Reklama

Rosjanie przeżyją to samo, co my w 2012 roku?

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2018, 09:10 • 6 min czytania 21 komentarzy

Szczerze mówiąc – obserwując przygotowania reprezentacji Rosji do mundialu – mamy deja vu. Co prawda trochę czasu już minęło, ale chyba każdy z nas doskonale pamięta, jak z każdym kolejnym meczem zbliżaliśmy się do totalnej klęski. Przez długi okres łudziliśmy się, że jeszcze sporo czasu do Euro 2012, więc pewnie coś niebawem zaskoczy. Jednak im bliżej turnieju, tym poczucie nadchodzącej klęski rosło. 

Rosjanie przeżyją to samo, co my w 2012 roku?

No dobra, małe różnice są, bo u nich media nie pompują balonika, o czym przekonuje nas Kasia Lewandowska, która uchodzi za ekspertkę od rosyjskiego futbolu: – O pompowaniu balonika nie ma mowy, ale raczej nie ma też zbiorowej rozpaczy. Oczywiście są tacy, którzy wróżą klęskę i już żegnają się z mundialem, dostaje się Czerczesowowi za upór i niedopasowywanie taktyki do piłkarzy, z których może skorzystać. Niektórzy nawołują, by schował dumę do kieszeni i pogodził się z Denisowem, w którym widzą zbawcę kadry. Najczęściej jednak pojawiają się głosy rozsądku – w sobotnim wydaniu „Sport Expressu” pojawił się artykuł Igora Rabinera, który racjonalnie napisał, że Brazylia to potęga, której rosyjscy piłkarze nawet po wzniesieniu się na wyżyny nie są w stanie dorównać w żaden sposób. Dlatego trzeba nadal pracować, ale nie można biczować piłkarzy i sztabu, bo pewnych ograniczeń nie da się przeskoczyć. Puentuje, że w mundialowej grupie Rosja nie ma takiej potęgi jak druga drużyna świata, dlatego trzeba jeszcze wstrzymać się przed zapowiadanym pogrzebem rosyjskiej piłki. I ja się z tym zgadzam.

Trudno nie zgodzić się z Igorem Rabinerem, bo dostać trójkę od Brazylii, to przecież żaden wstyd. Trzeba jednak zaznaczyć, że „Kanarki” w tamtym meczu nie wrzuciły najwyższego biegu. Właściwie pierwszą połowę przespały, a po przerwie trochę przyspieszyły i znowu zwolniły. Zapewne, gdyby Brazylia zagrała na maksa, mogłoby się skończyć dużo gorszym łomotem. Na podstawie tego meczu nie powinniśmy więc wyciągać wniosków, ale warto dodać, że Rosjanie na pięć ostatnich spotkań nie wygrali żadnego. Oczywiście grali z mocnymi reprezentacjami, gdyż poza Brazylią przegrali z Francją (1:3), Argentyną (0:1), zremisowali z Hiszpanią (3:3), ale też z Iranem (1:1), co już może budzić pewien niepokój. Bo w czym jest groszy Iran od takiej Arabia Saudyjskiej, Egiptu, nie mówiąc już o Urugwaju? Tak, tak reprezentacja Smudy też dostała oklep od Hiszpanów i Włochów, a zremisowała z Niemcami. Nie mieliśmy się jednak tym przejmować, bo przecież grupę mieliśmy mieć łatwą. Jak się skończyło, przypominać chyba nie musimy.

Podajmy trochę faktów, bo ktoś pomyśli, że opieramy się tylko na wynikach meczów towarzyskich. Tymczasem Rosjanie mają naprawdę sporo problemów, o których opowiedziała nam Kasia: – Wszyscy reprezentanci Rosji, z wyjątkiem Romana Neustadtera, grają w lidze rosyjskiej z obowiązującym limitem obcokrajowców w meczowej jedenastce, dlatego coś takiego jak brak rytmu meczowego, na szczęście, tej kadry nie dotyczy. Jednak im dalej tym gorzej, ponieważ kontuzje bardzo utrudniają zbudowanie optymalnego składu. Na reprezentację Rosji spadła tzw. „klątwa ACL” – piłkarze Wiktor Wasin i Georgi Dżikija – na których Czerczesow zbudował formację defensywną z trójką obrońców, zerwali więzadła w kolanach. Selekcjoner mimo tego utrudnienia nie zdecydował się na zmianę ustawienia na „czwórkę” z tyłu, a nadal zamierza trzymać się ćwiczonej od półtora roku taktyki z trzema środkowymi obrońcami. Nie wygląda to najlepiej, ponieważ nie ma idealnych następców. W meczu z Brazylią zagrała dwójka z Rubina, czyli Granat i Kudriaszow oraz Kutiepow z moskiewskiego Spartaka.

– Kariery reprezentacyjnej nie zdecydowali się odwiesić bracia Bierezuccy, a na powołanie Igora Denisowa z Lokomotiwu, który ma największe umiejętności do tego, by odmienić grę defensywną, nie ma co liczyć, gdyż Czerczesow wyraźnie podkreślił na konferencji, że na powołanie tego zawodnika nie ma najmniejszych szans. Co najgorsze, to nie koniec kontuzji, bo zerwanie więzadeł przytrafiło się także Kokorinowi, który jest drugim najlepszym strzelcem w lidze rosyjskiej, zaraz za Fiodorem Smołowem. Ponadto na niedzielnym treningu (przed wtorkowym spotkaniem z Francją) z gry wypadł także Roman Zobnin (uszkodzenie łąkotki) oraz Daler Kuzjajew,  który dopiero co wyleczył kontuzje. Brak wyciągania wniosków z poprzednich meczów też jest zauważalny. Kadra popełnia identyczne błędy w defensywie i ofensywie. Brakuje konstruktywnej gry w środku pola, występują problemy z wykończeniem akcji czy utrzymaniem koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty. Nie ma także wyraźnego lidera, kogoś kto z poziomu boiska poderwie drużynę do walki – dodaje Lewandowska.

Reklama
07.12.2016 LEGIA WARSZAWA - SPORTING LIZBONA LIGA MISTRZOW UEFA PILKA NOZNA

Być może kontuzjowanych piłkarzy dałoby się zastąpić innymi, ale na przeszkodzie stoi… „twarda ręka” Czerczesowa, o której słyszeliśmy już niejedną legendę. Otóż bracia Bierezuccy mówią, że nie chcą grać w kadrze, bo chcą być konsekwentni w swojej decyzji. Bzdura, nie chcą wracać do reprezentacji, bo selekcjonerem jest Czerczesow, z którym mają na pieńku. Ewentualne powołanie Igora Denisowa jest całkowitym science fiction, ponieważ ten kilka lat temu ostro skrytykował byłego trenera Legii, gdy panowie spotkali się w Dynamo Moskwa. Na dobrą sprawę Kokorina mógłby zastąpić Dziuba, lecz tutaj również jest mały zgrzyt na linii trener – zawodnik. Zapewne, gdyby Czerczesow mógł, wyrzuciłby również Konstantina Rauscha i Romana Neustadtera, którzy poszli w balet po trzech plaskaczach od Brazylii. Co prawda sami twierdzą, że tylko „zasiedzieli się do późna w knajpie ze znajomymi”, ale trudno uwierzyć w taką historyjkę. Choć Osetyjczyk podobno uwierzył i poza karą finansową i zjebką obyło się bez większych konsekwencji… Wiele to jednak nie zmienia i chyba należałoby się zastanowić, czy ambicje i ego jednego człowieka, warte są osłabiania reprezentacji przed najważniejszą imprezą sportową? Naszym zdaniem nie są i konsekwencje tego mogą być naprawdę duże, bo niespecjalnie zdziwimy się, jeśli Rosjanie nie wyjdą z grupy.

Uważam, że w  przypadku Rosji wyjście z grupy już będzie sukcesem. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, bo jeśli uda się wykonać plan minimum, wypadałoby spróbować zrobić coś więcej. Mają stosunkowo łatwą grupę, więc jest duża szansa, że dadzą radę. Co prawda mają kiepską obronę, ale świetnych bramkarzy oraz zawodników kreujących grę, którzy dali się już poznać z dobrej strony w europejskich pucharach. Chodzi mi o Smołowa i Gołowina, a także braci bliźniaków Miranczuków. To inteligentni, wyróżniający się goście, którzy wiedzą, że dobra gra na tym turnieju zwiększa ich szanse na transfer do topowego klubu. Mundial na pewno da im „kopa”, który może pociągnąć całą drużynę. Jak będzie, trudno przewidzieć. W końcu – cytując klasyka – w Rosję można tylko wierzyć, tak samo jak w Czerczesowa i jego legendarne niedźwiedzie – oceniła Kasia Lewandowska.

***

Już blamaż na Euro w Polsce był dla Rosjan wielką porażką. Poniekąd dlatego zatrudniono tam Czerczesowa, który miał z chłopców do bicia zrobić mężczyzn. Tymczasem gra „Sbornej” nadal nie przekonuje, a czasami mamy wrażenie, że jest jeszcze gorzej niż za kadencji Leonida Słuckiego. Trochę Rosjanom współczujemy, bo jeszcze nie dawno mieliśmy niemal identyczną sytuację. I chyba wszyscy zgodzimy się, że rozliczenie z błędów przeszłości do najprzyjemniejszych nie należało?

Fot główne – FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Niższe ligi

Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Szymon Piórek
0
Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów
1 liga

Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Szymon Piórek
0
Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Komentarze

21 komentarzy

Loading...