Reklama

Mandat dla Robaka! Przekroczył prędkość na trasie kozak-badziewiak

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2018, 11:34 • 3 min czytania 11 komentarzy

Obok występów Marcina Robaka trudno przechodzić obojętnie. Jeśli piłkarz wychodzi z popularnego gdzieniegdzie założenia, które mówi, że „nieważne jak piszą, byle nazwiska nie przekręcili”, to zdecydowanie może zadowolony ze swojej postawy. Przykład – nie ma w tej lidze piłkarza, który częściej lądowałby w naszych jedenastkach kolejki. Sęk w tym, że od dawna są to jedynie nominacje do ekipy badziewiaków. 

Mandat dla Robaka! Przekroczył prędkość na trasie kozak-badziewiak

Proporcje niby ciągle są dla byłego napastnika Lecha korzystne, bo to pięciokrotny kozak i trzykrotny badziewiak, ale zjazd Robaka jest tak ogromny, że widać go gołym okiem nawet z Księżyca. Wystarczyło mu 12 meczów w koszulce Śląska, by strzelić 10 bramek dla wrocławian. Jeszcze w październiku i na początku listopada wymienialiśmy doświadczonego snajpera w gronie największych gwiazd ligi. Minęło jednak trochę czasu i jego licznik bramek wciąż wskakuje dyszkę. Robak zaciął się na amen.

To już dziewięć meczów bez gola. W tym czasie nie potrafił zamienić na bramkę nawet rzutu karnego, choć przecież uchodził za ligowy wzór egzekutora tego stałego fragmentu. Co prawda przebudził się i trochę wskoczył w jego buty Arkadiusz Piech (7 goli w ostatnich 9 występów), ale nieskuteczność Robaka chyba i tak ma przełożenie na wyniki Śląska – wrocławianie w czasie jego długiego urlopu od strzelania zdobyli tylko 8 punktów.

Co gorsza, zdarza się, że napastnik nie pomaga również na innych polach. Przykładem ostatni mecz z Górnikiem, w którym w głupi sposób naraził drużynę na stratę punktu. Gdyby nie dzień konia Jakuba Słowika, który obronił karnego Angulo, zabrzanie wywieźliby z Wrocławia komplet oczek. Nie wiemy, czy napastnikowi przydałaby się chwila przerwy (nic nie sugerujemy, ale trochę głupio schować do szafy tego Bergiera po meczu w Warszawie), ale pewne jest to, że ma nad czym pracować Tadeusz Pawłowski.

Towarzystwo w badziewiakach Robak ma nie najgorsze. W pierwszej linii mamy Chobłenkę, który był zresztą porównywany do kolegi po fachu z Polski i to niekoniecznie tylko dlatego, że gra dla Lecha. Twarde lądowanie w ekstraklasie zalicza facet, który sprawiał dobre wrażenie na ukraińskich boiskach. Oczywiście w meczu z Koroną nie pomogli mu też pomocnicy, stąd obecność w drużynie również Majewskiego. Największy parodysta tej serii gier? Basta przeszedł do historii, rozstrzygając mecz o prymat w Gminie Żabno, Gerson podobno wciąż rozgląda się na boki i szuka Bezjaka, ale jeszcze słabszy był Bartłomiej Pawłowski, którego jedynym sukcesem w meczu z Arką było trafienie na właściwe boisko o wyznaczonej porze.

Reklama

qUAzJpj

W kozakach tym razem wielkiego tłoku nie było. Rzutem na taśmę swoją kandydaturę podesłał Alomerović, ale okazało się, że obroniony w ostatniej minucie karny to trochę za mało, by zabrać pierwszy plac Słowikowi. Najmocniej zaimponowała Jagiellonia i to widać w naszym zestawieniu, bo załapał się i świetny Romanczuk, i błyskotliwy Pospisil, i Bezjak, który zaliczył premierowe trafienie w lidze (a blisko był Burliga). Warto docenić również, że do składu wskoczyło trzech piłkarzy, którzy wzięli udział w zakończonym bezbramkowym remisem spotkaniu Cracovii z Legią. Rzadka sytuacja.

PeoJACU

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Już marzec, a letnie transfery Lecha wciąż nie odpaliły [KOZACY i BADZIEWIACY]

Paweł Paczul
25
Już marzec, a letnie transfery Lecha wciąż nie odpaliły [KOZACY i BADZIEWIACY]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...