Reklama

Jak co sezon… złodzieje marzeń z Katowic w akcji

redakcja

Autor:redakcja

14 maja 2018, 14:56 • 3 min czytania 18 komentarzy

Właściwie co roku ta sama śpiewka: teraz, bankowo, już, hej, kto katowiczanin na bagnety! A później po staremu. Początek rundy wiosennej GieKSa miała wręcz fenomenalny, bo w pierwszych siedmiu spotkaniach zgarnęła 18 punktów! Drzwi do wrót upragnionej ekstraklasy pojawiły się już na horyzoncie, co najwidoczniej onieśmieliło piłkarzy Paszulewicza. Kryzys w drużynie z Katowic trwa już prawie od miesiąca i nie zapowiada się na to, by miał minąć. 

Jak co sezon… złodzieje marzeń z Katowic w akcji

Zimą w katowickiej drużynie doszło do zmiany trenera, co niekoniecznie odbieraliśmy jako dobry ruch. W końcu Mandrysz miał być lekiem na całe zło, a co za tym idzie dać upragniony awans fanom GieKSy. Co prawda wyniki miał średnie, ale sprawa walki o awans wciąż była otwarta. Katowiczanie do drugiej Odry tracili jedynie sześć oczek, a poza tym wydawało się, iż pod koniec rundy jesiennej plan Mandrysza wreszcie zaczął działać. Działacze postanowili jednak, że szkoleniowca zwolnią, bo oczekiwali czegoś więcej, a na dodatek nie potrafili dogadać się z nim w sprawie zimowych wzmocnień. Na statek wskoczył Paszulewicz, który po świetnym początku złapał pierwszą zadyszkę. Być może pierwszą i ostatnią, bo jakoś sobie nie wyobrażamy, by został w Katowicach na dłużej, jeśli drużyna znowu nie osiągnie wyznaczonego celu.

Kryzys trwa od porażki z Puszczą Niepołomice. Łącznie z tym spotkaniem GieKSa rozegrała pięć spotkań, w których zdobyła zaledwie cztery punkty! Wynik fatalny, a jeśli weźmiemy pod uwagę z kim katowiczanie grali w tym czasie, stanie się jasne, iż sytuacja jest najzwyczajniej w świecie dramatyczna. Jasne, nie tylko oni przegrywają z czerwonymi latarniami, ale potracić punkty w tak krótkim czasie ze Stolmilem Olsztyn (16. miejsce), Ruchem Chorzów (18. miejsce), Drutex Bytovią (13. miejsce) i Puszczą Niepołomice (12. miejsce), mogli już tylko oni. Oczywiście w tej wyliczance bierzemy pod uwagę drużyny, które na serio myślą o awansie.

Gdyby tylko wyniki były złe, a gra dawała nadzieję na szybką poprawę, specjalnie byśmy się tym nie przejmowali. Fakty są jednak takie, że piłkarze Paszulewicza od prawie miesiąca wyglądają na gości wziętych z łapanki. Nie potrafią tworzyć sobie sytuacji bramkowych, a ich gra nie ma ładu i składu. Co gorsza, trener chyba nie wie, co powinien zrobić, by maszyna powróciła na odpowiedni obroty. W każdym razie używanie cały czas jednej i tej samej taktyki, gdy dostaje się kolejne bęcki, nie bardzo nas przekonuje. I nich nikogo nie zmyli wysoka wygrana z Podbeskidziem (3:0), bo w tamtym spotkaniu GieKSa wcale nie zagrała dużo lepiej niż z Ruchem albo Stomilem. Po prostu miała farta, bo niby strzeliła trzy bramki, ale dwie z nich były totalnie przypadkowe. Poza tym katowiczanie kompletnie nie mieli pomysłu na grę, a najlepiej świadczy o tym fakt, że jedynym piłkarzem, który chciał kreować grę był Mączyński, czyli lewy obrońca. Cóż, chyba nie tak powinna być zorganizowana gra drużyny walczącej o ekstraklasę.

Bez wątpienia ostatnie wyniki sprawiły, że atmosfera w klubie nie jest najlepsza. Po porażce ze Stomilem Paszulewicz stwierdził, iż jego piłkarzom należy się kopniak w dupę. Natomiast prezes nie wytrzymał ciśnienia po ostatniej kompromitacji z Ruchem Chorzów, który od dłuższego czasu jedną nogą jest w II lidze.

Reklama

Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki i awans katowiczan na pewno jest jeszcze możliwy. Podopieczni Paszulewicza muszą jednak przejść szybką metamorfozę i przypomnieć sobie o tym, jak grali w marcu i na początku kwietnia. Już w najbliższy weekend czeka ich poważny sprawdzian, bo zagrają z rozpędzonym GKS-em Tychy, który wyrósł na czarnego konia do awansu, co zimą wydawało się niemożliwe.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Komentarze

18 komentarzy

Loading...