Reklama

Głowy nie dojechały, czyli o co tak właściwie chodzi?

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

20 czerwca 2018, 18:40 • 5 min czytania 50 komentarzy

O naszej wczorajszej porażce nie zadecydował jeden czynnik. To wielopiętrowy problem. Fatalna postawa na boisku była pokłosiem splotu wielu czynników. Wydaje się, że dużą rolę odegrała w tym wszystkim psychologia i nasze podejście do spotkania. W pomeczowych wypowiedziach do sfery psychologicznej odnosiło się kilku zawodników, a Maciej Rybus przyznał wprost, że głowy nie dojechały.

Głowy nie dojechały, czyli o co tak właściwie chodzi?

Pytanie, co konkretnie miał na myśli. Nie dojechały, bo piłkarze nie byli w stanie odpowiednio skoncentrować się na czekającym ich wyzwaniu, pojawiło się rozluźnienie, a może napięcie i stawka spotkania przerosła zawodników?

– Mecz miał wielką stawkę, do tego dochodzi ranga turnieju. Trudno mi ocenić, co najbardziej zawiodło pod kątem psychologicznym, bo jako psycholog nie jestem blisko kadry. Chciałabym uniknąć telepsychologii. Wydaje mi się jednak, że kilka czynników mogło okazać się istotnych. Po pierwsze, koncentracja na zadaniu. Wyzwanie dotyczące specyfiki turnieju i samych mistrzostw można porównać jedynie z igrzyskami olimpijskimi. Turniej jest bardzo ważnym celem, sportowym marzeniem, czasami ukoronowaniem kariery. To może plątać nogi. W sporcie bardzo istotne jest to, że niezależnie od tego, jak istotna jest specyfika imprezy, na koniec dnia najważniejsze, by być obecnym tu i teraz. Skoncentrować się na zadaniu i na tym, co jest do wykonania. Bo tylko na tę pracę mają wpływ zawodnicy, a wynik jest efektem włożonego wysiłku. Bardzo często powtarzam to przy okazji różnych wydarzeń sportowych. Wydaje się, że u nas nie zadziałało to tak, jak powinno – przyznała psycholog sportu, Daria Abramowicz.

– Wpływ mogło mieć oczekiwanie na samo spotkanie. Rozgrywaliśmy mecz jako ostatni. Czekając w Soczi, piłkarze oglądali poprzednie mecze. Z jednej strony czuli atmosferę rywalizacji i zbliżającego się spotkania, z drugiej – napięcie nie mogło znaleźć swojego ujścia. A było bardzo duże, tak się wydaje. Oczekiwanie mogło przyczynić się do podwyższonego poziomu stresu. Takie czynniki bardzo często wpływają na pojawianie się myśli i emocji, które utrudniają koncentrację na zadaniu – dodała.

Robert Lewandowski przyznał, że zabrakło komunikacji, wiary w zwycięstwo i podjęcia ryzyka. To dość mocne stwierdzenia, które pokazują, że piłkarze prawdopodobnie nie mieli wiary w to, że można od początku zaryzykować i zagrać ofensywnie. Widzieliśmy to na boisku. Mimo że Adam Nawałka posłał do boju ofensywnie usposobioną jedenastkę, Senegal potrafił nas zneutralizować, w czym zresztą swoją postawą, wolą walki i determinacją, zbytnio mu nie przeszkadzaliśmy. Jeżeli dobrze rozumiemy przekaz Lewego – piłkarze bali się zaatakować, podejść bardzo wysokim pressingiem, narzucić szybkie tempo. Byliśmy ustawieni ofensywnie, a graliśmy na średniej intensywności. Mieliśmy blokadę, nie potrafiliśmy puścić lejców, choć tego – najprawdopodobniej – oczekiwał Nawałka.

Reklama

– Robert Lewandowski wspominał o braku wiary. Możemy tylko domyślać się, co miał na myśli. W psychologii i sporcie mamy takie pojęcia jak wiara w siebie, poczucie pewności siebie, ale też poczucie skuteczności. Są takie terminy i mechanizmy, które w pewnym sensie się przenikają. Z drugiej strony wynikają z tego, w jaki sposób zbudowano nastawienie. Czy zostało zbudowane pod kątem przygotowania do pracy i wykorzystywania własnych zasobów, czy być może nastawienie opierało się na osiągnięciu konkretnego wyniku. Że trzeba wygrać, nie można przegrać. Takie rzeczy bywają istotne. Jeżeli chodzi o to, że zabrakło wiary, napędu do działania, realizowania zadań i wykorzystywania swojego potencjału, trzeba byłoby zapytać dokładniej samego Roberta – powiedziała Daria Abramowicz.

Zauważyła także, że dużą rolę mogła odegrać słaba postawa Łukasza Piszczka. – Istotny wpływ na zespół może mieć to, że zawodnik postrzegany przez pryzmat lidera albo kogoś bardzo ważnego dla drużyny z perspektywy roli emocjonalnej, nie wykorzystuje stu procent swoich zasobów. Szczególnie może to oddziaływać na młodszych, mniej doświadczonych zawodników, kiedy taki ktoś zawodzi. Dla Piszczka to bardzo trudny moment, bo na pewno zdaje sobie sprawę z tego, jaką w tej kadrze odgrywa rolę.

Wspominając o doświadczeniu musimy też zwrócić uwagę na to, że dla wielu zawodników był to debiut na mistrzostwach świata, jednak wydaje się, że to szukanie łatwej wymówki, bo przecież podobnie sytuacja ma się z Senegalczykami. W takich momentach dużą rolę odgrywa odporność psychiczna, która nie stała u nas na najwyższym poziomie. Kwestią, która splątała nam nogi mógł być również fakt, że dla kilku zawodników będzie to zapewne pierwszy i ostatni mundial w karierze, stanowiący jednocześnie ukoronowanie kariery, często pełnej wyzwań i wyrzeczeń.

Nie ulega jednak wątpliwości, że w meczu o wszystko jesteśmy w stanie pokonać Kolumbię. Powód do optymizmu? Na pewno fakt, że Adam Nawałka musiał już raz radzić sobie z kryzysową sytuacją po porażce z Danią i posiada dzięki temu niezbędne doświadczenie. – Mecz z Danią może być punktem odniesienia. Sami piłkarze w wypowiedziach pomeczowych przywoływali tamto spotkanie jako podobne odczucia, dotyczące samego wykonania sportowego. Wczoraj czuli się w podobny sposób jak wtedy. Myślę więc, że skoro trener i sztab szkoleniowy znaleźli wówczas narzędzia, żeby przepracować to niepowodzenie i przekuć je we wnioski, które mogły okazać się konstruktywne w dalszej fazie eliminacji, to doświadczenie może okazać się pomocne również teraz. Choć zadanie będzie bardzo trudne i wymagające.

I jeszcze jedna ważna kwestia, o której wspomniała Daria Abramowicz. Wbrew pozorom, mecz z Kolumbią wcale nie musi wywołać u nas jeszcze większej presji. – Może być tak, że mecz otwarcia – czyli silne doświadczenie emocjonalne – nie będzie już niósł za sobą ciężaru w kolejnym spotkaniu. Sytuacja będzie bardziej znana. Potrzebny jest bodziec do tego, żeby pokazać, iż na poziomie sportowym możemy skutecznie rywalizować z innymi i zaprezentować się lepiej. Oby to sprawiło, że powróci koncentracja na zadaniu i skupienie.

Zdziałać można jeszcze naprawdę bardzo dużo. Proces przygotowania mentalnego do tak wielkiego turnieju trwa co najmniej kilka miesięcy, czasami nawet kilka lat. Ale nawet na kilka dni przed starciem z Kolumbią możliwa jest zmiana nastawienia i poukładanie meczu w głowie w zupełnie inny sposób. – Być może pomocne będzie zastosowanie „cyfrowego detoksu” i odpoczynek od mediów społecznościowych? Może zadbanie o kontakt z bliskimi? Może spędzenie czasu w gronie zespołu i wspólna praca nad zmianą postaw i nastawienia? Narzędzi jest wiele. Czy się uda? Mam takie powiedzenie, że w sporcie nic się nie udaje, a wszystko osiąga się zaangażowaniem, pracą, wyciąganiem wniosków i wdrażaniem zmian – zastanawia się Daria Abramowicz.

Reklama

NS

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

50 komentarzy

Loading...