Reklama

Zadanie wykonane, Bayern może się odmeldować

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2018, 20:57 • 3 min czytania 10 komentarzy

Przed rewanżowym meczem Bayernu z Besiktasem zasadne było tylko jedno pytanie. Ile? Konkretnie – ile goli mistrzowie Niemiec wbiją łącznie swoim rywalom. U siebie bez większych problemów dobili do pięciu, a że oba kluby dzieli różnica co najmniej jednej galaktyki, podobny scenariusz mogliśmy zakładać również dzisiaj. Skończyło się trochę skromniej, bo tylko na trzech sztukach, ale łączny bilans, bez względu na klasę przeciwnika, i tak robi całkiem niezłe wrażenie.

Zadanie wykonane, Bayern może się odmeldować

Z jednej strony, piłkarze Juppa Heynckesa mogli przyjechać dziś do Stambułu w celach wyłącznie turystycznych. Trochę pozwiedzać, wszamać kebab, wieczorem dla formalności odbębnić 90 minut w pracy i spokojnie wrócić do domu. Z drugiej, dla takiego klubu, jak Bayernem, prestiż jest najważniejszy, więc ewentualna porażka z Besiktasem nie wchodziła w grę. Skład, który Heynckes wystawił a to spotkanie, najlepiej świadczył o tym, że goście celują tylko w zwycięstwo. Najlepiej w podobnym stylu, jak przed dwoma tygodniami.

Bayern może nie narzucał jakiegoś szaleńczego tempa, ale od początku meczu było widać, żadnego odpuszczania nie będzie. Zwiastowała to już właściwie pierwsza akcja, w której Muller szukał podcinką Lewandowskiego, jednak Polak nie zdołał dojść do piłki. W 10 minucie kąśliwie z rzutu wolnego uderzał Alaba, ale Tolga Zengin zdołał odbić jego strzał. Parę chwil później nie miał już tyle szczęścia. Piłkarze Bayernu kilkoma szybkimi podaniami wyszli z własnej połowy, Vidal rozrzucił piłkę na prawą stronę do Mullera, a ten idealnym dośrodkowaniem znalazł Thiago, który trafił do bramki z bliskiej odległości. Do końca pierwszej połowy mistrzowie Niemiec kontrolowali wszystko, co działo się na boisku. Co prawda nie potrafili wykorzystać sytuacji do podwyższenia wyniku (minimalne pudło Hummelsa po dośrodkowaniu Alaby z rogu), ale Besiktas, mimo kilku zrywów, w żaden sposób im nie zagrażał.

Druga część meczu zaczęła się fatalnie dla gospodarzy, bo od samobójczego gola Gokhana Gonula. Po dośrodkowaniu Rafinhi z prawej strony boiska obrońca Besiktasu bezsensownie wtarabanił się przed Zengina, który piłkę złapałby spokojnie do koszyczka. Jeśli więc zawodnicy Senola Gunesa mieli nadzieję na odrobienie strat z pierwszej części spotkania, to głupota Gonula skutecznie je unicestwiła.

Ale mimo wszystko Besiktas zasługuje na kilka ciepłych słów. Wynik dwumeczu był, jaki był, a choć od Bayernu mistrzowie Turcji odstawali bardzo wyraźnie, ale jednak uparcie walczyli o zachowanie twarzy i strzelnie chociaż jednej bramki. Celu dopięli w 59 minucie. „Bawarczycy próbowali rozegrać koronkową akcję od własnej bramki i być może nawet by im się to udało, ale niefrasobliwie zachował się Alaba. W prosty sposób piłkę Austriakowi odebrał próbujący odkupić właśne winy Gonul, który natychmiast zagrał do niekrytego Vagnera Love’a. Brazylijczyk właściwie tylko dostawił nogę, ale to jedno zagranie wprawiło kibiców gospodarzy w prawdziwy szał. Animuszu nabrali też piłkarze Besiktasu, którzy z wielką werwą rzucili się na rywali. Ci jednak dali się wyszumieć gospodarzom, zachowując przy tym całkowity spokój. Na dobicie poczęstowali ich kontrą, po której trzeciego gola strzałem głową zdobył Sandro Wagner.

Reklama

Warto też odnotować, że niemiecki napastnik na boisku pojawił się w 68 minucie, zmieniając Roberta Lewandowskiego. Dla kapitana reprezentacji Polski było to ot, jedno z wielu spotkanie, w którym trzeba trochę się nabiegać i powalczyć z obrońcami. Gdyby „Lewy” nie wyszedł dziś na boisku, Bayern i tak by sobie poradził, ale z drugiej strony – Polak dostał całkiem fajną okazję do podciągnięcia bilansu bramkowego. Że się nie udało, to już inna sprawa.

Formalności stało się więc zadość. Bayern zrobił, co miał zrobić i jeszcze raz melduje się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Dwumecz z Besiktasem na pewno nie oddaje jednak prawdziwej siły „Bawarczyków”. Dopiero potyczka z kimś dużo silniejszym, pozwoli powiedzieć na co tak naprawdę ich stać. Na razie piłkarze Heynckesa mogą się jednak cieszyć z tego, że swoje zadanie wykonali lekko, łatwo i przyjemnie.

Besiktas 1:3 Bayern Monachium

18′ Thiago Alcantara
46′ Gokhan Gonul (sam.)
59′ Vagner Love
84′ Sandro Wagner

Fot.Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...