Reklama

Przepiękna pomyłka: miał być typowy mecz o pietruchę, a było widowisko

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2018, 20:47 • 3 min czytania 14 komentarzy

Bądźmy szczerzy – przy planowaniu dzisiejszego wieczoru stosunkowo niewiele rzeczy przemawiało za tym, by postawić na oglądanie popisów piłkarzy Cracovii i Śląska Wrocław. Nie będziemy pisać, że absolutnie nic, wszak jest wśród was wielu ekstraklasowych świrów, których obchodzi to, jak tym razem wypadnie Milan Dimun, ale jeśli kogoś rodzima Bundesliga tak generalnie ani ziębi, ani grzeje, to spasowanie było najłatwiejszą rzeczą pod słońcem. Obie drużyny w zasadzie już utrzymane, więc można dograć ten sezon do końca bez wypruwania sobie żył. Tymczasem stało się coś niezwykłego, w warunkach ekstraklasowych prawie niespotykanego – brak presji spowodował, że dwie solidne drużyny stworzyły prawdziwe widowicho! 

Przepiękna pomyłka: miał być typowy mecz o pietruchę, a było widowisko

Doceniamy, bo przecież tysiąc razy widzieliśmy, jak ekipy będące w takim położeniu grały w chodzonego tak bezczelnie, że w zasadzie piłkarze mogliby po prostu rozłożyć kocyki i walnąć się plackiem. Jasne, nie twierdzimy, że była to piłkarska uczta na miarę popisów w Lidze Mistrzów. Zgadza się w zasadzie tylko liczba goli. Zawodników nakręcały błędy rywali i wielkie wolne przestrzenie, których w poważnym futbolu raczej nie widzimy. Ale tak już jakoś mamy, że ta smutna liga podoba nam się trochę bardziej, gdy znajdą się dwa zespoły, które chcą iść na noże.

Jeszcze na początku niewiele wskazywało na to, że możemy zobaczyć w tym meczu aż tyle goli. Okazało się, że wystarczy zacząć i dalej już jakoś pójdzie. Zrobił to Marcin Robak, który swoją 101. bramkę w lidze strzelił z rzutu karnego. A że ten mecz można było zapowiadać jako pojedynek piłkarzy, którzy wciąż po cichu marzą o koronie króla strzelców, to czekaliśmy na odpowiedź Krzysztofa Piątka. Potrzeba było jakichś 14 minut. W tzw. międzyczasie Cracovia mogła wyrównać, ale minimalnie po efektownym strzale pomylił się Zenjov. I w końcu wyrównała, bo Helik z najbliższej odległości wbił do siatki piłkę, która odbiła się od poprzeczki po uderzeniu Datkovicia. W tej sytuacji obrońca (choć skuteczny) uprzedził napastnika, ale później Piątek wziął sprawy w swoje ręce. Choć wokół znajdowało się trzech zawodników Śląska, zachował się tak, jakby w polu karnym był sam jak palec i ładnym strzałem pokonał Słowika.

Druga połowa to już jazda bez trzymanki. Na 2-2 trafił Celeban po asyście Tarasovsa, a skoro gola wypracował ten duet, to oczywiście nie było to koronkowe rozegranie po wymianie 30 podań. Bramka padła po wyrzucie piłki z autu. Cracovia mogła odpowiedzieć błyskawicznie, kiedy Rakels zepsuł akcję młodego Strózika, ale na TAKĄ bramkę warto było poczekać trochę dłużej. KAPITALNIE uderzył z dystansu Milan Dimun, nie sądziliśmy nawet, że tak potrafi. Mało? Ledwie sześć minut później Jakub Kosecki wyłożył piłkę do pustaka Piechowi. A dobrych akcji były skrzydłowy Legii zrobił jeszcze kilka, golem z jego strony śmierdziało tak bardzo, że Michał Probierz ściągnął z boiska Pestkę, a wprowadził świeżego Siplaka.

Choć koniec końców to Cracovia była bliżej trzech punktów, bo w końcówce najpierw ładne uderzenie Piątka minimalnie minęło bramkę, a strzał Rakelsa, który minął już Słowika, dobrze zablokował Tarasovs.

Reklama

Śląsk tym samym już oficjalnie utrzymał się w lidze, ale my mamy mały apel zarówno do podopiecznych Pawłowskiego, jak i Probierza – panowie, przed wami jeszcze po trzy mecze, próbujcie w nich grać dokładnie tak samo jak dziś.

[event_results 454860]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
4
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
11
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

14 komentarzy

Loading...