Reklama

Pościg za Lechem trwa w najlepsze

redakcja

Autor:redakcja

23 kwietnia 2018, 09:09 • 9 min czytania 22 komentarzy

Pod taką presją, jak w niedzielę w Krakowie, Legia jeszcze w tym sezonie nie grała. Z trójki faworytów do mistrzostwa była w najgorszej sytuacji – Lech i Jagiellonia wygrały mecze w piątek i sobotę, więc obrońca tytułu – żeby nie wypaść z karuzeli, która wyłoni najlepszą drużynę sezonu – musiał wygrać pod Wawelem. Może dlatego na gola dającego względny spokój drużyna Deana Klafuricia musiała czekać niemal do końca pierwszej połowy – czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Pościg za Lechem trwa w najlepsze

PS1 23-04

Pasquato daje Legii zwycięstwo.

Akcja, po której padł gol została wyprowadzona ze środka – przed Christianem Pasquato rozstąpiło się dwóch wiślaków (Jesus Imaz, Zoran Arsenić) i środkowy pomocnik pięknym strzałem zza pola karnego zdobył bramkę. Włoch zagrał w podstawowej jedenastce Legii po raz pierwszy od… marcowego spotkania z Wisłą w stolicy. Wtedy został zmieniony w 72. minucie, w niedzielę nieoczekiwanie zastąpił w jedenastce Sebastiana Szymańskiego. Nim zdobył bramkę „wyróżniał się” spowalnianiem gry Legii oraz podaniami do tyłu. Ale stać go było na zadanie wiślakom mocnego ciosu – w środowym półfinale Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze zaliczył asystę przy trafieniu Jarosława  Niezgody na 2:1. Występ w Krakowie trzeba traktować jako nagrodę od trenera Klafuricia za gola dającego awans do finału rozgrywek. Pasquato wykorzystał ją jak należy. 

PS2 23-04

Reklama

Jagiellonia wyprowadza trzy szybkie ciosy i dzięki temu wygrywa z Koroną.

Zamiast efektownych akcji, Jagiellonia w Kielcach zagrała do bólu efektywnie. Pierwsze dwa celne strzały zakończyły się golami. Piłkarze zaprezentowali się tak, jakby wzięli sobie do serca tytuł jednej z piosenek, które po meczu można było usłyszeć z ich szatni – czyli „Despacito”. Śpiewany przez Luisa Fonsi hit ostatniego lata można na język polski przetłumaczyć jako „spokojnie, powoli”. I tak w sobotę zagrała Jaga. Piłkarze Mamrota cierpliwie czekali na błąd przeciwnika, spokojnie broniąc się przed kolejnymi atakami.

Górnik Zabrze zaś oddala się od europejskich pucharów.

Naszym celem jest dostanie się do europejskich pucharów – mówił Grendel. Przed tym starciem obie drużyny miały po 50 punktów. Nafciarze byli na 4. miejscu, a Ślązacy na 5. Wygrana gości sprawiła, że wiślacy trochę uciekli Górnikowi, a drużyna, która na koniec rozgrywek będzie na czwartej pozycji, może wystartować w europejskich pucharach, pod warunkiem, że Legia zdobędzie Puchar Polski. – Wisła odskoczyła nam, ale nadal mamy matematyczne szanse i dopóki jest taka możliwość, trzeba walczyć – stwierdził Grendel.

Alan Uryga podkreśla, że Wisła Płock celuje w podium.

– Drużyna z czwartego miejsca zagra w europejskich pucharach, pod warunkiem, że Legia zdobędzie Puchar Polski. Finał odbędzie się 2 maja. W starciu legionistów z Arką będzie pan zapewne kibicował klubowi ze stolicy.
– Między naszymi kibicami, a fanami Legii wygląda to różnie, ale siłą rzeczy będę trzymał kciuki za warszawian, jeśli później okaże się, że ich zwycięstwo da nam możliwość odniesienia historycznego sukcesu Wisły Płock. Ale czemu mamy nie celować wyżej? Możemy nawet zdobyć medal. Mamy za sobą świetną serię, bo nie przegraliśmy w siedmiu kolejnych spotkaniach.

Reklama

PS3 23-04

Piast Gliwice igra z ogniem.

Patrząc na tabelę, po rundzie jesiennej Piasta trzeba było brać pod uwagę jako kandydata do spadku. Jednocześnie jednak trudno było sądzić, by gliwiczanie rzeczywiście do końca musieli drżeć o utrzymanie. Waldemar Fornalik w polskich warunkach uchodzi za bardzo dobrego trenera, sytuacja finansowa klubu jest stabilna, a zimowe wzmocnienia – pozyskanie Jakuba Czerwińskiego, Toma Hateleya, Tomasza Jodłowca czy Mateusza Szczepaniaka – bardzo sensowne. Początek wiosny też zdawał się wskazywać na to, że Piast szybko odskoczy od grona zespołów zaplątanych w grę o pozostanie w lidze (…) Minął jednak miesiąc i okazuje się, że wyprzedzenie gliwiczan jest główną nadzieją Bruk-Betu Termaliki i Sandecji na utrzymanie w lidze.

Arka Gdynia zaś pozwoliła wygrać Sandecji pierwszy raz od 17. września.

PS4 23-04

Paweł Kryszałowicz otrzymuje duże wsparcie w walce z nowotworem.

Próbuje go wykopać ze swojego organizmu chemoterapią, którą wspomaga leczeniem w niemieckiej klinice. Bardzo drogim leczeniem (koszt ok 400 tysięcy złotych), na które wciąż trwa zbiórka pieniędzy. Jej główną częścią był mecz charytatywny pod hasłem „Gramy z Kryszałem”, który został rozegrany w sobotę w Słupsku. – Nie wierzyłem, że się to uda – mówi wzruszony Kryszałowicz, spoglądając na niemal 50 kolegów z reprezentacji Polski i klubów, którzy przyjechali, by mu pomóc. – Ta reprezentacja to był nie tylko zespół, który grał w piłkę. To wspólnota, rodzina, którą bardzo scementowały bolesne momenty. To przykre, że spotykamy się w takiej sytuacji, ale przyjazd 23 piłkarzy z mojej reprezentacji pokazuje, jak bardzo się szanują – mówi były selekcjoner Jerzy Engel. Przed wyjściem na boisko zafundował swoim byłym zawodnikom odprawę, jak za dawnych lat. Emocjonalną, działającą na wyobraźnię. – Na 45 sekund można było uciec w refleksję. Jak kiedyś – przyznaje Marcin Żewłakow.

Obok – podsumowanie meczu GKS-u Katowice z Chrobrym Głogów. GieKSa pewnie zmierza po awans do Ekstraklasy.

PS5 23-04

„Prześwietlenie Olkowicza” a w nim rozmowa z Tomaszem Grzegorczykiem, trenerem TSG Neusterlitz z czwartej ligi niemieckiej.

W Bundeslidze pracuje 30-letni Julian Nagelsman. Czy dwa lata starszy Domenico Tedesco. Dlaczego młodym trenerom łatwiej przebić się w Niemczech?
– Podobny trend można zauważyć w niższych ligach. Trenerzy szybciej decydują się na to, co chcą robić dostają szanse w grupach młodzieżowych. I wypływają. Ale w ekstraklasie też przecież pokazał się Ireneusz Mamrot.
Trafił do niej jako 46-latek
– Jego przykład pokazuje, że warto szukać w niższych ligach. Tam nie pracują gorsi trenerzy. Nie jestem arogancki, nie mam wybujałego ego, ale nie czuję się słabszy od trenera pracującego w pierwszej lidze.

PS6 23-04

W sobotę Barcelona wygrała Puchar Króla, godnie żegnając w ten sposób Andresa Iniestę.

Gdy w 88. minucie meczu kapitan Barcelony schodził z boiska, wzruszeni komentatorzy hiszpańskiej telewizji apelowali: „Don Andres, nie odchodź! Zostań i graj dalej dla nas!” Iniestę żegnała owacja na stojąco od wszystkich kibiców na Wanda Metropolitano, także tych Sevilli, a przyśpiewki z nazwiskiem pomocnika intonowane przez fanów ciągnęły się jeszcze po ostatnim gwizdku sędziego Jesusa Gila. – Łzy napływały mi do oczu. To był piękny moment. Ale myślę, że gdyby Andres miał opuścić Barcelonę, to jest dobry moment. Mój syn wykona trudny krok – powiedział po meczu Jose Antonio Iniesta, ojciec piłkarza.

Z kolei Milan skompromitował się ulegając Benevento i to na grając na własnym stadionie!

To jest wielki upadek. I ja jestem za tę kompromitację odpowiedzialny (…) – mówił Gennaro Gattuso. Benevento, które było przez większą część sezonu pośmiewiskiem włoskiej ligi, może traktować zwycięstwo nad Milanem jako największy sukces w historii klubu. Z drugiej strony porażka drużyny z Mediolanu przypomniała inne największe klęski. Za najbardziej symboliczną uchodzi przegrana 1:2 u siebie z anonimowym Cavese w 1982 roku, w czasach, gdy Milan grał jeszcze w Serie B. Sobotni Milan nie ma nic na swoją obronę, brak Alessio Romagnoliego czy Hakana Calhanoglu nie jest żadną wymówką.

PS7 23-04

Nic nowego – Robert Lewandowski pobił kolejny rekord. 

Lewandowski jest pierwszym zagranicznym piłkarzem, który strzelił aż 105 goli dla jednego klubu Bundesligi. Do sobotniego spotkania z Hannoverem rekord ten miał wraz z Claudio Pizarro, który trafił 104 razy dla Werderu Brema. Teraz Polak odjeżdża w tej klasyfikacji Peruwiańczykowi. Lewy traci też już tylko trzynaście bramek do Pizarro, który jest najskuteczniejszym zagranicznym piłkarzem w dziejach niemieckiej ekstraklasy. Ale żeby i tutaj nasz napastnik objął prowadzenie, musiałby zostać na kolejny rok w niemieckiej lidze… 

Obok podsumowanie meczu Manchesteru United z Tottenhamem w półfinale FA Cup, a także wzmianka o topniejącej przewadze Monaco nad Marsylią i Lyonem.

PS8 23-04

Przemysław Rudzki, w swoim cyklu „English Breakfast”, pisze o przykrych przygodach Sunderlandu.

Opowieść o Sunderlandzie, bez happy endu, pokazuje, jak ważną osobą w klubie jest menedżer obdarzony zaufaniem właścicieli, będący dla nich partnerem do rozmów, no i dlaczego w Anglii nazywamy go menedżerem, a nie po prostu trenerem. Ponieważ zarządza. Zasobami ludzkimi, budżetem, ruchami kadrowymi. Popatrzmy na Seana Dyche’a z Burnley, rewelacji tego sezonu w Premier League. Przecież i on spadł do Championship, ale rozmowa z szefami, przekonanie ich od mądrej ekonomii, wręcz błaganie o to by nie przejadać pieniędzy, nie szastać nimi, przyniosły efekty (…) W Sunderlandzie, tak twierdzą niektórzy fani zespołu, błędem było rozstanie się z Nialem Quinnem. Bo tak samo, jak dobry menedżer, klubowi potrzebny jest dobry i mądry prezes oraz dyrektor sportowy. O musi być system naczyń połączonych. Bezkrólewie na Stadium of Light doprowadziło do absurdu. W ciągu ośmiu lat ściągnięto do klubu około siedemdziesięciu piłkarzy, w większości totalnych miernot, które liczyły tylko na podpisanie wysokich kontraktów i zagwarantowanie sobie spokojnej emerytury przed trzydziestką.

Jerzy Dudek z kolei pisze o rożnicach pomiędzy Liverpoolem z jego czasów, a tym obecnym.

PS9 23-04

Super Express

Novikovas pokazał klasę:

To było wejście smoka. Rezerwowy Arvydas Novikovas potrzebował raptem pół godziny, aby zostać bohaterem meczu w Kielcach. Litwin dał koncert i tak rozruszał Jagiellonię, że ta rozbiła Koronę 3:0. – Byłem obrażony sam na siebie, może troszkę też na trenera – przyznał szczerze po meczy Novikovas, pytany jak przyjął rolę rezerwowego. Wcześniej Litwin grał regularnie w pierwszym składzie. – To była decyzja trenera, ja to respektuję. Czasem ktoś musi dać mi w łeb, żebym znowu grał normalnie – dodał.

Lewemu wystarczyło 5 minut by pogrążyć Hannover.

W meczu ligowym z Hannoverem strzelił gola 5 minut po wejści na boisko. Dla Bayernu, pewnego już mistrza Niemiec, był to raczej sparing i przygotowanie do środowego starcia z Realem Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. – Było zaplanowane, że wejdę dopiero pod koniec meczu. Oszczędzamy siły każdego piłkarza, bo przydadzą się na koniec sezonu – powiedział „Super Expressowi” Lewandowski.

SE1 23-04

Legia wygrała dzięki bombie Pasquato.

W ligowym debiucie w roli pierwszego trenera Dean Klafurić zrobił kilka roszad w składzie. Odstawił Artura Jędrzejczyka i Williama Remy’ego, wycofał do obrony Marco Vesovicia i odkurzył Inakiego Astiza. Ale przede wszystkim postawił na Pasquato. To właśnie Włoch w 43 minucie ograł dwóch obrońców i huknął zza pola karnego nie do obrony. Legioniści powinni prowadzić już wcześniej, ale Michał Kucharczyk trafił w poprzeczkę. 

SE2 23-04

Gazeta Wyborcza

Rafał Stec pisze o Benevento:

Nie wiem czy na boiskach rozrabiają wiedźmy, jak podejrzewał jesienią prezes Benevento, czy inni szatani są tam czynni. Niczego wykluczyć nie wolno skoro nawet w klubowym herbie siedzi czarownica na miotle, w okolicy uprawiano czarną magię jeszcze przed naszą erą, tradycja sabatów pod drzewem orzechowym przetrwała kilkanaście stuleci. Piłkarze zakładają na mecz stroje w kolorze lokalnego mózgotrzepa, 40-procentowego likieru ziołowego Strega, i oferują rozrywkę działającą jak mózgotrzep, trzepiący mózgiem futbol rozlał się zresztą po całej Europie, a ja chętnie wzniosę mózgotrzepem toast po wczorajszej degradacji Benevento. Jako kibic Milanu z powywijanymi zwojami zakrzyknę: zgiń, przepadnij, siło nieczysta.

GW1 23-04

Lech Poznań poszedł po rozum do głowy i nauczył się pragmatyzmu.

Już tydzień temu chorwacki trener stwierdził, że „chociaż raz chciały wygrać tak, jak Korona Kielce wygrała z nim”. A zatem po jednym strzale, jednej dobrej akcji. I w piątek wcielił w życie plan, który wydaje się całkiem skuteczny w chaotycznej ligowej rzeczywistości. Ograniczył koszty, zracjonalizował wysiłek, sprawił, że Lech stał się podczas meczu w Lubinie do bólu pragmatyczny. Po strzeleniu gola wycofał się, okopał, jedynie przeszkadzał rywalom, co w polskiej ekstraklasie wystarcza do sukcesu. Sam wielokrotnie się przekonał jak trudno prowadzi się atak pozycyjny przeciwko komuś, kto jedynie się broni.

Sobotni finał Copa del Rey stał się benefisem dla Andresa Iniesty.

Po meczu 34-letni rozgrywający powiedział, że decyzję dotyczącą swojej przyszłości ogłosi w następnym tygodniu. Wiadomo już, że po zakończeniu sezonu wyjedzie do ligi chińskiej. W Barcelonie spędził 22 lata,dobył 31 trofeów. 32. będzie mistrzostwo Hiszpanii (…) Kariera Iniesty jest nierozerwalnie związana z Leo Messim. To Argentyńczykowi oddał opaskę kapitana Barcelony, gdy w sobotę opuszczał boisko. W 31. minucie finału wypracował gola Messiemu, w 52. Leo zrewanżował się asystą przy bramce Andresa. Od przyszłego sezonu trzeba będzie przyzwyczaić się do Barcelony bez współpracy tej pary. Aby załatać dziurę po Inieście klub wydał 150 mln euro na Coutinho. Brazylijczyk miał w sobotę gola i asystę.

GW2 23-04

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

22 komentarzy

Loading...