Reklama

Cesarz? Jaki cesarz? Jagiellonia ma nowego lidera

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2018, 16:22 • 4 min czytania 8 komentarzy

Uważamy, że używanie stwierdzenie „nie ma ludzi niezastąpionych” w kontekście piłkarzy ekstraklasy jest trochę problematyczne. I tu nawet nie chodzi o to, że jest oklepane – po prostu wydaje się, że jest ono tylko trochę bardziej odkrywcze niż „czas pokaże” i „wszystko się może zdarzyć”. Raz, że bardzo rzadko trafiają do nas piłkarze, za którymi naprawdę warto tęsknić, a dwa – poziom rywalizacji jest taki, że następcy nie muszą stawać na rzęsach, by zaistnieć. Przykłady można mnożyć, ale nie chodzi nam o grzebanie w przeszłości. Obecnie na naszych oczach kibice lidera ekstraklasy zapominają, że jeszcze niedawno trudno było wyobrazić sobie ich drużynę bez Konstantina Vassiljeva. 

Cesarz? Jaki cesarz? Jagiellonia ma nowego lidera

I to nawet nie pod wpływem obserwowania tego, jak Cesarz Estonii (nie) radzi sobie w Piaście Gliwice, a patrząc na to, co dzieje się w ich drużynie. Okazało się, że drużyna pozbawiona lidera może być lepsza i mniej uzależniona od wahań formy jednostki. A z czasem znalazł się też ktoś, kto wypełnił pustkę po graczu, z którym nie udało się przedłużyć kontraktu.

Wystarczyło trochę poczekać. Kamil Glik mawia, że słowo „aklimatyzacja” to alibi dla tych, którzy sobie nie radzą i zapewne w większości przypadków tak jest, ale są też wyjątki. W Białymstoku na taki przykład wyrasta Martin Pospisil, który po naprawdę średniej rundzie jesiennej, zaczyna robić furorę na boiskach ekstraklasy.

Jak ocenialiśmy ten ruch w lipcu? Ujmujmy to tak – Pospisila przyjęliśmy bardziej z zaciekawieniem niż pełnym przekonaniem. Z jednej strony to piłkarz uznany na czeskim podwórku, który otarł się zarówno o Ligę Mistrzów w barwach Viktorii Pilzno, jak i o reprezentację naszych południowych sąsiadów, ale też taki, któremu kiedyś wróżono większą karierę. W formie plotek łączono go z klubami najlepszych lig, ale po czasie trudno było uwierzyć w choć ziarnko prawdy w tych pogłoskach. W sezonach poprzedzających transfer w Jabloncu notował takie liczby, że nijak nie pasował do obrazka tego, który miałby zastąpić gościa z 13 golami i 14 asystami.

Z drugiej strony – Jagiellonia miała do niego pełne przekonanie. Jak przyznawał później w Przeglądzie Sportowym piłkarz, jego droga do Białegostoku trwała 1,5 roku. Wyłożyć trzeba było sporo ponad milion złotych. Z tego powodu kredyt zaufania mu się należał.

Reklama

Jesienią można było w niego zwątpić, co zresztą się stało. Nie posądzamy Ireneusza Mamrota o brak cierpliwości. Wręcz przeciwnie – jeśli grający regularnie ofensywny pomocnik potrafi dać drużynie tylko gola i asystę, to na miejscu trenera jesteś wręcz zobligowany do poszukania alternatyw, by nikt nie zarzucił ci działania na szkodę drużyny. I szkoleniowiec Jagi próbował innych wariantów. A to przestawiał na środek Arvydasa Novikovasa, tym samym robiąc na boisku miejsce dla trzech wartościowych skrzydłowych, a to sięgał po Karola Świderskiego, który najlepiej czuje się na szpicy. Szczególnie w końcówce jesiennego grania wydawało się, że ustawienie z 21-letnim Polakiem ma przyszłość.

Przy czym Pospsil ciągle był trzymany w pogotowiu. W całej rundzie, w której nie dawał drużynie tyle, ile powinien, opuścił ledwie dwa mecze. I zimą jeszcze raz postanowił przekonać się do siebie trenera. Udało się i to na piątkę z plusem, bo prócz szkoleniowca szybko zaskarbił sobie również naszą sympatię.

Trzy mecze, dwie nominacje do jedenastki kozaków. No i trzy bramki, przy czym nie zrozumcie nas źle – doceniamy wpisywanie się na listę strzelców (tym bardziej, że z Cracovią trafił na wagę trzech punktów), ale jeszcze przyjemniej niż na same strzały Czecha patrzy się na jego grę.

Krótka ilustracja tego, o czym mówimy. Chwała za gola, który dał spokój w meczu z Lechią, ale warto zobaczyć też, jak doszło do stałego fragmentu, po którym padł. Wyborne było to podanie do Bezjaka, a to wcale nie pierwsze tego typu zachowanie Czecha w tej rundzie. Łapie luz, wspólny język z kolegami i zaczyna gościć na wyżynach kreatywności. A akurat Jagiellonia jest drużyną, w której nie będzie na tym pułapie samotny.

Na razie to tylko trzy bardzo dobre mecze, ale wydaje się, że przebudzenie Pospisila może być nawet większym wzmocnieniem niż transfery nowych piłkarzy. Jeśli marazm powróci, trudno – najwyżej odszczekamy. A kibiców walczącej o mistrza Jagi będziemy uspokajać, bo przecież używanie stwierdzenie „nie ma ludzi niezastąpionych” w kontekście piłkarzy ekstraklasy…

Reklama

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...