co do czego, zabrakło wyrachowania. Niby tylko kilka minut dzieliło ją od fazy pucharowej, ale ostatecznie się w niej nie znalazła.

Jak każda afrykańska drużyna. Oczywiście – radykalne oceny nie mają sensu, w końcu dwie drużyny były blisko awansu, ale i tak trudno nie zauważyć regresu względem poprzednich lat, kiedy chociażby Ghana była blisko półfinału, czy – cztery lata temu – Nigeria i Algieria wyszły z grupy.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...