Reklama

„Wiele osób nie wierzyło, że w tym sezonie jeszcze pomogę Legii”

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2018, 09:19 • 9 min czytania 9 komentarzy

– W optymalnej formie będziemy dopiero za kilka tygodni – wyznał przed pierwszym tegorocznym meczem trener Legii, Romeo Jozak. Mimo specyficznych, zakłócanych kontuzjami i podróżami za ocean, przygotowań do rundy, mistrz Polski błysnął na inaugurację. Wydarł zwycięstwo w Lubinie prezentując formę lepszą niż przyzwoita (…) Dla Legii zaczyna się miesiąc prawdy, Terminarz tak się ułożył, że na emocje – nie tylko przy okazji jej spotkań – nie trzeba czekać do rundy finałowej – czytamy w Przeglązie Sportowym.

„Wiele osób nie wierzyło, że w tym sezonie jeszcze pomogę Legii”

Przegląd Sportowy

ps 16-02

Jak co piątek – ligowy weekend. A w nim duży materiał o Miroslavie Radoviciu:

-Większe emocje niż przed wykonaniem „jedenastki” czułem wchodząc na boisko, wtedy serce biło najmocniej. Stresowałem się bardziej niż po powrocie do Legii z Chin, bo teraz nie wiedziałem co mnie czeka. Miałem poważny uraz kolana, pauzowałem osiem miesięcy i różne myśli krążyły po głowie, bo powrót po takim czasie nie jest łatwy. Wymaga niezwykłej cierpliwości oraz wysiłku. Wiele osób nie wierzyło, że w tym sezonie jeszcze pomogę Legii, ale czułem wsparcie najbliższych i z klubu. Ciężko pracowałem, by dopiąć swego.

Reklama

PS1 16-02

Kolejny tekst – o Romanie Bezjaku. Historia nowego nabytku Jagiellonii.

– Znalazłem się przed Ikerem Casillasem, minąłem go i strzeliłem z kilku metrów do pustej bramki. Zacząłem się cieszyć, w końcu strzeliłem gola wielkiemu Realowi. Chwilę później zobaczyłem jednak, że jestem na spalonym. Spojrzałem na sędziego. Podniósł chorągiewkę. Ten moment wielkiej radości i następujący po nim zawód będę pamiętał do końca życia – opisuje piłkarz. 

(…) W piłkę zaczał grać w wieku sześciu lat. Choć Słoweńcy są mocni w wielu dyscyplinach, dla niego liczył się tylko futbol. Cały czas miał w głowie słowa rodziców, że najważniejsze jest wykształcenie, dlatego dobrze się uczył i skończył szkołę o profilu ekonomicznym. Mówi, że jako młody chłopak bał się, że coś mu się stanie i mógłby zostać z niczym. Marzenie piłkarskie miał jedno – trafić do Bundesligi.

Obok czytamy natomiast rozmowę z Damianem Dąbrowskim.

– Zastanawiał się Pan, dlaczego tak często łapie Pan kontuzje?
– Nie chciałbym popaść w jakąś paranoję. W zeszłym sezonie po starciu z Górnikiem Łęczna miałem uraz mechaniczny i nic się nie dało z tym zrobić. Ze wcześniejszym urazem barku w sumie też nie. Było grząskie boisko, poślizgnąłem się, ręka się podwinęła, przygniótł ją ciężar ciała. Ale mimo wszystko zastanawiałem się, dlaczego tak się działo. Chciałbym zmienić swoje podejście do przygotowywania się do treningów. I do samych zajęć. Po różnych konsultacjach uważam, że nie trenowałem za mało, ani za dużo, ale zbyt mało świadomie. Pod tym kątem przez ostatnie pół roku się rozwinąłem. Pozycja mojego ciała, postawa, nie były dobre. Nie miałem zbyt dużej wiedzy na ten temat. Uważałem, że dopóki nic mnie nie boli wszystko jest w porządku. Jednak to tak nie działa.

Reklama

PS2 - 16-02

Konrad Michalak, który może zostać rewelacją Ekstraklasy, i jego historia.

Jeśli po parku biegała grupa rówieśników Konrada, pani Jadwiga miała łatwiejsze zadanie. Mogła usiąść na ławce i przyglądać się zabawie. Gorzej, gdy nikogo chętnego do gry nie było. – Wtedy babcia stawała na bramce, a ja biegałem z piłką i strzelałem – wspomina 20-latek.

Michalakowi w kopaniu piłki nic nie przeszkadzało. Ani brak kolegów do kopania, ani nietypowe warunki. W przedszkolu ulubionym boiskiem był niewypełniony wodą basen. Dzieciaki wskakiwały do środka i wyobrażały sobie, że grają na boisku z bandami. – Poważne spotkania rozgrywaliśmy na placu, który znajdowało się na terenie jednostki straży pożarnej – opowiada.

Obok – rozmowa z Jakubem Meresem, następcą Jakuba Świerczoka w Zagłębiu Lubin.

– Były inne oferty?
– Miałem konkretne propozycje z Czech, ale nie chciałem tam wracać. Mogłem grać w Korei Południowej, za dobre pieniądze w klubie występującym w azjatyckiej Lidze Mistrzów, jednak odmówiłem ze względu na rodzinę. Mam małe dziecko, a czekałyby mnie 8-godzinne podróże samolotem. Ciekawa była oferta z Rosji, ale tylko na pół roku z drużyny walczącej o utrzymanie. Na Węgrzech z kolei też groziłby mi spadek. Za Zagłębiem przemawiało więcej, m.in. to że mam bliżej do domu.

 PS4 16-02

Kolejny wywiad – tym razem z Adamem Frączczakiem, zawodnikiem Pogoni Szczecin.

– Potrafi Pan wskazać moment zwrotny rundy?
– Wszystko zaczęło się psuć od meczu z Sandecją. Powinniśmy tam wygrać, przed przerwą przesązić o wyniku, mieliśmy dogodne okazje. W następnych spotkaniach łatwo traciliśmy bramki, ponosiliśmy porażki, a jedna nakręcała kolejną. Trudno było przerwać tę serię
(…) – Po zmianie trenera graliście coraz lepiej. Co zmienił Kosta Runjaic?
– Przede wszystkim zaczęliśmy lepiej wyglądać fizycznie. Ćwiczyliśmy ciężko, ale rozsądnie. Trener potrafi zbilansować rygorystyczną dyscyplinę z momentami, kiedy można wyluzować się i odprężyć. Wie, że jesteśmy ludźmi i czasem potrzebujemy nie myśleć o piłce.

Obok przeczytamy o nietypowej drodze Pawła Bochniewicza do Ekstraklasy.

W Serie A ani Primera Division (dwa lata był wypożyczony do Granady) nie zadebiutował, ale sprawa jest otwarta, latem może wrócić do Udine. Skoro przyszedł czas sprawdzić się w ekstraklasie, Górnik był naturalnym wyborem, pomimo zainteresowania innych klubów. W Dębicy kibicuje się zabrzanom, Wisłoka i „żabole” mają zgodę. Bochniewicz mieszkał na kibicowskim osiedlu, kilka razy był nawet na meczach swojego dzisiejszego klubu.

PS5 - 16-02

Ligowcy mogą zazdrościć kondycji Polowi Llonchowi.

Nowe urządzenia pomiarowe wskazały, że przebiegł w starciu z Lechią (1:1) blisko 13 kilometrów. – To nie jest często spotykany wynik – przyznaje. – Podobne miałem już w Hiszpanii, ale ten był jednym z najlepszych w mojej karierze. Będzie bardzo trudno go pobić, bo to już na pewno wykraczałoby poza normę. Byłem zmęczony, także długą podróżą, ale po dwóch dniach się zregenerowałem i trenowałem już spokojnie – podkreśla. – Od dziecka kibicowałem Zinedine’owi Zidane’owi. Był wielkim piłkarzem i podziwiałem go. Z wiekiem człowiek zaczyna być bardziej świadomy swoich zalet i je rozwija, zamiast za wszelką cenę kopiować idoli. Wiadomo, zawodnicy o moim stylu gry też mi się podobali, zawsze na nich patrzyłem. Ale gdy się jest dzieckiem, wybór między Zidanem i Gattuso jest prosty. Tak samo, jak dzisiaj między Carlitosem a Llonchem – mówi skromnie pomocnik Białej Gwiazdy.

PS7 16-02

W ramach cyklu „Chwila z…” Iza Koprowiak rozmawia z Pawłem Janasem.

– Chyba lepszego miejsca na rozmowę niż hotel Olympic we Wronkach nie mógł pan wybrać. Kiedy pracował pan w reprezentacji, to był główny punkt dowodzenia.
– Najważniejsze decyzje zapadały u mnie w pokoju, w tym okrąglaku. Pierwszy apartament miał pan Rutkowski, drugi wolny, dla gości, a trzeci był mój. Miałem stąd oko na wszystko.
– 65. urodziny też pan tu urządzi?
– Wystarczy, że kiedy byłem selekcjonerem, wyprawiałem tu „50”. Cała góra była zajęta, wszystkie pokoje. Zawsze miałem szczęście, bo kiedy sam grałem w reprezentacji, moje urodziny wyprawialiśmy razem z imieninami Kazia Górskiego. Ale te czasy minęły, nie planuję hucznej imprezy. Teraz prowadzę spokojne życie.
– Spokojne życie emeryta?
– Formalnie zostanę nim 4 marca. Muszę pozbierać wszystkie dokumenty, bo emerytura jest taka, że szkoda byłoby jej nie dostać…

PS8 16-02

Ponadto, w dzisiejszym Przeglądzie przeczytamy o tych, których się nie skreśla – Real Madryt.

Kiedy jako pierwsi w historii obronili Ligę Mistrzów, a ponadto zgarnęli mistrzostwo kraju i poczuli się lepsi od Barcelony na początku rozgrywek, zaczęli myśleć, że są niepokonani. Rozluźnienie i brak koncentracji w meczach ze słabszymi przeciwnikami skutkował kolejnymi stratami punktów. To w efekcie kuli śniegowej wytworzyło aż taką różnicę w lidze. W Pucharze Króla odpadli zmiennicy, co oznaczało, że do meczu z wicemistrzem Francji trzeba było przykleić łatkę „misja ratowanie sezonu”. I jak na razie wszystko idzie po myśli zwycięzców Ligi Mistrzów.

PS9 16-02

Na kolejnych stonach czytamy także rozmowę z Pawłem Wszołkiem.

– Queens Park Rangers to też był znakomity wybór?
– Zawsze chciałem grać w Anglii i to marzenie się spełniło. W Londynie robię postępy. Tutaj trenerzy dużo czasu poświęcają szlifowaniu podań. Muszą być mocne i dokładne. Do tego jest bardzo dużo dośrodkowań. Ten sezon jest w moim wykonaniu lepszy od poprzedniego. Wiem, że nie mam oszałamiających statystyk, bo zdobyłem jedną bramkę i cztery wypracowałem, ale w wielu meczach prezentowałem się bardzo dobrze.

Obok – tekst o wracającym do gry Kamilu Grosickim.

PS10 - 16-02

Mamy też tekst o reformie Ekstraklasy.

Zostaje 16 zespołów, od sezonu 2019/20 spadną i awansują trzy kluby, zaostrzone przepisy licencyjne – to zmiany dotyczące rozgrywek. Kluby Ekstraklasy i PZPN zdecydowały na spotkaniu w Jachrance, że obecny system rozgrywek nie zostanie zmieniony w najbliższych latach – także po rozstrzygnięciu przetargu telewizyjnego na lata 2019-22.

PS11 - 16-02

Super Express

„Stoimy murem za Urbanem” – deklaruje piłkarz Śląska Wrocław, Jakub Kosecki.

– Zamiast tego gracie w piątek o posadę trenera Urbana…
– Dla mnie plotki, że Jan Urban może zostać zwolniony, są kompletnie bez sensu. Przy tak wąskiej i przetrzebionej przez choroby kadrze lepszych wyników od Urbana nie osiągnęliby ze Śląskiem Mourinho, Zidane i Guardiola razem wzięci. Wierzę, że trener dostanie czas przynajmniej do końca sezonu. Drużyna stoi za nim murem. W Warszawie to pokażemy.

Obok możemy przeczytać o rzucie karnym, który w specyficzny sposób wykonał w środę Cristiano Ronaldo.

(…) Tuż przed uderzeniem piłka magicznie podskoczyła do góry umożliwiając 33-latkowi mocniejszy i bardziej precyzyjny strzał (…) Jedni byli zniesmaczeni twierdząc, że w ten sposób „oszukał” arbitrów i bramkarza rywali, inni doceniali jego kunszt. Głos w tej sprawie zabrał też były kolega Portugalczyka z Manchesteru United Rio Ferdinand, który na antenie BT Sport przyznał, że… był to całkowicie zaplanowany trik. – On to trenował na treningach. Przysięgam. To szaleństwo – mówił Anglik, który był wyraźnie pod wrażeniem.

SE1 - 16-02

W dzisiejszym Super Expressie przeczytacie także:
– 17-letnia Pia Skrzyszowska – wielki talent lekkoatletyczny;
– Krótka rozmowa z nowym trenerem polskiej kadry siatkarskiej;
– Wywiad z ojcem Stefana Huli, polskiego skoczka narciarskiego;
– Monika Hojnisz, która otarła się o podium w zawodach biatlonowych.

Rzeczpospolita

Mało sportu w dzisiejszej „Rzepie”. Krótka wzmianka o Michale Probierzu, wracającym do Białegostoku.

W zeszłym sezonie drużyna prowadzona przez Michała Probierza do ostatniej kolejki walczyła o tytuł. Ostatecznie zajęła drugie miejsce, lepsza okazała się Legia, a Probierz ku zaskoczeniu wszystkich uznał, że jego misja w Białymstoku już się skończyła i odszedł.

Obok – rozmowa z Vitalem Heynenem, belgijskim trenerze polskiej męskiej reprezentacji siatkarskiej.

-Równocześnie z pracą w reprezentacji Polski będzie pan prowadził klub ligi niemieckiej VfB Friedrichshafen. Jak to pogodzić logistycznie?
– Logistyka jest akurat najmniejszym problem. Na lotnisko jadę 40 minut i w ciągu dwóch, trzech godzin mogę być w Warszawie. Proszę też pamiętać, że praca z reprezentacją Polski jest dla mnie priorytetem. W klubie mam zagwarantowany dodatkowy czas wolny na wizyty w Polsce. Jestem przyzwyczajony do podróżowania. Moja rodzina nie przeprowadziła się ze mną. Od kilku lat jeżdżę do nich i doskonale daję sobie z tym radę. W takim trybie pracowałem już ostatnio, gdy prowadziłem kadrę Belgii. Znajduję nawet czas na udzielanie wywiadów – po prostu robię to w niedzielne wieczory, jadąc autem.

Rzepa 16-02

Gazeta Wyborcza

Jak wskazuje sam tytuł – Piotr Żyła przeżywa dramat na Igrzyskach w Pjongczangu.

– Nie wiem co się stało, dlaczego się stało, jak się stało, ale się stało – mówił po treningu na dużej skoczni. Skakał trzy razy, ale już po drugiej próbie Stefan Horngacher powiedział mu, że nie widzi go w sobotnim konkursie indywidualnym. – Nie mam też żadnej nadziei na występ w drużynie – powiedział Żyła. – W poniedziałek będę kibicował chłopakom w walce o medal. I tyle. Dla mnie igrzyska się skończyły.

Niżej Rafał Stec obnaża obłudę wspólnej olimpijskiej reprezentacji Korei Północnej oraz Południowej. Na stronie obok zaś przeczytacie o występach polskich biatlonistek w Pjongczangu.

GW1 16-02

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...