Reklama

Jędrzejczyk spada, Gumny rośnie – czy to już czas na zmianę warty?

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2018, 11:30 • 5 min czytania 34 komentarzy

Najlepiej zarabiający piłkarz w ekstraklasie kontra niedoszły (i przyszły?) najdroższy piłkarz ekstraklasy. Reprezentant Polski kontra młodzieżowy reprezentant Polski. Obaj znajdują się na krzywych o przeciwnych zwrotach – jeden na opadającej, drugi na wznoszącej. Jeszcze rok temu dzieliła ich prawdziwa przepaść, a dziś ich krzywe albo są bliskie przecięcia, albo nawet przecięcie już nastąpiło. Dzisiejsze starcie Legii z Lechem może okazać się piękną ilustracją pokoleniowej zmiany warty na prawej obronie. Po przeciwnych stronach barykady staną bowiem 30-letni Artur Jędrzejczyk oraz 19-letni Robert Gumny.

Jędrzejczyk spada, Gumny rośnie – czy to już czas na zmianę warty?

I to właśnie ta para jest kolejnym kapitalnym przykładem, że rok w piłce to niemal wieczność. Bo właśnie mniej więcej przed rokiem obserwowaliśmy dwie przeprowadzki – w blasku reflektorów Jędrzejczyk zamieniał Krasnodar na Legię, podpisując lukratywny kontrakt, a w zupełnym cieniu Gumny szedł na wypożyczenie do I-ligowego Podbeskidzia. Gdyby wtedy ktoś choćby spróbował zestawiać ze sobą tych dwóch zawodników, spotkałby się z podobną reakcją, jak przy porównywaniu Cristiano Ronaldo z Madrytu oraz Cristiano Ronaldo spod Siedlec. A dziś? Dziś prędzej można spodziewać się głosów, że to Jędrzejczyk nie ma nawet podjazdu do Gumnego.

Lechita błyskawicznie nadrabia straty do o 11 lat starszego kolegi. Pomaga mu w tym dość wczesny start, bo przecież wciąż jeszcze jako nastolatek notuje bardzo regularne występy w lidze. Z kolei Jędrzejczyk pierwszy pełny sezon w ekstraklasie zaliczył w sezonie 2011/12, czyli w wieku 24 lat. I to właśnie ta różnica może się okazać kluczowa w kontekście kariery Gumnego, który ma szansę zajść o wiele dalej. Aspektem, który może mu w tym pomóc bądź zaszkodzić – tu zdania są podzielone – jest uniwersalność łącząca obu zawodników. Jędrzejczyk może występować na obu bokach obrony oraz w środku, natomiast Gumny sprawdza się na obu flankach oraz ma duże predyspozycje, by grać jako wahadłowy, głównie z powodu kapitalnej motoryki.

I to właśnie ten atut Gumnego najbardziej wyróżnia go w pierwszym sezonie regularnego grania w ekstraklasie. On się po prostu nie zatrzymuje, bardzo dużo biega i to na wysokiej intensywności. Ten aspekt w największym stopniu odróżnia go od dzisiejszego Jędrzejczyka, który jeszcze w czasach Czerczesowa grał podobnie, a obecnie jest znacznie bardziej stacjonarny. Nie bez kozery w ostatnim czasie Jędza lepiej się prezentuje po lewej stronie defensywy – tam siłą rzeczy jego zapędy ofensywne są ograniczone i musi skupiać się głównie na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Taką też rolę pełni w reprezentacji Adama Nawałki, w której zaliczył na tej pozycji między innymi bardzo udane Euro 2016. Dziś jednak tamta dyspozycja legionisty pozostaje już tylko mglistym wspomnieniem

Reklama

Analizując statystyki Jędrzejczyka w ekstraklasie w trzech ostatnich sezonach, widać ewidentny zjazd. Z roku na rok staje się mniej agresywny (notuje mniej pojedynków, mniej wygranych pojedynków, a nawet mniej fauli). Jest też znacznie mniej przydatny pod bramką przeciwnika, bo co sezon spadają mu punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, ma mniej kluczowych podań (zagrań, po których partner znajduje się w pozycji do strzelenia gola), a nawet gorzej kiwa (zalicza coraz niższą skuteczność zwodów). To jednak, co na jego pozycji boli najbardziej, to coraz słabsza statystyka odbiorów – w tym sezonie jego średnia wynosi 1,5 na mecz i jest najniższa od trzech lat. Zresztą niemal wszystkie współczynniki Jędrzejczyka są obecnie najniższe od trzech sezonów.

Co innego Gumny, u którego widać harmonijny rozwój. Obok żelaznej kondycji jego atutem jest gra defensywna i właśnie zabieranie piłki rywalom – obecnie jest w tym elemencie dwa razy lepszy od Jędrzejczyka. Co ciekawe, lechita wyróżniał się już odbiorem w I lidze w barwach Podbeskidzia, a po powrocie do ekstraklasy – gdzie w teorii powinno być przecież trudniej – jeszcze poprawił ten aspekt i zabiera przeciwnikom więcej piłek (średnio 3 na mecz). A przy tym pozostaje niezwykle konkretny, bo w każdym spotkaniu podejmuje tylko 4,2 próby odbioru. Oznacza to, że kiedy już Gumny zechce zabrać przeciwnikowi piłkę i decyduje się na atak, zazwyczaj mu się to udaje (w przeszło 70 procentach przypadków). Wśród ekstraklasowych prawych obrońców tego typu skutecznością może się jeszcze pochwalić tylko Łukasz Burliga z liderującej Jagiellonii.

Obecnie w wielu aspektach Gumny dogonił lub przegonił Jędrzejczyka. Wiadomo, z oczywistych względów nigdy nie będzie w porównywalny sposób grać w powietrzu, ale też z nawiązką nadrabia to swoją mobilnością. Dla wielu lechita już dziś pokazuje najlepszą piłkę na prawej obronie w całej lidze, co tylko potwierdza zamieszanie transferowe z jego udziałem w zimowym okienku transferowym. Wydaje się, iż dni obydwu piłkarzy są w Lechu i Legii policzone, tyle że przyczyny są takiego stanu rzeczy są nieco inne. Ale też główny powód wciąż pozostaje ten sam – oba kluby chcą mieć więcej pieniędzy.

Reklama

Ligowa dyspozycja obu piłkarzy zdaje się jednak mieć niewielkie przełożenie na hierarchię u Adama Nawałki, w której Jędrzejczyk wciąż zajmuje wysoką pozycję. To piłkarz dobrze pasujący do taktyki obecnej reprezentacji, a selekcjoner wielokrotnie już udowadniał, że z piłkarza przeciętnie grającego w klubie jest w stanie zrobić mocne ogniwo drużyny narodowej. Co więcej, za legionistą przemawia umiejętność gry także na środku obrony, gdzie kadra ma dzisiaj stosunkowo największe problemy. Z kolei mobilnych prawych defensorów w stylu Gumnego jest teraz w reprezentacji kilku, począwszy od Łukasza Piszczka, przez Bartosza Bereszyńskiego po Tomasza Kędziorę.

Dziś jednak to nie przydatność do reprezentacji, ale aktualna forma oba zawodników będzie kluczowa na boisku. A ta zdaje się być wyższa u Gumnego (tym bardziej, że Jędrzejczyk zmagał się w tygodniu z urazem). Znając życie, w bezpośrednim starciu ten bardziej doświadczony będzie jednak chciał wskazać młodemu miejsce w szeregu, a także zaprzeczyć doniesieniom o przedwczesnej piłkarskiej emeryturze. Dzisiejszy hit w Warszawie pełen będzie podtekstów i dodatkowych smaczków, a pokoleniowa zmiana warty na prawej obronie z pewnością będzie jednym z nich. I gorąco polecamy zwrócić wieczorem uwagę właśnie na tych dwóch zawodników.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

34 komentarzy

Loading...