Reklama

Zagłębie potrenowało, Korona poczłapała

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2018, 22:09 • 2 min czytania 4 komentarze

Ileż to razy słyszeliśmy tekst tego rodzaju: „Panowie, gdybyście widzieli, co ten Starzyński gra na treningach…”. No to – zobaczyliśmy. Korona Kielce pokazała zaangażowanie nawet mniejsze, niż treningowe, a piłkarze Zagłębia – ze Starzyńskim na czele – rozgrywali sobie piłkę jak na rozgrzewce, pomiędzy pachołkami. Gospodarzom nie chciało się grać w piłkę wcale, gościom – przynajmniej trochę. Rezultat takiego starcia mógł być tylko jeden.

Zagłębie potrenowało, Korona poczłapała

Starzyński w pierwszej połowie naprawdę błyszczał – przegląd pola, strzały z dystansu, otwierające podania, regulowanie tempa gry. Profesura, którą zwieńczył klasową asystą przy bramce Tuszyńskiego.

Jednobramkowa przewaga lubinian utrzymała się do przerwy i wynikało to wyłącznie z tego, że Zagłębiu nie chciało się bardziej pognębić beznadziejnych przeciwników. Podopieczni Gino Lettierego zagrali w tym meczu po prostu katastrofalnie – zupełnie oddali środek pola, popełniali olbrzymie błędy w defensywie, a ich ataki ograniczały się do pojedynczych szarż Aankoura czy Soriano. To by było za mało nawet na Sandecję Nowy Sącz, a piłkarze Zagłębia – nawet jedną nogą wsiadający już do samolotów, które lada chwila wyfruną do ciepłych krajów – prezentują jednak określoną klasę piłkarską.

Druga odsłona meczu to była jeszcze większa dominacja Zagłębia. Bardzo przyzwoicie prezentowały się boki obrony „Miedziowych”, gdzie odważnie poczynali sobie Czerwiński i powracający po kontuzji Dziwniel. Tuszyński przestawiał obrońców jak chciał, Pawłowski był nieuchwytny i co chwilę bombardował bramkę Hamrola. To właśnie były zawodnik Malagi rozkręcił kontratak, po którym Tuszyński wyprowadził gości na dwubramkowe prowadzenie i niniejszym ustalił wynik spotkania.

Gdzie w tej sytuacji była obrona Korony? Ostatnio trener Lettieri bulwersował się, że jego zawodnicy nie prezentują poziomu nawet siódmej ligi niemieckiej. Po takim popisie chyba już zabraknie mu obelg, bo lepiej w defensywie grają nawet dzieciaki na podwórkach w Berlinie czy Bremie. Zresztą – Tuszyński rozbijał defensorów rywali z takim spokojem i siłą, jakby rzeczywiście mierzył się z trampkarzami.

Reklama

Pawłowski w ogóle miał wszelkie możliwości, żebyśmy okrzyknęli go dzisiaj bohaterem spotkania, ale straszliwie szwankowało u niego wykończenie. Powinien skończyć mecz, mając na koncie co najmniej dwie sztuki. Defensywa gospodarzy nawet specjalnie nie próbowała mu przeszkadzać. W drugiej połowie Zagłębie wchodziło w szesnastkę Korony jak w masło, lecz brakowało kropki nad i.

I tyle. To był mecz, który po prostu trzeba było odfajkować. Zagłębie postanowiło przy okazji trochę pograć w piłkę, Korona swoją postawą zakpiła sobie z obecnych na stadionie kibiców. Zasłużone zwycięstwo gości na koniec sezonu. Długo wyczekiwany koniec sezonu, biorąc pod uwagę postawę jednych i drugich w grupie mistrzowskiej.

[event_results 463370]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Komentarze

4 komentarze

Loading...