Reklama

„Wieśniacy” w Champions League! Hoffenheim na podium, HSV zeruje zegar

redakcja

Autor:redakcja

12 maja 2018, 19:23 • 5 min czytania 9 komentarzy

Najważniejsze nagrody w Bundeslidze już dawno przyznane, ale dzisiaj także grano o coś więcej niż wyróżnienie w konkursie plastycznym. Przede wszystkim w bezpośrednim starciu o Ligę Mistrzów biło się BVB z Hoffenheim, a wieści z tego spotkania nasłuchiwali mający nadzieję na powrót do europejskiej elity piłkarze Bayeru Leverkusen. Na dole podobnie, bo tam o utrzymanie walczył Wolfsburg, Hamburger SV i Freiburg, który przed 34. kolejką był w najbardziej komfortowej sytuacji z tej trójki. 

„Wieśniacy” w Champions League! Hoffenheim na podium, HSV zeruje zegar

Oczywiście najciekawiej zapowiadało się starcie „Wieśniaków” z drużyną Piszczka. Klub z Dortmundu grał na wyjeździe, ale był w całkiem sympatycznej sytuacji. Wystarczyło, aby zapewnić sobie awans do Ligi Mistrzów, nie przegrać zbyt wysoko, a to i tak nie musiałoby oznaczać spadku na 5. miejsce w tabeli. Wiele zależało również od wyniku w meczu Bayer Leverkusen – Hannover. Aptekarze potrzebowali wysokiego zwycięstwa, by nie patrzeć na innych.

Piłkarze Stogera zagrali dzisiaj tak, jak w całym sezonie. Tylko momentami wyglądali przyzwoicie, a to jednak trochę mało, by pokonać czołową drużynę Bundesligi. Ba, zbyt mało, żeby wrócić do domu z choćby jednym punktem. Groźnych sytuacji BVB było jak na lekarstwo, a jeśli już były, to zawsze maczał w nich palce Guerreiro. Portugalczyk grał dzisiaj na pozycji wahadłowego, co wychodziło mu naprawdę nieźle. Zwłaszcza w ofensywie, bo obrońcy Hoffenheim często zapominali o nim, co owocowało groźnymi sytuacjami. Dwukrotnie gospodarzy uratował Baumann, który wybronił strzały 24-latka. Raz jednak skapitulował, gdy Reus został obsłużony w polu karny przez Guerreiro, który ponownie przeprowadził znakomitą akcję indywidualną.

Łukasz Piszczek na pewno nie będzie dobrze wspominał dzisiejszego meczu, ale Polak akurat nie ma się czego wstydzić. Reprezentant Polski przede wszystkim dobrze czytał grę, a także potrafił się odpowiednio ustawić w defensywie. Kilka razy odebrał piłkę, a także zablokował groźne dośrodkowanie Schulza. Co prawda zdarzył mu się błąd przy wyprowadzeniu piłki, a także praktycznie nie istniał w ataku, lecz przy niektórych kolegach z drużyny, to i tak wypadł niebiańsko dobrze.

Bez wątpienia głównym winowajcą dzisiejszej porażki BVB był Roman Burki, który zawalił dwie bramki. Za pierwszym razem tak wybił piłkę, że ta trafiła pod nogi Kramaricia, który płaskim strzałem wpakował piłkę do bramki. Za drugim razem – przy rzucie rożnym – zaliczył pusty przelot, a bramkę z najbliższej odległości zdobył Kaderabek… Generalnie w grze gospodarzy przeważał dzisiaj spokój w rozegraniu, co momentami wyglądało naprawdę imponująco. Do gustu przypadła nam zwłaszcza akcja Kramaricia i Szalaia. Ten pierwszy ściągnął na siebie uwagę pięciu zawodników Borussii, a następnie podał do Węgra, który w sytuacji sam na sam z Burkim okazał się lepszy.

Reklama

Cóż, Hoffenheim było dzisiaj lepsze od BVB w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, co ostatecznie przyniosło im piękną nagrodę.

Czy to oznacza, że Borussia wyleciała z Ligi Mistrzów? Nic z tych rzeczy, bo Leverkusen wygrało z Hannoverem tylko różnicą jednego gola, a to dużo za mało, by zepchnąć ekipę Piszczka z czwartego miejsca w tabeli. Choć trzeba zaznaczyć, że Aptekarze dwie bramki stracili dopiero w doliczonym czasie gry. Na dodatek Wendell spudłował z rzutu karnego. Nie było więc tak, że Borussia przez cały czas była pewna awansu do Ligi Mistrzów, bo momentami sytuacja była naprawdę stykowa.

Hoffenheim – Borussia Dortmund 3:1 (1:0)

Leverkusen – Hannover 3:2 (2:0)

Reklama

***

Znacie bajkę o „Bundesliga-Dino”? Jej głównym i jedynym bohaterem był Hamburger SV, czyli jedyny klub, który grał w Bundeslidze we wszystkich sezonach. Dzisiaj jednak ta piękna opowieść zakończyła się definitywnie, a w Hamburgu trzeba było wyzerować zegar odliczający czas nieprzerwanej obecności HSV w Bundeslidze.

32423241_409680482829731_8054787443649413120_n

Co prawda Hamburger SV pokonał Borussię Moenchengladbach na własnym stadionie, ale drużyna Jakuba Błaszczykowskiego (19 minut Polaka na boisku) nie dała ciała w mecze ze zdegradowanym FC Koeln. Cóż, kibice ostatniego dinozaura, nie bardzo potrafili pogodzić się z porażką, a więc urządzili na trybunach coś w rodzaju ogniska, które rozrastało się coraz bardziej z każdą kolejna minutą.

Wolfsburg zagra w barażu o utrzymanie, ponieważ Freiburg pewnie pokonał Augsburg, a tym samym umocnił się na ostatniej pozycji, która daje pewne utrzymanie.

Freiburg – Augsburg 2:0 (0:0)

Wolfsburg – FC Koeln 4:1 (1:1)

Hamburger SV – Moenchengladbach 2:1 (1:1)

***

Do sporej niespodzianki doszło jeszcze w meczu Bayern – Stuttgart, bo goście rozgromili mistrza Niemiec. I wcale nie było tak, że drużyna Lewandowskiego zagrała dzisiaj mocno rezerwowym składem. Właśnie, zagrał Polak, który polował na trzydzieste trafienie w tym sezonie, ale ostatecznie do siatki nie trafił. Choć był blisko, tylko spójrzcie na sytuację, w której do siatki trafił Tolisso.

Na nic więcej Bayernu nie było już dzisiaj jednak stać. Bawarczycy stracili aż cztery bramki, a to zwycięstwo dla Stuttgartu może okazać się bardzo ważne w kontekście gry w europejskich pucharach. Jeśli 19 maja Bayern wygrał finał Pucharu Niemiec z Frankfurtem, to właśnie Stuttgart zagra w Lidze Europy.

Bayern – Stuttgart 1:4 (1:2)

***

Pozostałe mecze:

Schalke – Frankfurt 1:0 (1:0)

Main – Werder 1:2 (1:1)

tttt

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Damian Popilowski
1
Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Komentarze

9 komentarzy

Loading...