Reklama

Brak szacunku, odcinek 67189950894 – Pique, Espanyol i ich święta wojna

redakcja

Autor:redakcja

06 lutego 2018, 12:05 • 5 min czytania 29 komentarzy

Anglicy mają hopla na punkcie rasizmu i walki z nim. Niemcy to tradycjonaliści, którzy uwielbiają kopać dołki pod inicjatywami typu RB Lipsk. Hiszpanie natomiast kompletnie zwariowali na punkcie szacunku. W kontekście piłkarskim chyba w żadnym innym kraju to słowo nie zostało tak wytarte jak przez nich. Ostatnio z ich ust, piór oraz klawiatur nie schodzi nazwisko Gerarda Pique i temat jego „porachunków” z Espanyolem.

Brak szacunku, odcinek 67189950894 – Pique, Espanyol i ich święta wojna

Dla kibiców Los Pericos i piłkarza Barcelony wzajemne przepychanki to prawie święta wojna. Bitew było już sporo, a jedna z popularniejszych to ta, gdy ci pierwsi nazwali się „piękną mniejszością”. – Jeśli faktycznie są tak cudowni, liczę, że przynajmniej wypełnią trybuny – odgryzał się stoper. Wówczas nawet wygrał, bo w kolejnych derbach Estadio Cornella-El Prat wypełniło się mniej więcej w połowie.

Nazwa obiektu Papużek zresztą także ma swój udział w tej historii, a konkretnie jej człon „Cornella”. O tym wspominaliśmy niedawno: „[Ostatnio Gerard] wystawił się na porcję pomyj nazywając rywali „Espanyol de Cornella”, bo właśnie w tej przyległej do Barcelony miejscowości znajduje się obiekt Los Pericos. Przekładając na nasze – to tak jakby mówić «Legia Pruszków», gdyby właśnie tam warszawianie wybudowali swój nowy obiekt”.

Śmieszne to i żenujące zarazem, z drugiej strony dodaje kolorytu rywalizacji, bo czym byłby derby bez obustronnej napinki? Gdziekolowiek sięgnąć okiem, tam wszędzie działa to bardzo podobnie. Dlatego też z całkowicie naturalnie przyjęliśmy cieszynkę Pique po golu na 1:1 w niedzielnym meczu. Messi dośrodkował mu wprost na głowę, on wpakował piłkę do siatki, po czym zaczął celebrować zdobytą bramkę biegnąc w kierunku trybun z palcem przyłożonym do ust. Atmosfera stała się wówczas napięta jak plandeka na Żuku. Chwilę później Moreno dość ostro sfaulował wychowanka La Masii, nawet bez szarpaniny się nie obyło. A na trybunach? Kipisz.

– Podtrzymuję to. Są z Cornelli przez co chciałem podkreślić, że stają się coraz mniej barcelońscy. Mają nawet chińskiego właściciela, wszyscy jego doradcy to także Chińczycy – dołożył do pieca Gerard w pomeczowej rozmówce. Na uciszanie rywala zdecydował się jednak nie dlatego, że kibice Espanyolu to kibice Espanyolu. To nie była sztuka dla sztuki, lecz odpowiedź na prawdziwie chamskie i obraźliwe przyśpiewki o treści typu „Shakira to dziwka” czy „Niech Milan umrze”. Kolokwialnie rzecz ujmując, przegięcie pały. – Jeśli dotyczyłoby to tylko mnie, olałbym to. Obrażają jednak moją żonę i rodzinę. Dzieje się to od dłuższego czasu i nie chodzi już tylko o małą grupkę osób. Jeżeli rządzący nie podejmują żadnych decyzji i siedzą cicho, my nie powinniśmy milczeć w tej sprawie. Wszystko powinno mieć swoje granice – mówił wyraźnie wzburzony Pique.

Reklama

– Jeśli sam nie okazujesz respektu, to nie oczekuj tego od innych. Nie chciałbym się zagłębiać w prowokacje, ale każdy powinien być odpowiedzialny za swoje czyny – mówił z kolei Esteban Granero, pomocnik Espanyolu. I jak piłkarz zapowiedział, tak zarządcy zrobili. Już mniej więcej tydzień temu władze Los Pericos wystosowali pismo do Komitetu ds Rozgrywek, w którym określili wypowiedzi Gerarda (te o pochodzeniu z Cornelli) za ksenofobiczne, wywołujące przemoc i nietolerancję w świecie futbolu.

Sprawa ta oczywiście zostanie rozpatrzona, choć w świetle wcześniej przytaczanych słów na temat bliskich Pique nie da się tu nie zauważyć hipokryzji Papużek. Skoro wypowiedzi zawodnika Barcelony są uznawane za tak ostre, to gdzie w tej skali mieszczą się chamskie, wręcz brutalne okrzyki i przyśpiewki na temat rodzin piłkarzy? – Brak szacunku? Donoszą na mnie, bo mówię, że pochodzą z Cornelli, a kiedy ich fani obrażają moich bliskich już tego nie robią. To dopiero brak szacunku – komentował stoper.

Ten konflikt jest jednak jak balon, a każda kolejna wypowiedź jednej czy drugiej strony to mocne dmuchnięcie i pompowanie go. Na ripostę Espanyolu nie trzeba było długo czekać. W katalońskiej gazecie „Sport” pisano wczoraj, iż klub ten nie zamierza wycofywać się ze swoich działań względem Gerarda. Mało tego, chciałby dowalić mu jeszcze bardziej, bo do już wcześniej wysłanego do Komisji ds. Rozgrywek donosu zamierzają dołączyć raport z wypowiedziami gracza po ostatnim meczu.

Nie jesteśmy w szoku, można było się tego spodziewać. Sprawa ta zmierza chyba jednak w złą stronę o tyle, że we wszystko wmieszał się jeszcze Javier Tebas, prezydent La Ligi. – Pewne sposoby celebrowania strzelonych goli mogą być zbyt prowokacyjne – powiedział i… również złożył skargę na piłkarza Barcelony. Jeśli zostanie rozpatrzona pozytywnie, gracza Blaugrany czeka przymusowy odpoczynek w nawet trzech meczach.

Sami nie chcielibyśmy wdawać się w międzyklubowe przepychanki, ale skoro Tebas uważa, iż tego typu gesty powinny być karalne, to represje powinny dotknąć setek, a może nawet tysięcy piłkarzy. Pierwszy przykład z brzegu – Cristiano Ronaldo i jego gest znany jako „calma” również nadawałby się do takiej kategoryzacji. A Griezmanna aby czasem też nie należałoby usankcjonować, skoro w meczu z Valencią wkurzył się na kibiców Atletico i również pokazał im, by się przymknęli, kiedy w końcówce wygwizdali go, bo zwolnił wyprowadzany kontratak? Tego typu symboliki pewnie znaleźlibyśmy od groma, gdybyśmy na przestrzeni paru lat przypatrzyli się rywalizacjom takim jak derby Madrytu, Sevilli, Galicji, Kraju Basków czy El Clasico.

Dopiero wtedy Tebas miałby roboty! Niezależnie od tego czym się kieruje, jego udział w tym wszystkim z perspektywy osób trzecich wygląda dość idiotycznie. Chce ukarać Pique, bo uważa, że ten faktycznie przesadził? Bez sensu, dlaczego dopiero jego? Albo pragnie zrobić z tej sprawy straszak na przyszłość dla innych zawodników? Równie absurdalne, bo w emocjach i tak żaden zawodnik nie będzie się kontrolował.

Reklama

Mamy wrażenie, że z jego strony to kolejny odcinek serialu pod tytułem „Piłka hiszpańska i brak szacunku w niej”. Epizod numer 67189950894, który stoi mniej więcej na tym samym poziomie co oskarżanie piłkarzy o ośmieszanie swoich rywali za pomocą dryblingu. Wiecie, chodzi o sprawy takie jak ta, gdy Neymar efektownie okiwał obrońcę Athleticu, gdy Barcelona prowadziła już kilkoma bramkami i co zostało uznane przez opinię publiczną za brak okazania respektu wobec przeciwnika. Cholera, niedługo Tebas wyjdzie i zakaże strzelania więcej niż 3 goli w meczu, żeby jedni nie obrażali uczuć drugich.

Mało w tym jego podejściu zdrowego rozsądku oraz obiektywizmu, który również w wojnie Espanyolu z Pique byłby na wagę złota. Ale skoro sam prezydent LFP nie potrafi go zachować, to chyba nie ma się co spodziewać, że ten konflikt zostanie rozwiązany w zdroworozsądkowy sposób.

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

29 komentarzy

Loading...