Reklama

W takim meczu nie gwiżdże się takich jedenastek

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2018, 00:50 • 4 min czytania 88 komentarzy

Na gorąco, zaraz po meczu Legii z Lechem porozmawialiśmy z zawodnikami obu drużyn – Miroslavem Radoviciem i Łukaszem Trałką. Zapraszamy do lektury rozmowy, która odbyła się na antenie Weszło FM.

W takim meczu nie gwiżdże się takich jedenastek

Łukasz Trałka

Jesteście mocno rozżaleni po tym meczu?

Według mnie było blisko wygranej. Przeważaliśmy całą drugą połowę, wyrównaliśmy i mieliśmy okazję, żeby strzelić na 2:1. Dostaliśmy bramkę w najgorszym momencie. Delikatnie mówiąc, nie dopisało nam szczęście.

Jaki wynik byłby najbardziej sprawiedliwy?

Reklama

Nie chcę tego oceniać. Z przebiegu gry mogę powiedzieć, że karnego nie było. W takim momencie, w takim meczu nie gwiżdże się takich jedenastek. W meczu sparingowym można sobie gwizdać, ale w sytuacji, gdzie nie ma żadnego zagrożenia? Podejrzewam, że Kostewycz nawet nie wie, że dotknął piłkę ręką. Widziałem kilka powtórek. To nie jest do odgwizdania. Szkoda, że pomimo tylu kamer, osoby siedzące w wozie podejmują taką decyzję. Koledzy byli w Lidze+Ekstra i mi to przekazali. Trudno mi zrozumieć tę sytuację. To była kontrowersja. Sędzia Marciniak nie zagwizdał od razu, więc nie był pewny tej decyzji. Powinien poprosić kolegów o sprawdzenie i wszystko byłoby jasne. Dziwna sytuacja.

Nikt nie chciał tej piłki dotknąć. Pytałem o to sędziego. Powiedział, że skoro zawodnik dotknął piłkę ręką powyżej głowy, to jest z automatu rzut karny. Nie pasuje mi to.

Wynik nie jest dobry, ale gra może napawać optymizmem?

Emocje opadły, wyniku nie da się cofnąć, więc staram się szukać pozytywów. To był chyba nasz najlepszy mecz na wiosnę. Przed nami kolejne mecze i postaramy się je wygrywać, jadąc trochę na tym optymizmie.

Karny karny, ale zadecydowała chyba ta sytuacja na początku meczu.

Nie. Zadecydował karny, bo strzelili nam na 2:1. To był decydujący moment.

Reklama

Nie zabrakło koncentracji na początku?

Straciliśmy bramkę. Błąd, wiadomo, można teraz to analizować, ale wyszliśmy z tego. Mieliśmy okazję, żeby wygrać ten mecz, niestety nie udało się.

Wiara w mistrzostwo Polski i pogoń za liderem wciąż jest u was spora?

Mamy stratę, ale zostało kilkanaście kolejek do końca. Jest jeszcze bardzo dużo punktów do zdobycia. Czekają nas mecze bezpośrednie. To nie jest moment, żeby powiedzieć, że temat jest zamknięty. Za chwilę wrócą do nas kontuzjowani zawodnicy. Emir Dilaver i Darko Jevtić pewnie już za tydzień. Odnośnie „Makiego”, trzymamy mocno kciuki. Wszystko wygląda optymistycznie, ale wiadomo, jaka to była decyzja. Lepiej dwa dni później, niż dzień za szybko.

Ostatnio pojawia się dużo spekulacji na temat Nenada Bjelicy. Wpływa to na was?

Odcinam się od tego tematu. To spekulacje dziennikarskie. Nie mam na to żadnego wpływu.

Za tydzień gracie z Jagiellonią, która zagrała ostatnio świetny mecz przy Łazienkowskiej. To będzie ważny punkt tego sezonu.

Myślę, że szykuje się kluczowy mecz. Musimy zbliżyć się do Jagi. Oglądałem spotkanie przy Łazienkowskiej. Wyszedł im fantastyczny mecz, który kontrolowali od pierwszej do ostatniej minuty. Jednak nie boję się ich. Jestem przekonany, że jak zagramy tak, jak tutaj, to wygramy spokojnie.

***

Miroslav Radović

Wygraliście zasłużenie?

Myślę, że tak. Patrząc na drugą połowę, mieliśmy naprawdę dużo sytuacji. Niezgoda, Kucharczyk, Szymański. Ja w pierwszej odsłonie trafiłem w poprzeczkę. Lech strzelił nam bramkę, ale to była chyba jego jedyna sytuacja. Wydaje nam się, że byliśmy lepszym zespołem. Pod każdym względem to był dla nas ważny mecz. Gdybyśmy go nie wygrali, byłoby naprawdę bardzo ciężko. Jagiellonia wygląda teraz doskonale. Zobaczymy, czy będzie tak grała do końca.

Ciężko było się podnieść po meczu z Jagiellonią?

Mieliśmy mnóstwo rozmów w szatni. Wiedzieliśmy, że zagraliśmy bardzo słabo. Dość wcześnie dostaliśmy czerwoną kartkę, nasze plany się popsuły, co skrzętnie wykorzystała Jaga. Dzisiaj byliśmy naładowani i przekonani, że musimy to wygrać.

Kiedy dowiedziałeś się, że wyjdziesz w pierwszym składzie?

Dwa czy trzy dni przed meczem.

I jaka była reakcja? Dla ciebie to musiał być szczególny moment. Wrócić po kontuzji akurat na tak ważny mecz.

Zagrać z Lechem po takiej kontuzji… Padło pytanie, czy jestem gotowy. Powiedziałem, że serce i głowa są gotowe. Czy dam radę w pełnym wymiarze? Zobaczymy.

W jakiej jesteś formie? To już ten prawdziwy „Miro”?

Absolutnie nie. Potrzebuję rytmu meczowego. Poprzez mecze mogę się najlepiej przygotować. Tylko o to chodzi, o sprawy piłkarskie nie ma się co martwić.

Mecz z Lechią to dla ciebie spotkanie z byłymi kolegami. Dużo tam byłych legionistów.

Mają swoje problemy, zmienili trenera, więc zmierzymy się z zespołem innego szkoleniowca. Jest tam mnóstwo byłych legionistów. Na pewno zrobią wszystko, żeby narobić nam problemów. Trzeba się przygotować. Mam też nadzieję na koniec zimy, bo warunki nie sprzyjają, boiska też nie wyglądają tak jak powinny.

W drugiej połowie było nerwowo.

Wydaje mi się, że pozwoliliśmy im na trochę więcej. Zostawiliśmy im bardzo dużo miejsca, ale ostatecznie to my zasłużyliśmy na ten triumf.

Kuchy był wyznaczony do tego rzutu karnego?

Nie (śmiech). Ale szacunek dla niego, bo gość pokazał, że ma charakter.

Po podyktowaniu karnego byłeś bardzo aktywny, wręcz wyrywałeś się przy ławce.

Byłem pierwszy przy linii! Były emocje. Nie wiem, czy „Kuchy” to potwierdzi, ale powiedziałem mu wczoraj, że wygra nam ten mecz. Sprawdziło się.

Fot. Fotopyk

Najnowsze

Komentarze

88 komentarzy

Loading...