Reklama

Telewizja jak Goebbels. Kolejny konflikt w ukraińskiej piłce

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2018, 14:20 • 6 min czytania 4 komentarze

Na przestrzeni kilku ostatnich lat przez ukraińską piłkę przetoczyło się kilka mniej lub bardziej poważnych afer. Taki klimat i okoliczności. Konflikty dotyczyły różnych sfer, ale przeważnie wszystko rozchodziło się po kościach. Wiele wskazuje jednak na to, że koniec sezonu będzie przebiegał równolegle z awanturą, jakiej nawet na Ukrainie jeszcze nie widzieli. Jurij Wernydub, trener Zorii Ługańsk, poszedł bowiem na otwartą wojnę z telewizją, najbogatszym człowiekiem w kraju i na dobrą sprawę z całym Szachtarem Donieck. I chociaż z góry stoi na straconej pozycji, to dobrowolnie na pewno nie złoży broni.

Telewizja jak Goebbels. Kolejny konflikt w ukraińskiej piłce

Podłożem sporu Wernyduba z olbrzymią grupą ludzi był przedostatni odcinek programu „Wielki futbol”, który emituje kanał „Futbol 1”. Prowadzący Aleksander Denisow zwrócił w nim uwagę na zaskakującą statystkę związaną z meczami Zorii. Zespół z Ługańska w tym sezonie aż jedenaście razy wykonywał rzuty karne, jedenaście czerwonych kartek obejrzeli też jego przeciwnicy. Dlaczego ta kwestia jest aż tak istotna? Najlepiej wytłumaczą to słowa, które w swoim programie wypowiedział Denisow. – Wszyscy wiedzą, że Zoria Ługańsk i Worskła Połtawa rywalizują o trzecie miejsce, które gwarantuje grę w Lidze Europy, a co za tym idzie – kilka milionów euro od UEFA. Podkreślę, że my nie jesteśmy prokuraturą, ale jeśli wszystko podsumować, to wyjdzie, że w 29 kolejkach statystyki Zorii dotyczące podyktowanych na jej korzyść rzutów karnych i czerwonych kartek dla rywali, są nie tyle podejrzane, co wręcz anomalne. Wymyślone wyrzucenie z boiska Adamiuka w meczu z Weresem w 29. kolejce znacząco wpłynęło na wynik spotkania, wzbudziło wiele podejrzeń i pokazało, że cała ta statystyka nie jest przypadkowa.

Wernydub początkowo zareagował w kontrolowany i całkowicie pozbawiony emocji sposób. O rzutach karnych mówił, że skoro był faul, to jedenastka po prostu się należała. O masowym wyrzucaniu z boiska piłkarzy przeciwników, że to normalne, skoro łamią przepisy. – To nie moja wina, że zawodnicy naszych rywali zachowują się w ten sposób. Ja odpowiadam tylko za swoich piłkarzy – mówił w „Wielkim futbolu”.

Wielki wybuch nastąpił dopiero po sobotnim meczu Zorii z Szachtarem Donieck przegranym przez klub z Ługańska 1:2. Po zakończeniu spotkania Wernydub został zapytany o swoje emocjonalne reakcje, a jego odpowiedź wywołała prawdziwą burzę. – Boże, ratuj! Z nikim nie komunikuję się w emocjonalny sposób! A już na pewno nie z kanałami „Futbol 1” i „Futbol 2”. Nie powiem choćby jednego słowa, które mogłoby ich obrazić. Nawet więcej – nie chcę ich obrażać. W poprzednim wieku, w czasie wojny, tubą propagandową Adolfa Hitlera był Joseph Goebbels. Teraz oba te kanały są tubą Szachtara. O czym tutaj mówić? Przecież wszystkich mieszają z błotem. Oni za to są najlepsi i wręcz święci. Niech pracują dalej. Ja będę rozmawiać tylko z tymi mediami, z którymi my współpracujemy.

Reklama

Na skandalicznych porównaniach do Hitlera i Goebbelsa jednak się nie skończyło. Wernydub zasugerował też, że dziennikarze kanałów „Futbol 1” i 'Futbol 2” z premedytacją psują atmosferę wewnątrz jego drużyny, regularnie podają na swoich antenach nieprawdziwe informacje i opłacają ekspertów, którzy do studia przychodzą tylko po to, aby skrytykować Zorię. – Tam wypowiadają się tylko ci, którzy chcą na tym trochę zarobić. Wychodzą z założenia, że skoro dali im pieniądze, to powiedzą wszystko, co się im podpowie. Sprzedaliby nawet własną matkę! Powiem tylko jedno – sumienie zawsze można sprzedać, ale kupić nie można za żadne pieniądze. Wierzcie mi.

Na słowa trenera głusi nie pozostali oczywiście dziennikarze. Wspomniany już Aleksander Denisow niemal wyśmiał wypowiedź o sumieniu, sugerując, że Wernydub tak naprawdę wściekł się o pieniądze, które jego zespół miał obiecane od Dynama Kijów za odebranie punktów Szachtarowi. Dwaj giganci rywalizują bowiem o mistrzostwo kraju, a Dynamo na dwie kolejki przed końcem traci do zespołu z Doniecka pięć punktów. W ostatniej kolejce dojdzie jednak do bezpośredniego starcia obu ekip, więc ewentualne potknięcie Szachtara w meczu z Zorią mogło na nowo rozpalić nadzieje w stolicy. – Sytuacja z Wernydubem jest prosta. Skoro nie odebrał Szachtarowi punktów, to walizka z pieniędzmi wróciła do Kijowa. Według naszych informacji utracona korzyść wynosiła równo milion dolarów. Sztab trenerski był też dogadany na dodatkową premię dla siebie. Wiadomo, przykro jest przegrywać, ale wypuścić z rąk walizkę pełną pieniędzy jest jeszcze gorzej. Ale to już kwestia sumienia, którego – jak powiedział Wernydub – nie można kupić – mówił w swoim programie Denisow.

Czy Wernydub i jego piłkarze faktycznie mieli obiecane wielkie pieniądze – tego akurat nie da się stwierdzić. Faktem jest natomiast, że mecz z Szachtarem miał dla szkoleniowca znaczenie ambicjonalne.

Po pierwsze, Wernydub od kilku sezonów dążył do uniezależnienia swojej drużyny od klubu z Doniecka, który w ilościach hurtowych wysłał do Ługańska piłkarzy na wypożyczenie. Zdaniem szkoleniowca, była to droga donikąd, która dodatkowo blokowała perspektywy rozwoju. Zoria przez kilka sezonów pełniła po prostu rolę klubu satelickiego Szachtara, czego jej bez wątpienia ambitny trener zwyczajnie nie akceptował i bardzo często krytykował w mediach, zarzucając władzom „Górników” wykorzystywanie jego drużyny. Oczywiście zespół z Ługańska na takim układzie także korzystał, ale były to jedynie doraźne korzyści, które w dłuższej perspektywie nie przynosiły niczego dobrego. Działania szkoleniowca doprowadziły do tego, że aktualnie w składzie Zorii nie ma ani jednego piłkarza wypożyczonego z Doniecka. Mecze z Szachtarem to z kolei doskonała okazja, by Wernydub mógł pokazać silniejszemu rywalowi, że potrafi radzić sobie bez jego pomocy.

Po drugie, Wernydub, delikatnie mówiąc, nie specjalnie lubi się z Paulo Fonseką, który jest trenerem Szachtara. Niemal każdy mecz pomiędzy obiema ekipami to szermierka słowna inicjowana bynajmniej nie przez Portugalczyka.

Po trzecie, plotki głoszą, że obecny szkoleniowiec Zorii ma wielką chrapkę na przejęcie schedy w Dynamie Kijów. Urwanie „Górnikom” co najmniej dwóch punktów byłoby więc doskonałym argumentem w walce o posadę w stołecznym klubie.

Reklama

Niewykluczone jednak, że porównania do Hitlera i Goebbelsa przyniosły odwrotny skutek. Wernydub za swoje słowa został skrytykowany właściwie z każdej możliwej strony. Dodatkowo, oskarżając o nieuczciwość i złe zamiary dwa kanały piłkarskie, o to samo oskarżył jednocześnie Rinata Achmetowa. „Futbol 1” i „Futbol 2” wchodzą bowiem w skład holdingu „Media Grupa Ukraina”, którego właścicielem jest najbogatszy Ukrainiec. Dlatego właśnie ani trochę nie dziwi, że kierownictwo obu telewizji złożyło już skargę do Komitetu Etyki działającego przy krajowej federacji futbolu, a także rozważa podjęcie dalszych kroków prawnych. Wernydub może więc być pewien, że zasłużona kara na pewno go nie ominie. Inna sprawa, że sam szkoleniowiec raczej nie poczuwa się do winy i póki co nie zamierza ani wycofywać swoich słów, ani tym bardziej za nic przepraszać.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

4 komentarze

Loading...