Reklama

Senne derby, które uratował Błąd. Adrian Błąd

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2018, 22:50 • 5 min czytania 2 komentarze

Derby. Spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym. Naprzeciwko siebie drużyny marzące o ekstraklasie. Z jednej strony rozpędzona GieKSa, dla której ma to być wreszcie ten sezon. Z drugiej – Zagłębie, dla którego to już chyba ostatni dzwonek, by włączyć się do walki o awans. Na papierze mieszanka wybuchowa. W praktyce – absolutny niewypał. Rany, to było parodia piłki nożnej, szczególnie w pierwszej połowie. Nużąca, bezkofeinowa parodia. Bez ciśnienia, wypruta z jakichkolwiek emocji. Zresztą, nawet decydujący gol padł po centrostrzale, a to mówi wiele.

Senne derby, które uratował Błąd. Adrian Błąd

Spodziewaliśmy się otwartego meczu, no ale w porządku – przetrawilibyśmy słabszy poziom, gdyby piłkarze choć stwarzali pozory, że za wszelką cenę chcą zdobyć bramkę. No bo umówmy się – brak celnego strzału przez godzinę gry nie świadczy o atakach Husarii czy oblężeniu, przez które bramkarze obu drużyn musieli uwijać się jak w ukropie.

Niestety, ale prestiż tych paździerzowych derbów ratowali tylko i wyłącznie kibice, którzy nie zawiedli oczekiwań. Wypełnili cały „Blaszok”, dzięki czemu skorzystają osoby potrzebujące. Piłkarze obiecali przed meczem, że jeżeli trybuna najzagorzalszych fanów GKS-u zostanie wypełniona, wpłacą złotówkę na cel charytatywny za każdego zasiadającego tam kibica. „Blaszko” wypełniony był.

Obrazkiem pierwszej połowy nietrafiający w piłkę Kudła. Na szczęście dla GKS-u poza polem karnym. Nie powtórzył tym samym zagrania Artura Boruca ze słynnego meczu na Windsor Park.

Sytuacją-memem przerzut piłki do Adriana Błąda. Skrzydłowy GKS-u miał mnóstwo czasu. Mógł zrobić wszystko. Przyjął piłkę ręką.

Reklama

Do pełni szczęścia brakowało tylko wrzutu z autu w aut. Ale to specjalność ekstraklasy.

Żeby jednak nie było tak gorzko – w pierwszej połowie piłkarze uraczyli nas jedną przyzwoitą sytuacją. Oczywiście wzięła się z chaosu, ale nie bądźmy wybredni. Lepsze to niż nic. Po stronie Zagłębia jeden piekielnie wymagający strzał Malheiro. Abramowicz musiał bowiem odprowadzić piłkę wzrokiem, co w pierwszej połowie było jego największym wysiłkiem fizycznym. Tak naprawdę w bramce GKS-u mógłby stać nawet kwiat paproci – i tak nikt nie kwapił się do uderzeń.

No właśnie – w pierwszej połowie nie było ŻADNYCH celnych strzałów. Wspomnianą przyzwoitą sytuacją ochrzciliśmy uderzenie Kamińskiego, które wylądowało obok band reklamowych. Jednak choć przez chwilę mogliśmy się łudzić, że jeden z bramkarzy wreszcie zostanie zmuszony do interwencji. Chwila jednak minęła, a my wróciliśmy do szarej codzienności.

W szatni GKS-u padło jednak najprawdopodobniej kilka mocnych słów, bo na starcie drugiej odsłony o mały włos nie doszło do pierwszego dobrego uderzenia z jego strony. Prokić znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem przyjezdnych, ale tuż przed polem karnym sfaulował go Babiarz. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wyrzucił pomocnik Zagłębia z boiska. Zejdler nie wykorzystał jednak okazji i trafił w mur. Upragniony celne strzał miał miejsce kwadrans po wznowieniu gry, ale była to bardzo słaba próba Prokicia. Po chwili zaatakowało Zagłębie, ale Christovao podał do bramkarza rywali.

Nawet decydujący gol był kumulacją przypadku. Błąd dośrodkował, znajdując się przy linii bocznej, piłka minęła wszystkich znajdujących się w polu karnym zawodników i wpadła do bramki. A więc centrostrzał, który wylądował w bramce.

Katowiczanie w bólach, ale wywalczyli to zwycięstwo. W ostatecznym rozrachunku nie będzie liczył się styl, a osiągnięty cel. Na wiosnę wygrali wszystkie trzy mecze i potwierdzili swoje ekstraklasowe ambicje. Jednak to, co zaprezentowali dzisiaj wraz z Zagłębiem… Zapomnijmy o tym jak najszybciej.

Reklama

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 1:0

1:0 62′ Adrian Błąd

*

Komplet wyników:

Raków Częstochowa – Wigry Suwałki 0:1

0:1 90′ Klimala

Górnik Łęczna – Stomil Olsztyn 1:1

1:0 6′ Mosnikov

1:1 90′ Baranowski

Pogoń Siedlce – Bytovia Bytów 1:1

1:0 37′ Grzegorz Tomasiewicz,

1:1 40′ Janusz Surdykowski

Puszcza Niepołomice – Stal Mielec 0:0

Miedź Legnica – Chrobry Głogów 1:1

1:0 17′ Fabian Piasecki

1:1 52′ Łukasz Szczepaniak

Chojniczanka Chojnice – Odra Opole 2:1

1:0 33′ Maciej Górski

1:1 74′ Tomas Mikinić

2:1 78′ Adam Ryczkowski

GKS Tychy – Ruch Chorzów 2:0

1:0 3′ Edgar Bernhardt

2:0 83′ Łukasz Grzeszczyk

Olimpia Grudziądz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

Najważniejszą informacją w tej kolejce było to, że bez problemu odbyło się każde ze spotkań. Żaden mecz nie został odwołany, mimo że na przykład jeszcze w czwartek boisko w Chojnicach wyglądało tak:

4

Drugi mecz w 2018 roku przegrał Raków Częstochowa. Drużyna, która zimą solidnie się wzmocniła (Zachara, Formella, Rachmanow) po porażce z GKS-em Katowice uległa tym razem Wigrom Suwałki. Tym sposobem znacznie osunęła się w tabeli, a atmosfera w klubie wydaje się daleka od ideału. Na razie najmocniej dostaje się Dariuszowi Formelli, który po zejściu z boiska miał zostać zrugany przez kibiców. Na koniec jeden z nich podszedł w okolice ławki rezerwowych i w niecenzuralnych słowach wyraził swoje niezadowolenie z tego transferu.

Pierwsze punkty w tym roku straciła Miedź, która tym sposobem zdobyła już dziesięć punktów na wiosnę. Nadal zajmuje pierwsze miejsce. Dwa punkty traci do niej Chojniczanka, która dziś wygrała swoje spotkanie i ma dwa mecze rozegrane mniej. Wydaje się, że to właśnie te dwie ekipy, obok GKS-u Katowice, są faworytami do awansu do ekstraklasy. Trzecie miejsce zajmuje Stal Mielec, która po cichu ciuła punkty i jest jedną z rewelacji rozgrywek. Gdyby dziś nie straciła oczek z Puszczą, wskoczyłaby na pozycję wicelidera co najmniej do momentu nadrobienia zaległych meczów przez Chojniczankę.

Trzecie zwycięstwo w swoim trzecim wiosennym meczu odniósł GKS Tychy. Szkoda tylko, że spotkanie z Ruchem Chorzów zostało przerwane na osiem minut z powodu zamieszek na trybunach…

FotNewspix.pl

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...