Reklama

Ograniczenia i limity nie obowiązują Hołowczyca

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

02 marca 2018, 20:54 • 3 min czytania 16 komentarzy

Ta historia jest po prostu znakomita. To trochę tak, jakby znany obrońca praw zwierząt został przyłapany na polowaniu, albo dyrektor ośrodka leczenia uzależnień na pijackiej imprezie w kasynie. W każdym razie – Krzysztof Hołowczyc został zatrzymany przez drogówkę za grube przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Policjantom, którzy zabierali mu prawo jazdy tłumaczył, że spieszył się na… konferencję o bezpieczeństwie na drogach.

Ograniczenia i limity nie obowiązują Hołowczyca

Krzysztof Hołowczyc to wybitny kierowca, rajdowy mistrz Europy, uczestnik Dakaru i innych rajdów. Nie mamy cienia wątpliwości, że kręci kierownicą, jak mało kto w naszym kraju. Jesteśmy też absolutnie przekonani, że 100 kilometrów na godzinę dla Janusza w starym volkswagenie golfie to zupełnie inna prędkość niż 100 kilometrów na godzinę dla „Hołka” w nowym, wypasionym aucie. Inaczej mówiąc: Krzysztof Hołowczyc panuje nad samochodem na poziomie kompletnie nieosiągalnym dla większości zwykłych kierowców i tam, gdzie ktoś jedzie na limicie, on wrzuca wyższy bieg. Ale jednak: nie w terenie zabudowanym.

Żeby była jasność: my, redaktorzy Weszło, święci nie jesteśmy. Jak każdemu, zdarza nam się mieć nieco za ciężką nogę, a przepisów ruchu drogowego nie łamie tylko Kamil Gapiński i to tylko dlatego, że nie ma prawa jazdy. Dlatego nie będziemy pisać, że Hołowczyca za jego 113 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym w gminie Nowa Ruda należałoby dla przykładu zamknąć do więzienia, albo chociaż publicznie wychłostać. Za prędkość nie. Ale za tłumaczenia to naprawdę należy mu się bura.

Otóż najbardziej znany kierowca rajdowy w naszym kraju nie tylko nie przyjął mandatu, ale jeszcze poinformował policjantów, że musiał tak zasuwać. Czemu? Bo spieszył się, razem ze swoim pilotem Maciejem Wisławskim, na konferencję dotyczącą bezpieczeństwa na drogach. To jeszcze nie wszystko. Mistrzowie Europy sprzed 21 lat poinformowali funkcjonariuszy, że dokonany przez nich pomiar prędkości jest warty mniej więcej tyle, ile forma Lecha Poznań w wyjazdowych spotkaniach, czyli niezbyt dużo. Czemu? Głównie z powodu zbyt niskiego ciśnienia w oponach.

Sytuacja w zasadzie banalna. Jedziemy sobie z Maćkiem Wisławskim, dojeżdżamy do Nowej Rudy, wspominając sobie nasze niegdysiejsze zwycięstwa odniesione w tych stronach. Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h. W pewnym momencie dojeżdża do nas z tyłu nieoznakowany samochód policji z wideorejestratorem. Policjanci twierdzą, że według ich zapisu jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym. Tłumaczymy im, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej stu, a odczyt to ich prędkość, a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna. Pokazujemy, że w radiowozie ciśnienie kół jest sporo za niskie i to też zawyża wskazywaną prędkość – tłumaczył później na Facebooku. – Nie chcę się usprawiedliwiać, używając tanich chwytów. Rzeczywiście, nie zauważyłem znaku obszar zabudowany, może zasłoniła nam go wyprzedzana chwilę wcześniej ciężarówka, albo po prostu się zagadaliśmy. Tak czy owak, nie jechaliśmy nadzwyczaj szybko, raczej relaksowo.

Reklama

Dalej Hołowczyc jeszcze się żali, że nieprecyzyjna i wadliwa metoda pomiaru może być bardzo dotkliwa w skutkach. – Szczególnie dla kogoś takiego jak ja, kto bez samochodu nie istnieje – dodaje.

Ostatnio rząd wprowadza różne zmiany w przepisach. My postulujemy kilka kolejnych. Do kodeksu drogowego należy natychmiast dopisać, że ograniczenia prędkości nie obowiązują, jeśli się zagadamy, zwłaszcza jeśli mówimy o odnoszonych w okolicy zwycięstwach. Tak, jak pod niektórymi znakami są dodatkowe tabliczki z informacją: „nie dotyczy służb miejskich”, albo „obowiązuje w godzinach 7-14”, tak teraz pod ograniczeniami prędkości powinno się wieszać dodatkowe informacje dla Krzysztofa Hołowczyca. W sumie system jest dość prosty: zamiast ograniczeń do 50, 60, 80, 90, 100, czy 130, prosta sugestia: dozwolona prędkość „nadzwyczaj szybka”, albo „ograniczenie do relaksowej”. Dla drogowców mamy jednak dobrą informację: na wprowadzenie zmian macie trzy miesiące, bo do początku czerwca „Hołek” jeździ tylko na rowerze, lub fotelu pilota…

holek rower

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Inne sporty

Komentarze

16 komentarzy

Loading...