Reklama

Niezły weekend polskich sędziów. Jedynie dwa poważne błędy

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2018, 10:20 • 3 min czytania 29 komentarzy

To była naprawdę dobra kolejka w wykonaniu ekstraklasowych sędziów. W weekend popełnili oni jedynie dwa poważne błędy i to w dodatku takie, które na szczęście nie wypaczyły wyników meczów. Chodzi rzecz jasna o brak czerwonej kartki dla Marcina Wasilewskiego z spotkaniu z Koroną Kielce oraz brak drugiej żółtej kartki dla Romana Bezjaka w starciu z Legią Warszawa. 

Niezły weekend polskich sędziów. Jedynie dwa poważne błędy

Lećmy zatem chronologicznie – mecz Korony Kielce z Wisłą Kraków i Marcinowi Wasilewskiemu znów odcina prąd. Wiślak wali rywala gdzieś pod żebra i unika kolejnej już czerwonej kartki. Wiemy, że „Wasyl” to kawał byka i twardy gość, ale na boisku chodzi o kopanie piłki, a nie chwyty i ciosy rodem z MMA. Gwałtowne, agresywne zachowanie to automatyczny zjazd do bazy. Wisła powinna kończyć ten mecz w dziesięciu, ale bomba Wasilewskiego w wątrobę przeciwnika miała miejsce już przy 2:0 dla gości, a zatem sędzia nie wypaczył ostatecznego rozstrzygnięcia.

Nie wypaczył też naszym zdaniem nie odgwizdując ręki Frana Veleza w szesnastce Wisły. Choć – umówmy się – rzutem karnym w tej sytuacji śmierdziało na kilometr. Dłoń nie przylega do ciała, piłka leci w bramkę… Łukasz Szczech długo stał przy monitorze, oglądał sytuację z różnych kamer, aż wreszcie podjął decyzję o tym, że na wapno nie wskaże. I pewnie się z tego wybroni, bo Hiszpan nie miał czasu na reakcję, uciekał z rękoma, stara się ją chować za siebie i po prostu nie zagrywa piłki intencjonalnie. Wygląda to źle, ale co poradzimy na to, że sędziowie muszą gwizdać według przepisów i wytycznych? Poza tym już dawno utraciliśmy wiarę w klarowne decyzje dotyczące zagrania ręką. „Ocena ułożenia rąk” to przecież termin raczej z konkursów piękności niż kodeksów karnych. A tutaj okazuje się wielokrotnie decydującym czynnikiem.

Reklama

Drugi błąd sędziego w tej kolejce, to brak czerwonej kartki dla Romana Bezjaka. Słoweniec pierwszą żółtą kartkę powinien obejrzeć za faul na Michale Pazdanie w ostatnich minutach meczu, a drugą za prowokacyjne zachowanie wobec legionisty tuż po tym przewinieniu. Tak, tak, sędziowie mają prawo do tego, by posłać dwa napomnienia w jednej akcji. Bezjak był bliski uszkodzenia Pazdana i to już kwalifikowało się na „żółtko”. Ale późniejsze pochylanie się i krzyczenie czegoś do rywala? I to jeszcze tuż przy ławkach rezerwowych, gdzie – co jasne – z miejsca się zagotowało? Wynik dodawania jest łatwy – kolejna żółta kartka i wykluczenie napastnika Jagi. 

Ale to zdarzenie miało miejsce na kilka minut przed końcem spotkania, więc uzupełniamy tylko rubryki „sędzia pomógł/zaszkodził” i zamykamy tę kolejkę „Niewydrukowanej”.

Inne kontrowersje – brak drugich żółtych kartek dla Radosława Majewskiego i Dominika Furmana w meczu Wisły Płock z Lechem. Mocniej śmierdziało drugim żółtkiem dla zawodnika gospodarzy, ale Tomasz Kwiatkowski w ogóle w tym meczu ustalił dość wysoki pułap, od którego napominał piłkarzy kartkami, więc możemy podciągnąć to pod konsekwentne trzymanie pewnego stylu.

Niektórzy głowili się też przy rzucie karnym dla Śląska w starciu z Cracovią, ale tam faul Helika jest tak ewidentny, że nawet żal nam poświęcać na niego akapit. Klasyczne łokieto w twarz, jedenastka w pełni słuszna.

Reklama

Na tle błędów z samego tylko El Clasico – w Ekstraklasie mieliśmy spacer po parku.

nw2

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

29 komentarzy

Loading...