Reklama

Jest VAR, sędziowie się nie mylą? Nic z tych rzeczy…

redakcja

Autor:redakcja

29 czerwca 2018, 12:51 • 9 min czytania 11 komentarzy

Po raz pierwszy w historii na rosyjskim mundialu używane są powtórki wideo, co jednak nie oznacza, że oglądamy turniej wolny od sędziowskich błędów. Przeciwnie, wciąż jest ich całkiem sporo i wciąż wypaczają wynik rywalizacji, czy to w poszczególnych spotkaniach, czy nawet w całych grupach. Po zakończeniu pierwszej fazy mistrzostw przyjrzeliśmy się rozegranym meczom na podobnej zasadzie, jak w sezonie ligowym robimy to w naszej niewydrukowanej tabeli. Co nam z tego wyszło? No to po kolei:

Jest VAR, sędziowie się nie mylą? Nic z tych rzeczy…

Grupa A

Grupa, w której oglądaliśmy stosunkowo najmniej kontrowersji, a boiskowe rozstrzygnięcia zazwyczaj były na tyle wyraźne, że potencjalne pomyłki sędziów i tak zbyt wiele by nie zmieniły. O jednej sytuacji warto jednak wspomnieć – w meczu pocieszenia pomiędzy Arabią Saudyjską i Egiptem tym pierwszym nie należał się rzut karny, z którego padł wyrównujący gol. Fahad Al-Muwallad złapał za koszulkę Gabra i się wywrócił, co na nasze oko powinno się skończyć rzutem wolnym dla Egiptu, a nie karnym dla Arabii. Arbiter widział to jednak zupełnie inaczej, a VAR nie zainterweniował.

Ostatecznie Egipt przegrał to spotkanie 1:2, przez co – jako jedyna drużyna obok Panamy – zakończył mundial bez choćby punktu na koncie. Gdyby jednak arbiter zachował zimną krew, Saudyjczycy mieliby jednego gola mniej, a spotkanie mogłoby zakończyć się remisem. W takim wypadku Egipt nie dość, że nie zostałby bez punktów, to jeszcze dzięki lepszemu stosunkowi bramek wyprzedziłby Arabię w tabeli i zajął 3. miejsce w grupie.

Reklama

Grupa B

Tutaj z kolei grupa, w której kontrowersji była cała masa i właściwie nie wiadomo, od czego zacząć. Już w pierwszej kolejce, w szlagierowym starciu Portugalii z Hiszpanią sędziowie wypaczyli wynik, bo puścili atak łokciem Diego Costy na Pepe, po którym napastnik La Roja strzelił gola na 1:1. Być może dla VAR-u nie był to zero-jedynkowy błąd, stąd brak interwencji, ale warto zwrócić uwagę, że sędzia boiskowy był bardzo daleko od tego zdarzenia i z pewnością dobrze go nie widział. A w takich okolicznościach podtrzymanie jego decyzji przez VAR wydaje się naprawdę mało poważne.

W tym samym meczu nie brakowało innych kontrowersji, ale nie były one już tak kluczowe dla przebiegu spotkania. Rzut karny podyktowany za faul Nacho na Cristiano był z kategorii tych, z których arbiter spokojnie się wybroni. Na bezpośrednim starciu obu czołowych ekip grupy B jednak nie koniec, bo działo się także w ostatniej kolejce. W meczu Portugalii z Iranem mieliśmy dwa poważne błędy, ale – szczęśliwie – każdy z zespołów został skrzywdzony po razie, przez co ciężko mówić o jakimś wielkim wypaczeniu. Z bezpośrednią czerwoną kartką po uderzeniu rywala bez piłki powinien wylecieć Ronaldo, natomiast rzut karny dla Iranu, po którym padł wyrównujący gol, zwyczajnie się nie należał – Azmoun z bardzo bliskiej odległości nastrzelił rękę Cedrika, przez co nie mogło być tam mowy o celowym zagraniu piłki w nieprzepisowy sposób.

Nie lepiej było w starciu Hiszpanii z Marokiem, w którym arbiter mocno przeszkadzał tym pierwszym. Przede wszystkim powinien podyktować rzut krany za faul Hakimiego na Silvie:

Reklama

Powinien także wyrzucić z boiska Belhandę za brutalny atak na złamanie nogi Iniesty:

A także wyrzucić z boiska Amrabata, który w samej pierwszej połowie zapracował na 2-3 żółte kartki. Dobrze chociaż, że VAR naprawił po arbitrze błąd z samej końcówki i jednak uznał wyrównującego gola Aspasa. Fakty są jednak takie, że – gdyby sędziowanie w tym meczu było poprawne – Hiszpania powinna gładko uporać się z rywalem. Mając jednak na uwadze, że w pierwszym meczu z Portugalią powinna przegrać, bo dostała prezent bramkowy, można uznać, że i tak wygrała grupę z pomocą arbitrów. W idealnym świecie Portugalia miałaby 7 punktów i teraz szykowała się na mecz z Rosją, a Hiszpanie z 6 oczkami trafiliby na Urugwaj.

Grupa C

Przechodzimy do znacznie spokojniejszej grupy C, w której największą kontrowersją był chyba rzut karny dla Francji podyktowany w meczu z Australią. Po analizie VAR uznano, że faul na napastniku Francuzów miał miejsce już w polu karnym i naprawdę ciężko z tą decyzją polemizować. Podobnie było w kolejnych spotkaniach z jedenastkami dla Peru czy Australii, które także zostały podyktowane po analizie VAR. Tak naprawdę najpoważniejszym błędem w tej grupie był brak bezpośredniej czerwonej kartki dla Lucasa Hernandeza w końcówce meczu Francja-Peru za głupie i niesportowe kopnięcie rywala. Mając jednak w pamięci, jak mało czasu pozostawało do końca spotkania oraz jak Trójkolorowi zneutralizowali ofensywne atuty rywali, trudno zakładać, że przy prawidłowej decyzji sędziego coś na boisku by się jeszcze zmieniło. Innymi słowy, grupę C pozostawiamy bez zmian.

Grupa D

To jedna z grup, w których namieszał nasz arbiter, Szymon Marciniak. Chodzi oczywiście o starcie Argentyny z Islandią i brak rzutu karnego po faulu na Pavonie. Polski sędzia dosyć jednoznacznie pokazał Argentyńczykowi, by przestał symulować, powtórki pokazały jednak, że było tam przewinienie. Dlaczego nie interweniował VAR? Wydaje się bowiem, że – pomimo faulu – Pavon dołożył trochę od siebie, zbyt łatwo i zbyt teatralnie się przewrócił. Innymi słowy, uznano że Marciniak miał jakieś podstawy, by uznać to za symylkę, czyli nie był to jasny i oczywisty błąd. Tak czy inaczej, Messi powinien dostać drugą okazję do uderzenia z 11. metra i – pomimo, że za pierwszym razem nie trafił – na potrzeby tej analizy można uznać, że Argentyna powinna ten mecz wygrać.

Podobnie kontrowersyjny był rzut karny dla Nigerii w meczu z Argentyną, ale tam mieliśmy do czynienia z sytuacją typu „sędzia mógł podjąć dowolną decyzję i pewnie by się z niej wybronił”. Jako że zdecydował się wskazać na wapno, musimy uznać, że najzwyczajniej w świecie mógł taki wariant wybrać.

Najwięcej działo się jednak w starciu Argentyny z Chorwacją, gdzie momentami mecz był niezwykle brutalny. Czerwone kartki powinni obejrzeć Rebić oraz Meza i Otamendi. Czyli, jakkolwiek spojrzeć, w większym stopniu arbiter skrzywdził Chorwatów.

Ogólnie jednak w tej grupie błędy arbitrów specjalnie nie wpłynęły na końcowy układ tabeli. Argentyna powinna na większym spokoju wyjść z grupy, ale i tak zrobiłaby to za plecami Chorwatów.

Grupa E

Zmagania w tej grupie upłynęły pod znakiem pomocy arbitrów dla Szwajcarów. W spotkaniu z Brazylią sędziowie byli bardzo pobłażliwi dla Behramiego i spółki, którzy urządzili sobie polowanie na nogi Neymara. Szybka żółta kartka w tym meczu z pewnością zmieniłaby jego obraz, ale rzecz jasna trudno na tej podstawie mówić o jakiejś wyjątkowej krzywdzie Brazylijczyków. Trochę inaczej wyglądało to w przypadku wyrównującego gola Szwajcarii, strzelonego przez Zubera, który chwilę wcześniej odepchnął Mirandę. Z jednej strony Brazylijczyk nie podjął próby wyskoku, z drugiej zachowanie atakującego poważnie ograniczyło mu możliwość podjęcia interwencji. Ujmijmy to tak – widzieliśmy setki podobnych odepchnięć, po których sędziowie bez wahania przerywali akcje.

Równie dużo kontrowersji wywołała sytuacja z meczu Szwajcarii z Serbią – Mitrović ewidentnie był trzymany (i powalony) w polu karnym przez Lichtsteinera i Schara. Dlaczego VAR nie interweniował? Bo można tam było dopatrzyć się obustronnego przewinienia – Serb także nie pozostawał przeciwnikom dłużny. Czyli dla sędziów sprzed monitora ponownie nie był to jasny i oczywisty błąd…

Warto też zwrócić uwagę, na sytuację, która umknęła arbitrom w starciu Brazylii z Kostaryką – Marcelo zrobił coś podobnego, co Ronaldo z Iranem. I także powinien wylecieć z boiska, co – mając na uwadze przebieg meczu i gole w samej końcówce – finalnie mogło pozbawić Canarinhos trzech punktów.

Jak błędy arbitrów wpłynęły na rozstrzygnięcia w grupie E? Jeśli uznamy, że gol Zubera z Brazylią był nieprawidłowy, a po starciu szwajcarskich obrońców z Mitroviciem należał się Serbom rzut karny, Helweci z łatką jednego z największych rozczarowań pożegnaliby się już z turniejem, a dalej oglądalibyśmy Milinkovicia-Savicia i spółkę.

Grupa F

Kolejna grupa, w której namieszał Szymon Marciniak. Chodzi oczywiście o starcie Boatenga z Bergiem w polu karnym Niemców. Na nasze oko był to ewidentny rzut karny oraz – jako że była to realna szansa na zdobycie gola – czerwona kartka dla defensora Bayernu. Czyli nawet i ten mecz nie powinien się dla naszych zachodnich sąsiadów dobrze skończyć…

Poważnie skrzywdzona została także Korea Południowa, która niesprawiedliwie straciła drugiego gola w meczu z Meksykiem, bo jej akcja została przerwana ewidentnym faulem. A skoro skończyło się tam na 1:2, to w idealnym świecie wynik meczu zakręciłby się wokół remisu.

Gdyby ten gol nie został uznany i gdyby Korea zremisowała z Meksykiem, miałaby na koncie ten jeden punkcik więcej, który w takim układzie – dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu – dałby tej drużynie awans do kolejnej fazy i mecz przeciwko wielkiej Brazylii…

Grupa G

Także i w tej rywalizacji grupowej nie zabrakło sędziowskich pomyłek, ale mieliśmy tu na tyle wyraźny podział na dobrych i słabych, że panowie z gwizdkiem niczego tak naprawdę nie zepsuli. W 88. minucie meczu Belgii z Panamą, kiedy na boisku dawno było już pozamiatane, czerwoną kartkę powinien obejrzeć De Bruyne, który zaatakował rywala korkami powyżej pasa. Natomiast Anglicy mimo wszystko w lepszym stylu powinni uporać się z Tunezją, bo należały im się jeden-dwa rzuty karne po faulach na Harrym Kane’ie. Skąd ta nieścisłość? Bo raz można było także odgwizdać faul w ofensywie Stonesa:

Jako jednak, że Anglia i tak ostatecznie wygrała, a Belgia grając w dziesiątkę nie wypuściłaby 3-bramkowego prowadzenia w dwie minuty, do ostatecznych rozstrzygnięć w tej grupie nie ma sensu się czepiać.

Grupa H

Na koniec nasza grupa i wydarzenia, których wcale nie mamy ochoty pamiętać. Jako że uznajemy, iż arbiter meczu Polska-Japonia wybroni się z tego, że nie zarządził w końcówce obustronnego walkowera, ewidentny błąd pozostaje tylko jeden. Grzegorz Krychowiak powinien wylecieć z boiska w meczu z Senegalem jeszcze w pierwszej połowie, co przełożyłoby się na rozmiary naszej porażki (bo gralibyśmy pół meczu w dziesiątkę, a Krycha nie strzeliłby gola na 1:2).

Jak pamiętamy, Senegal odpadł z turnieju na rzecz Japonii z powodu gorszego bilansu w rankingu fair-play. Gdyby jednak arbiter się nie pomylił, nikt żółtych kartek liczyć by nie musiał.

* * *

Nieprawidłowa kolejność Hiszpanii i Portugalii w grupie B, poszkodowani Serbia, Korea i Senegal, a pociągnięci za uszy Szwajcaria, Meksyk i pośrednio Japonia. Niby mamy na mundialu VAR, a jednak do ideału wciąż wiele brakuje. Jasne, bez technologii mielibyśmy totalnie wypaczoną rywalizację, ale i dziś wykorzystanie powtórek pozostawia wiele do życzenia. I chyba najlepszą puentą tego tekstu będzie najświeższy news podany na Twitterze przez Rafała Rostkowskiego.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...