Reklama

Aśka, teraz to już naprawdę musisz!

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

02 maja 2018, 20:25 • 3 min czytania 9 komentarzy

Joanna Jędrzejczyk przez długi czas szła drogą Rondy Roussey. Amerykanka była największą gwiazdą kobiecego MMA, demolowała jedną rywalkę po drugiej i biła rekordy kolejnych obron. A potem przegrała. Raz. Potem drugi. I zakończyła karierę, po czym zajęła się wrestlingiem. Polka po dwóch porażkach nie zamierza brać się za ustawiane walki. Wraca do gry. 28 lipca powalczy w Kanadzie.

Aśka, teraz to już naprawdę musisz!

Nie porównujcie mnie do Rondy – apelowała, kiedy w listopadzie sensacyjnie przegrała z Rose Namajunas już w pierwszej rundzie walki w obronie mistrzowskiego pasa. Gdyby wygrała, wyrównałaby rekord sześciu obron tytułu, ustanowiony przez Roussey. Przegrała jednak po zaledwie trzech minutach. Porażkę zwaliła na błędy ludzi ze sztabu, przez które musiała w ostatniej chwili bardzo mocno zbijać wagę.

Wróciła do klatki po pięciu miesiącach. I znów przegrała z Namajunas, choć tym razem jednogłośnie na punkty. Każdy z sędziów przyznał Polce tylko po 1 z 5 rund, choć nie byli zgodni co do tego, czy drugą, trzecią, czy czwartą. Zgodzili się tylko co do tego, że zdecydowanie lepsza była nowa mistrzyni.

Jędrzejczyk z werdyktem się nie zgodziła. Argumentowała, że zadała więcej ciosów. Fakt. Kłopot w tym, że jej uderzenia to były najczęściej lekkie kopnięcia, a Namajunas wyprowadzała prawdziwe bomby.

Po dwóch pierwszych porażkach w karierze w MMA, mając bilans 12-2, Ronda Roussey powiedziała: dość. Choć ma dopiero 31 lat, doszła do wniosku, że swoje w klatce osiągnęła. Teraz podpisała lukratywny kontrakt z WWE i zaczyna przygodę z zawodowym wrestlingiem. – Nie porównujcie mnie do Rondy – powtarza Jędrzejczyk. Polka ma lepszy bilans niż Roussey (14-2) i jest o kilka miesięcy młodsza. A co najważniejsze: wciąż chce walczyć w sporcie, gdzie zadaje się prawdziwe ciosy, a pojedynki nie są ustawiane.

Reklama

Na przygotowania do kolejnej walki zostały jej niespełna trzy miesiące. Właśnie oficjalnie ogłoszono, że Polka ma wystąpić na gali UFC w kanadyjskim Calgary. 28 lipca Joanna Jędrzejczyk zmierzy się z Tecią Torres. Amerykanka ma 28 lat, przydomek „Malutkie Tornado”, a także 10 zwycięstw i 2 porażki. Co ciekawe, pierwszej doznała z rąk… Rose Namajunas dwa lata temu. Przegrała także w ostatnim pojedynku – w lutym z Jessiką Andrade. Brazylijka to także wspólny mianownik Torres i Jędrzejczyk. JJ walczyła z nią rok temu i wygrała wszystkie pięć rund. To był być może najlepszy występ w karierze polskiej mistrzyni, rywalka – jakby nie było z najwyższej półki – została totalnie zdominowana.

Czy to oznacza, że Joannę Jędrzejczyk czeka w Kanadzie łatwy pojedynek i zaraz znów będzie walczyć o mistrzowski pas UFC? Cóż, z Namajunas także miało być łatwo…

Jestem po pierwszych rozmowach i plan na walkę już jest. Chcę wrócić na koniec sierpnia, przeciwniczka jest już teoretycznie zaklepana, choć zobaczymy, jak to się rozwinie – mówiła na antenie Polsatu Sport kilka godzin przed tym, jak Dana White ogłosił jej powrót w Calgary. – Wygram i idę po pas!

Aśka, oby, bo miejsca na kolejną porażkę naprawdę już nie ma.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

9 komentarzy

Loading...