Reklama

Kawał meczycha! Wisłę Płock dotknęła klątwa kandydatów do tytułu

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2018, 20:34 • 4 min czytania 43 komentarzy

Dobrze wiemy, jak trudno ekstraklasowiczom unieść ciężar presji bycia kandydatem do mistrzostwa. Skoro mieliśmy „pocałunek europejskich pucharów”, to teraz mamy do czynienia z „pocałunkiem walki o mistrza”. 31. kolejka dzień po dniu zbierała żniwa – porażkę poniósł lider z Poznania, wicelider z Białegostoku, a w Warszawie strata punktów kosztowała posadę Romeo Jozaka. Wobec potknięć drużyn z TOP3 ligi zaczęto nieśmiało przebąkiwać „hej, a może wszystkich pogodzi Wisła Płock?!”. No i to wystarczyło, by i Nafciarze stracili punkty. 

Kawał meczycha! Wisłę Płock dotknęła klątwa kandydatów do tytułu

Powiedzmy sobie szczerze – to był dobry mecz. Może nawet bardzo dobry. Cztery gole, szans na kolejne dwa-trzy, niezłe tempo, kilka indywidualnych błysków. Delikatnym faworytem była Wisła Płock (jak to powiedział Tomasz Lach z Eurosportu – „Nafciarze są w gazie”, he, he, he), ale pierwsi do głosu doszli goście. Carlitos wstrzelił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, Damian Byrtek delikatnie ją podbił, a Jakub Bartkowski wpadł z nią do siatki. Generalnie lewy obrońca Wisły poza tym, że strzelił gola, był dzisiaj wszędobylski. A to znalazł się w polu karnym rywala, by zaraz zablokować strzał Michalaka, a po chwili wygrać pojedynek w okolicach koła środkowego.

Płocczanie odpowiedzieli gościom po dalekim wrzucie z autu Arkadiusza Recy i celną główką – a jakże, kto mógł strzelić Wiśle Kraków – Alana Urygi. Błąd w tej sytuacji popełnił Zoran Arsenić, który postanowił sprawdzić, czy można wygrać walkę o górną piłkę bez odrywania się od ziemi. Halo, „Pogromcy mitów”? Nie, jednak nie można. Co do Urygi – to jest fenomen tego sezonu. Do tej pory oddał pięć strzałów, dwa z nich był celne i zdobył dwie bramki. Killer.

Ale Biała Gwiazda jeszcze przed przerwą ponownie znalazła się na prowadzeniu. Nieco chaotyczny w tym meczu Imaz doskonale obsłużył Tibora Halilovicia, a ten w sytuacji sam na sam z Daehne zdobył swoją pierwszą ligową bramkę. Stoperzy gospodarzy rozstąpili się w tej sytuacji jak Morze Czerwone przed Mojżeszem, choć trzeba zaznaczyć, że cała akcja ekipy Joana Carrillo była ładna, składna i efektywna.

Wisła Płock miała też pecha. W poniedziałek z uwagi na nadmiar kartek nie mógł grać Varela, po kwadransie z kontuzją boisko opuścił Merebaszwili, a sędzia przy stanie 0:1 nie uznał jej gola. Czy słusznie? Mamy wątpliwości, bo jeśli ktoś w tamtej sytuacji faulował, to Jose Kante… swojego kolegę z zespołu, ale debiutujący w Ekstraklasie Artur Aluszyk odgwizdał rzut wolny. Pewnie wybroni się tłumacząc, że Kante popchnął Łukowskiego, a ten przeszkodził jednemu z wiślaków. Nie rozdzieramy szat, arbiter mógł użyć gwizdka.

Reklama

Ok, ale skoro pierwsza połowa była naprawdę dobra, to druga była kozacka. Zespół Jerzego Brzęczka wyrównał już 25 sekund po wznowieniu gry – Konrad Michalak (bardzo aktywny w całym spotkaniu) dośrodkował przed bramkę, a tam… Cholera, nawet nie wiemy, jak wam to wytłumaczyć. Pamiętacie jak Łukasz Burliga w meczu z Lechem udawał drzewo przy golu Kamila Jóźwiaka? No to wyobraźcie sobie, że Tomasz Cywka też od niechcenia podniósł nogę, trafił w piłkę z powietrza prostu z czuba i ta wpadła do siatki. Jeden z najdziwniejszych samobójów ostatnich lat w ESA.

Zrobiło się 2:2 i wynik nie uległ już zmianie, choć biorąc pod uwagę liczbę okazji strzeleckich mogło tu się skończyć rezultatem typu 5:5. Wisła Kraków w jednej z akcji oddała cztery strzały, po chwili Cuesta jakimś cudem obronił uderzenie Urygi (ha, jednak ktoś może go powstrzymać!), a Bartkowski z linii bramkowej wybijał dobitkę Byrtka. Bramkarz Wisły popisał się jeszcze jedną kapitalną interwencją, gdy zaskakujący strzał w okienko posłał Kante. Niby oba zespoły strzeliły dwa gole, ale i Daehne, i Cuesta wykonali kawał dobrej roboty. No, może poza golem na 0:1 dla krakowian, gdy Niemiec zawahał się przy wyjściu z bramki.

No dobra, to co tam w tabeli? Wisła Płock do podium odrobiła tylko punkt i traci do niego cztery. Podobała nam się wypowiedź trenera Brzęczka po meczu: – Kandydaci do europejskich pucharów? Nie odlatujmy. Skupiamy się na swojej robocie, to przynosi efekty. Skoncentrujmy się na kolejnym meczu, a nie na tym, jakie mamy szanse na puchary.

[event_results 442949]

fot. FotoPyk/400mm.pl

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
6
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

43 komentarzy

Loading...