Reklama

Nie docieraliśmy wszędzie tam, gdzie powinniśmy

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2018, 12:15 • 9 min czytania 14 komentarzy

– Trzeba uderzyć się w pierś: nie byliśmy dostatecznie obecni w terenie. A potem patrzymy na reprezentację i prawie wszyscy kadrowicze pochodzą z małych klubów. Co lepiej może pokazać, że nie wolno lekceważyć miasteczek i wiosek? Co lepiej może udowodnić, że z małego ośrodka można wypłynąć w wielki świat? Talenty są wszędzie. W każdej wiosce może kopać przyszły Boniek czy Lewandowski – z Maciejem Sawickim, sekretarzem generalnym PZPN, porozmawialiśmy o Mobilnej Akademii Młodych Orłów, najnowszym projekcie związku, który docelowo ma w sposób masowy podnieść jakość szkolenia w Polsce. Zapraszamy.

Nie docieraliśmy wszędzie tam, gdzie powinniśmy

***

Każdy projekt próbuje odpowiadać na pewne potrzeby. Jakie zaniedbania chce zniwelować Mobilna Akademia Młodych Orłów?

Nie docieraliśmy wszędzie tam, gdzie powinniśmy docierać jako PZPN. Mamy swoje akademie w dużych miejscowościach, mamy swoje inicjatywy jak turniej „Z podwórka na stadion” czy Akademia Piłkarska Grassroots, ale trzeba uderzyć się w pierś: nie byliśmy dostatecznie obecni w terenie. A potem patrzymy na reprezentację i prawie wszyscy kadrowicze pochodzą z małych klubów. Co lepiej może pokazać, że nie wolno lekceważyć miasteczek i wiosek? Co lepiej może udowodnić, że z małego ośrodka można wypłynąć w wielki świat? Talenty są wszędzie. W każdej wiosce może kopać przyszły Boniek czy Lewandowski. Pytanie ilu takich przez lata polskiej piłce przepadło, bo nie mieli wsparcia. Teraz to wsparcie chcemy dać. To tak jak w handlu – masz fajny pomysł lub produkt? Nie wystarczy centralna dystrybucja, efektywna będzie dopiero wtedy, gdy odwiedzi się sklepy lokalne i sprawi, że ten produkt trafi na półki. Wysyłamy swoich dystrybutorów wiedzy. To projekt, który ma mieć masowy zasięg.

Jestem wuefistą w wiosce pod Opocznem. Co zmieni się w moim życiu po starcie projektu Mobilnej Akademii Młodych Orłów?

Reklama

Docieramy do ciebie. Wiesz, że w tym i tym dniu – może nawet w twojej szkole – odbędzie się konferencja i pokaz treningowy, czyli teoria i praktyka. Naprawdę chcemy dotrzeć tam, wszędzie tam gdzie ciężko dotrzeć – głęboko w powiaty, do szkół, wiosek. Schodzimy z utartych szlaków i chcemy dać gotowe narzędzia.

Mój wuefista rzucał nam piłkę i graliśmy na połówce hali gimnastycznej. W Chinach z kolei futbol w zasadzie staje się przedmiotem szkolnym. Co faktycznie na wuefach zmieni wasza wizyta? Drążę ten temat, bo do szkółek piłkarskich zapisuje się jednak promil dzieciaków, a w-f ma każde dziecko. Jak masowość, to tu powinna się zaczynać.

Weufista to zawód misyjny. Od niego wszystko się zaczyna. Nie będę ukrywał – chciałbym, żeby piłka była bardziej obecna na wuefach – zwłaszcza na poziomie nauczania początkowego. Jest uniwersalna, kładzie piękną bazę dla każdego innego sportu – uczy koordynacji, szybkości, wytrzymałości, zacięcia. Nie oszukujmy się też, piłka ma szczególnie znaczenie w naszym kraju, żadnej innej dyscypliny nie uprawia się w Polsce tak masowo. Potencjał polskiego futbolu był i jest ogromny, ale to, czego nam brakowało by go wykorzystać, to dobra edukacja od samego początku w szkole. Pewne drobne zaniedbania tutaj z czasem się nawarstwiają. Przykładowo dzisiaj dzieci mają bardzo często problemy z ogólną koordynacją ruchową, bez której z miejsca w piłce będzie dużo trudniej. Największy techniczny talent będzie przez to sam sobie rzucał kłody pod nogi. Może to położyć jego szansę na zawsze. Z założenia, w jakie wierzymy, po udziale w Mobilnej Akademii Młodych Orłów dzieciaki będą miały piłkę na wuefie w sposób bardziej zorganizowany, według najnowszych standardów szkolenia, a więc począwszy od właściwej rozgrzewki, przez ćwiczenia na ogólnorozwojową koordynację, po odpowiednią gierkę piłkarską. Będziemy też uczyć podejścia do dzieci, zarządzania grupą, by trenerzy czy wuefiści mieli lepsze kompetencje. To oni wraz z trenerami akademii mogą – by tak rzecz – użyźnić glebę.

Ile trwa pojedynczy kurs?

Pół dnia. Część teoretyczna, praktyczna, czyli przykładowa jednostka treningowa oraz gra selekcyjna. Każdy uczestnik będzie miał szansę porozmawiać, zadać nurtujące pytanie. Wiele będzie zależało jakie będzie w danym miejscu zainteresowanie. Chcemy w ciekawy sposób opowiedzieć i przede wszystkim pokazać nowe trendy w szkoleniu dzieci i młodzieży. Tak, aby każdy mógł je łatwo i szybko wprowadzić w swoje zajęcia w-f czy też treningi. Oczywiście nie jest też tak, że odwiedzamy powiat i odfajkowane, można nigdy nie wracać. Kolejne wizyty położą nacisk na coś innego, już teraz przewidujemy, że w pierwszym roku każdy powiat będzie odwiedzony minimum dwa razy.

Łapię bakcyla. Nigdzie wokół mnie nie ma dużego klubu. Chciałbym dalej się rozwijać, czy PZPN pomaga?

Reklama

Niedługo rozbudujemy portal Łączy nas Piłka, tworząc coś al’a „Łączy nas szkolenie”. Powstanie oddzielny ekosystem dedykowany trenerom. Wielka baza materiałów, cała metodologia szkolenia dla poszczególnych grup wiekowych. Powiedzmy, że ktoś prowadzi dziesięciolatki. Wchodzi na stronę. Ma przykładowe rozgrzewki, fazy treningu, rozpisane gierki. Poza tym w planach jest uruchomienie internetowej linii kontaktu z trenerami, tak by każdy mając pytania mógł się z nami skontaktować. Nie ukrywam, liczymy też jednak, że zarazimy pasją do treningu na tyle, by inicjatywa wyszła również z drugiej strony. Będziemy nakłaniać do zrobienia kursu Grassroots. Jego koszty zostały obniżone – dziś to 800 złotych czyli żadna bariera – a to potężny zastrzyk wiedzy. Chcemy też napędzać Narodowy Model Gry, do którego będą wychodzić kolejne suplementy, tak jak ostatnie „Gry zadaniowe”. Oczywiście jest dostępny w formie PDF-a, ale uczestnikom konferencji będziemy rozdawać NMG w formie papierowej za darmo. Może taka lektura będzie dla niektórych przystępniejsza.

Jak wybrano kadrę trzydziestu dwóch edukatorów?

Rekrutacja była otwarta. Każdy mógł się zgłosić. Dostaliśmy setki zgłoszeń. W pierwszej fazie decydowało CV i wywiad środowiskowy.

Nie baliście się, że na bazie wywiadu środowiskowego wygra ten, kto jest dobrze umocowany w regionie, a nie najlepszy?

Można sprawdzić czy ktoś pracował w takim miejscu, jak pracował, jakie miał wyniki, jak podchodzi do zawodu, czy nadaje się do pracy z dziećmi. Bardzo często ci, którzy trafiali na finalne rozmowy, byli kompletnie oderwani od okręgowego związku czy środowiska. Zapewniam – wiemy, że ostatecznie projekt jest tak mocny, jak mocni są jego ludzie. Na selekcję położyliśmy wyjątkowy nacisk. Trwała bardzo długo, na koniec grupa od sześciu do ośmiu trenerów z każdego województwa przyjeżdżała do Warszawy, gdzie kilkuosobowa komisja rozmawiała z każdym indywidualnie.

W materiałach prasowych podkreślano, że wśród edukatorów są trenerzy z licencjami UEFA B, UEFA A, nawet UEFA Pro. Dlaczego nie ocenialiście pod kątem Elite Youth, skoro chodzi o szkolenie dzieci, tak różne od pracy z seniorami?

Bo gdybyśmy od razu wymagali Elite Youth znacznie zawęzilibyśmy poszukiwania. To start projektu. Lepiej sprawdzić większą grupę osób, gdzie może się trafić nieoszlifowany talent, a potem go doszkolić. Każdy z edukatorów, jeśli ma braki w wiedzy, będzie je nadrabiał. Naprawdę wiemy, że treningi w seniorach fundamentalnie różnią się od treningów w juniorach.

Nie ma takiego projektu, który od razu działa bez zarzutu. Jak sam zastanawiasz się nad Mobilną Akademią Młodych Orłów, gdzie widzisz jej słabsze punkty?

Egzekucja i nadzór będą najistotniejsze, ale ogółem życie pokaże nam jakie pojawią się problemy. Nie mam złudzeń, zawsze trzeba coś poprawić, dopasować, szczególnie wtedy, gdzie wdraża się coś kompletnie nowego. Jeśli za chwilę okaże się, że dwóch edukatorów na Podlasiu wystarczy, ale dwóch nie wystarczy na Mazowszu, na pewno się nie zdziwię. W każdym wypadku będziemy reagować na to, co wyjdzie w praniu.

Nie sądzicie, że w wielu akademiach piłkarskich mogą podejść do was z ograniczonym zaufaniem?

Ale dlaczego? Przecież my nikomu nie zagrażamy, zwłaszcza akademiom piłkarskim. To właśnie one powinny czerpać z projektu jak najwięcej. Kierować na spotkania swoich trenerów aby mogli się dokształcać oraz najlepszych zawodników pod selekcję. Na koniec dnia najważniejszy jest czynnik ludzki, czyli czy ktoś będzie chciał z tej wiedzy i praktyki skorzystać, a na to już wpływu nie mamy. Następną rzeczą, jaką zrobimy, będzie certyfikacja szkółek w Polsce. Czy dana szkółka ma odpowiednią infrastrukturę? Czy zajęcia prowadzą odpowiedni trenerzy, mający wymagane licencje? Czy grupy nie są zbyt liczne? Weźmiemy wszystko pod lupę, od takich banałów, jak liczba piłek, a potem ocenimy akademię gwiazdkami. Konkretny, czytelny, transparentny system. Kto będzie chciał się poddać ocenie i certyfikować, może liczyć na naszą pomoc i rozwój metodologii szkolenia. To projekt masowy, kolejny, który w sposób powszechny może podnieść poziom kształcenia młodych piłkarzy w Polsce. Czy z miejsca zostanie przez wszystkich przyjęta z entuzjazmem? Nie wiem. Ale wymusiłby edukację trenerów i rozwój szkółek na takiej samej zasadzie, jak licencjonowanie klubów w lidze.

Pytanie jak drobiazgowo będziecie to sprawdzać, bo od tego zależy wiarygodność certyfikowania.

Dlatego co roku trzeba będzie odnowić certyfikację, a wszystkie certyfikowane szkółki mogą też spodziewać się niezapowiedzianych wizyt kontrolnych. W pełni zgadzam się, że monitoring będzie tu najistotniejszy, bo to on wymusza jakość, trwałe zmiany i konsekwencję w codziennym działaniu.

Na co przeznaczone będzie 5.5 miliona, które jest budżetem Mobilnej Akademii Młodych Orłów?

Ktoś słysząc taką kwotę pewnie spodziewa się czegoś efektownego, ale musimy pamiętać o charakterze tego projektu. To mrówcza praca u podstaw. Wizyty w powiatach, szkołach, jak liczyliśmy – około dwóch tysięcy wyjazdów terenowych rocznie. Samo paliwo będzie kosztować krocie. Do tego materiały szkoleniowe, cały sprzęt, rzutniki, projektory, laptopy, pachołki, apteczki, wynajem sal i boisk – pieniądze będą szły na to, by PZPN każdego dnia był w terenie.

Czy konferencje będą organizowane tylko w miejscach, w których wygodnie jest je zorganizować, np. w na obiektach akademii Zagłębia Lubin?

Wręcz przeciwnie. Jak będziemy chcieli zrobić coś wspólnie z Lubinem to zrobimy, ale skoro chcemy docierać do powiatów i je angażować, zarazić pasją do piłki, to w lokalnych ośrodkach sportu, klubach małych, dużych, szkołach. Jedyne co musi mieć obiekt, to boisko.

Projekt ma też mieć silny nacisk na skauting.

Mamy już bazę skautingową, którą uzupełniają trenerzy młodzieżowi, tak samo powstaje baza w oparciu o mecze Pucharu Tymbarku czy akademie, którym patronujemy. Ale tutaj będzie inna skala. Po certyfikowaniu akademii – znowu inna. Do tego zatrudniliśmy w PZPN czterech skautów makroregionalnych, którzy na pełny etat jeżdżą i obserwują młodych kandydatów na piłkarzy. W każdym wypadku celem jest to, żebyśmy lepiej wiedzieli co w trawie piszczy i nie przegapili żadnego talentu.

Jak zmienić się może życie wyróżniającego się juniora z małej miejscowości?

Jeśli chłopak będzie widział, że ktoś się nim interesuje, że trafił na radar PZPN, to też będzie miał dużo większa motywację, żeby się starać. Chłopaki z małych miejscowości często czują się niedoceniani, zapomniani, nie wierzą, że mogą się przebić. A często brakuje im tylko wiary w siebie, którą możemy dodać. Pokazując im, że widzimy ich postępy. Skoro ich dostrzegamy, to możemy pomóc w ten lub inny sposób. Możemy pomóc trafić do innego miejsca. Możemy zaprosić na Letnią lub, Zimową Akademię Młodych Orłów. Od najmłodszych lat widzimy, czy robią progres, a jak pojawią się kłopoty, możemy zainterweniować w ten lub inny sposób.

Inicjatywa o grupach dla późno dojrzewających jest wreszcie próbą odpowiedzi na palący od lat problem.

Wiem, że istnieje, w polskich młodzieżówkach wciąż dominują chłopcy urodzeni w pierwszych miesiącach roku, a przecież wiadomo, że talentów w styczniu nie rodzi się wcale więcej niż w grudniu. Trzeba otoczyć opieką tych, którzy rozwijają się fizycznie lub emocjonalnie wolniej, a w młodzieżowym futbolu to robi ogromną różnicę. Pierwszym krokiem jest już świadomość kto może wystrzelić później, czyli na kogo warto poczekać, względnie – kogo oceniać troszkę przez inny pryzmat. Znowu więc – monitoring, kontakt z trenerami i stały feedback.

Jaki musiałby być efekt Mobilnej AMO, żebyś był usatysfakcjonowany?

Za pięć lat chciałbym, żeby liczba licencjonowanych trenerów zwiększyła się poczwórnie. To by oznaczało, że wszystko bardzo dobrze działa, zacieśniamy edukację trenerów i pozyskiwanie talentów.

LM

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

14 komentarzy

Loading...