Reklama

Lupa na Bednarka: cóż, po tym meczu spokojniejsi nie jesteśmy…

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2018, 23:14 • 2 min czytania 44 komentarzy

Bednarek ma ostatnio nie najgorszy czas w swojej karierze. Najpierw przeszedł do Southampton, tam żmudnie przebijał się do składu, by w końcu dostać swoją szansę i ją wykorzystać. To zaowocowało powołaniem do kadry, a z kolei kontuzja Glika sprawiła, że obrońca Świętych może stanowić o sile naszej defensywy. Byliśmy więc cholernie ciekawi, jak poradzi sobie w sparingu z Chile. Cóż, wypadło to… co najwyżej średnio.

Lupa na Bednarka: cóż, po tym meczu spokojniejsi nie jesteśmy…

Rozważmy najpierw rzeczy najważniejsze, czyli bramki, jakie tracili Polacy. Przy drugiej Bednarek nie brał udziału, to Cionek wybijał piłkę najgorzej, jak się dało, natomiast przy kontaktowym golu dla Chilijczyków młody stoper może sobie już coś zarzucić. Pewnie – seria błędów zaczęła się wcześniej, najpierw prawa strona pozwoliła na dośrodkowanie, potem Linetty kompletnie pokpił sprawę w polu karnym. Jednak czym w tym czasie zajmował się Bednarek? Nie pomagał w żadnej strefie naszej obrony, a jak pisał Marek Joźwiak na Twitterze, stoper musi być w świetle bramki. Bednarka natomiast nie było nigdzie, w tej akcji równie dobrze mógł być na herbacie, tyle samo mielibyśmy z niego pożytku. Może nie jest to wielbłąd, natomiast kamyczek do ogródka obrońca musi przyjąć.

Obrazek poglądowy dla tej sytuacji:

Reklama

Co jeszcze nas uwierało w grze piłkarza? Na pewno rozegranie, gdyż zbyt dużo był w tym elemencie chaosu ze strony zawodnika. Doskonale kojarzymy długie podania do koszyczka chilijskiego bramkarza, świetnie pamiętamy sytuację, gdy nieatakowany przez nikogo w szesnastce Bednarek podaje do bandy reklamowej. A jak ostatnio sprawdzaliśmy, banda reklamowa nie gra w kadrze Nawałki.

Gra w destrukcji? No, tu już było lepiej, szczególnie na początku drugiej połowy, kiedy Janek parę razy gasił pożar. Natomiast nie obyło się też bez błędów. W pierwszej części stoper pozwolił Castillo na strzał z przewrotki, choć sytuację miał prostą do opanowania – niestety, dał się zwieść rywalowi i poszedł w zupełnie inną stronę.

Cóż, nie był to mecz jak marzenie w wykonaniu Bednarka, po takich pochwałach, jakie zbierał z otoczenia reprezentacji, oczekiwaliśmy czegoś więcej. A na pewno na więcej, niż komentujący mecz Radosław Gilewicz, który tylko z sobie znanego powodu zachwycał się każdym zagraniem tego zawodnika. My liczymy na poprawę, pamiętamy, że Bednarek pierwszy raz grał w kadrze od pierwszej minuty, ale nie ma co ukrywać: od jutra jeszcze mocniej będziemy nasłuchiwać, jak miewa się bark Glika.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

44 komentarzy

Loading...