Reklama

Przyczajony tygrys, ukryty smok. Po 10 latach Ekstraklasa w Sosnowcu!

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

27 maja 2018, 15:34 • 3 min czytania 70 komentarzy

Zagłębie Sosnowiec zadziwiło wielu i na ostatniej prostej wyskoczyło zza pleców konkurencji, wyprzedzając ją w walce o awans. Podopieczni Dariusza Dudka odnieśli w Chorzowie skromne, ale w pełni zasłużone zwycięstwo, dzięki czemu już na kolejkę przed końcem sezonu mogą świętować razem z Miedzią Legnicą. Ekstraklasa po dziesięciu latach znów zagości w Sosnowcu!

Przyczajony tygrys, ukryty smok. Po 10 latach Ekstraklasa w Sosnowcu!

Przez prawie cały czas – poza Miedzią, która od początku była murowanym kandydatem – w kontekście wejścia na najwyższy szczebel mówiono o Chojniczance Chojnice, GKS-ie Katowice, Rakowie Częstochowa czy nawet w pewnym momencie Wigrach Suwałki, Stali Mielec czy Chrobrym Głogów. Zagłębie było gdzieś tam z tyłu i niewiele zapowiadało tak piękny koniec. Czterokrotny zdobywca Pucharu Polski rok zaczynał na siódmym miejscu. Wiosną wystartował bardzo przeciętnie. W pierwszych czterech kolejkach wygrał tylko raz, a zdążył przegrać z Miedzią i GieKSą. Po porażce z Wigrami w 27. kolejce (22 kwietnia) strata do ówczesnego wicelidera z Katowic wynosiła aż sześć punktów.

Władze klubu już kilka tygodni wcześniej pokazały jednak, że trener ma komfort pracy i przedłużyły z Dudkiem umowę. Wszystko potem zatrybiło jak trzeba. Zagłębie odprawiło z kwitkiem kolejno Stal (3:1), Chrobrego (2:1), Bytovię (2:1), Stomil (2:0) i Podbeskidzie (2:0). Teraz przyszedł czas na Ruch, który miał jeszcze cień nadziei na utrzymanie, bo niewiadomą stała się przyszłość Bytovii, z której wycofuje się Drutex. Chorzowianie nie podołali. Mieli bardzo mało do powiedzenia  i otrzymali najwyższy wymiar kary. Decydująca akcja miała miejsce już w 12. minucie. Tomasz Nowak podał prostopadle do Alexandre’a Cristovao, który wyszedł przed obrońcę, wpadł w pole karne i strzelił obok Nikołaja Bankowa. Tuż przed gwizdkiem na przerwę Cristovao mógł się łapać za głowę, bo po jego zagraniu nadbiegający Adam Banasiak mając w zasadzie pustą bramkę kopnął w ten jedyny punkt, w który nie należało kopać – tam, gdzie stał już chyba pogodzony z losem Bankow.

Reklama

Nowak w drugiej połowie grał jak profesor, a Zagłębie tak cisnęło gospodarzy, że to niemal cud, iż nie padły kolejne bramki. Kapitan sosnowiczan powinien mieć co najmniej kolejne trzy asysty. Dwukrotnie stworzył sytuacje sam na sam Szymonowi Lewickiemu, który jednak nie potrafił ich wykończyć. Po zagraniu Nowaka zapewne drugiego gola strzeliłby Cristovao, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców i przeleciała obok słupka. Sam Nowak dwukrotnie zmusił Bankowa do wysiłku. Ruch dopiero w samej końcówce zaczął stwarzać jakiekolwiek okazje, ale to już był łabędzi śpiew.

W Sosnowcu leją się szampany. W ostatniej kolejce dojdzie do prestiżowego starcia z GKS-em Tychy, ale w tabeli o niczym istotnym ten mecz już nie przesądzi. Witamy Zagłębie w Ekstraklasie, oby w elicie było bardziej Górnikiem Zabrze niż Sandecją Nowy Sącz.

Ruch Chorzów – Zagłębie Sosnowiec 0:1 (0:1)
0:1 – Cristovao 12′

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

70 komentarzy

Loading...