Reklama

Witaj Europo!

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2018, 21:30 • 4 min czytania 26 komentarzy

No i stało się. To, co przed sezonem wydawało się nierealne, dopełniło się wbrew wszelkiej logice. Górnik Zabrze po dzisiejszym zwycięstwie z Wisłą Kraków przyklepał sobie czwarte miejsce i w przyszłym sezonie zagra w europejskich pucharach. Górnik Zabrze. Beniaminek złożony w większości z młokosów, którzy dopiero poznają ekstraklasę. Ten sam zespół, który mniej więcej rok temu o tej porze miał 1% szans na awans z pierwszej ligi. Cud? O nie, raczej efekt mądrej i odważnej polityki, za którą zabrzanie dostali właśnie zasłużoną nagrodę.

Witaj Europo!

Mecz w Zabrzu stał na dokładnie takim poziomie, jakiego można było oczekiwać od dwóch drużyn walczących o możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy. Gospodarze, jak zawsze, byli bardzo zaangażowani, ale Wisła rozpoczęła z jeszcze większym animuszem. Co prawda pierwszą groźną sytuację stworzył Górnik – wyrzuconą z autu piłkę dobrze przedłużył Bochniewicz, ta spadła pod nogi niepilnowanego Angulo, lecz napastnik gospodarzy przegrał pojedynek z Cuestą – ale później do głosu doszła Biała Gwiazda. Najlepszą okazję w 16. minucie zmarnował Imaz, który najpierw skorzystał z pomyłki Bochniewicza, zbyt lekko zagrywającego piłkę do Loski, potem minął bramkarza Górnika, ale mając przed sobą niemal pustą bramkę trafił w nogi wracającego, by naprawić swój błąd obrońcy. Hiszpan zmarnował bardzo prostą do wykończenia sytuację, co w ciągu całego sezonu zdarzało mu się wręcz nagminnie.

W późniejszych fazach meczu Wisła miała jeszcze kilka niezłych okazji, ale za każdym razem piłkarzom spod Wawelu albo brakowało skuteczności, albo na ich drodze stawał bardzo dobrze dysponowany dziś Loska. Bramkarz zabrzańskiego klubu radził sobie z niezłymi strzałami Halilovicia czy Imaza i nie miał żadnych problemów z wyłapywaniem licznych dośrodkowań Carlitosa z prawej strony boiska. Na dodatek raz uśmiechnęło się do niego szczęście, gdy – już oficjalnie – król strzelców ekstraklasy z rzutu wolnego z niemal trzydziestu metrów ostemplował słupek jego bramki. Ogólnie rzecz biorąc, Loska dzisiejszym występem potwierdził, że komplementy, których nasłuchał się przez cały sezon, były jak najbardziej uzasadnione.

To samo powiedzieć może zresztą Kurzawa, który z boiska schodził z asystą i kluczowym podaniem na koncie. Zaczął – a jakże! – od celnego dośrodkowania z rzutu wolnego wykończonego efektownym szczupakiem przez Matuszka. Część winy za tę bramkę leży po stronie Cuesty, który chyba niepotrzebnie wychodził do dośrodkowania pomocnika Górnika. Kluczowe podanie to z kolei przytomna prostopadła piłka do Żurkowskiego, który mógł pewnie sam pokusić się o strzał, ale z dobrej sytuacji zrobił jeszcze lepszą, wykładając piłkę Angulo. Bask tym samym strzelił swojego dwudziestego trzeciego gola w sezonie i choć przegrał z Carlitosem wyścig o koronę króla strzelców, to dzisiaj okazał się o jedno trafienie lepszy.

Mało brakowało a Kurzawa do swojego dorobku dodałby jeszcze bramkę. W 77. minucie reprezentant Polski wykonywał rzut wolny spod linii bocznej boiska, do piłki ruszyło aż trzech piłkarzy Górnika, każdy z nich machnął nogą i po chwili mieliśmy kolejną (wówczas drugą) bramkę dla zabrzan. Jarosław Przybył gola jednak nie uznał, bo cała trójka w momencie podania znajdowała się na spalonym. Pytanie tylko, czy któryś z nich – głównym podejrzanym jest Matuszek – dotknął w ogóle piłki. A jeśli nie, to czy faktycznie przeszkodzili w Cuescie w skutecznej interwencji. W obu przypadkach można mieć wątpliwości.

Reklama

Wisła ogólnie nie zagrała dziś złego spotkania. Krakowianie podjęli walkę, potrafili przejął kontrolę nad tym, co działo się na boisku, ale to Górnik był dziś konkretniejszy. Zabrzanie, co z racji na średnią wieku obu drużyn brzmi dość dziwnie, byli dziś zespołem dojrzalszym i lepiej realizującym swój plan na spotkanie. Wygrali zasłużenie i w pełni zasłużenie już za kilka tygodni zagrają w europejskich pucharach. Szkoda tylko, że bez Kurzawy i zapewne bez Kądziora, który swoją drogą dał dziś dobrą zmianę. Łatwo nie będzie, ale niewykluczone, że trener Brosz wykombinuje jakieś godne zastępstwo. Ten sezon pokazał w końcu, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

[event_results 463170]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

26 komentarzy

Loading...