Reklama

Aymeric Laporte – obrońca idealny dla Guardioli

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2018, 15:08 • 8 min czytania 15 komentarzy

Nie „czy?”, lecz „kiedy?” było pytaniem, które należało stawiać w kontekście możliwego odejścia Aymerica Laporte’a z Athleticu. Nie mieliśmy tu do czynienia ze słynną „kwestią godzin” tak jak przy okazji transferu Coutinho do Barcelony, ale ten moment po prostu musiał nadejść. Plotki nie ustawały od ładnych paru lat, zmieniali się tylko zalotnicy. W końcu wyścig o względy Francuza wygrał Manchester City, który wyłożył za niego 65 milionów euro.

Aymeric Laporte – obrońca idealny dla Guardioli

Na przestrzeni kilku ostatnich sezonów zainteresowanych było od groma. Mówiono o Chelsea, PSG, Barcelonie, Manchesterze United i pewnie jeszcze wielu innych klubach, które obserwowały go, robiąc mniejsze zamieszanie. Aymerica musiało to wybitnie wkurzać, bo w okresie największego szumu wokół niego… zwolnił swojego agenta, mając dość wysłuchiwania kolejnych propozycji.

Tajemnicą poliszynela natomiast jest fakt, iż The Citizens zabiegali o niego już dużo wcześniej. Było lato 2016 roku, kiedy zgłosili się po Laporte’a po raz pierwszy, lecz ten wówczas grzecznie im podziękował. – Guardiola to nie tylko świetny fachowiec, ale też człowiek. Długo mnie namawiał, ale po rozmowach z nim, z klubem oraz moimi bliskimi, zdecydowałem, iż lepiej będzie odmówić – opowiadał wówczas stoper. – Nie chodziło o to, że było za wcześnie. Zrobiłem jednak bilans „za oraz przeciw” biorąc pod uwagę gdzie ile mogę grać oraz czas, którego potrzebowałem na dojście do siebie po kontuzji – wspominał.

Podczas rundy wiosennej 2015/16 Laporte złamał kość strzałkową przez co pauzował kilka miesięcy. Późniejszy presezon rozegrał już w pełni, lecz widać było po nim pewną bojaźliwość w interwencjach. Na początku kolejnych rozgrywek zaliczył chyba najgorszy okres w swojej seniorskiej karierze, bo popełniał wtedy sporo błędów indywidualnych, ale kiedy znów odpowiednio nastawił się mentalnie, wrócił do swojego równego, wysokiego poziomu.

Powszechnie mówi się, że Aymeric był alternatywą dla zbyt drogiego – według Guardioli – Virgila Van Dijka. To trochę śmieszne, wszak Holender kosztował jedynie 10 baniek więcej, a zatem szejkowie nawet nie poczuliby różnicy w grubości ich portfela.

Reklama

Zdaje się jednak, iż Hiszpan słusznie odpuścił walkę o ówczesnego zawodnika Southamptonu. Patrząc bowiem na Francuza, to właśnie on posiada umiejętności, dzięki którym może zdecydowanie bardziej pasować do futbolowej filozofii Pepa. Ma dynamikę, która przyda mu się w broniącej wysoko defensywie Manchesteru City, piłka się go słucha, umie wyprowadzić ją od tyłu i jest lewonożny, co stanowi dodatkowy atut.

Laporte pytany o to, jak nauczył się tak dobrze panować nad futbolówką, zawsze wraca do czasów juniorskich. – Za dzieciaka byłem napastnikiem. Osiem razy udało mi się zostać królem strzelców na jakimś turnieju – mówił. Jeszcze wcześniej zaczął kibicować Bordeaux, a na plecach swojej pierwszej piłkarskiej koszulki miał nazwisko Sylvaina Wiltorda. Kiedy ten odszedł do Arsenalu, nowym idolem obecnego obrońcy stał się Christophe Dugarry. – Podziwiałem też Pedro Pauletę. Zawsze gdy strzeliłem gola, cieszyłem się tak samo jak on – dodawał nasz bohater.

Tym lepiej stało się dla niego, że na swojej późniejszej drodze, już w Athleticu, natknął się na Marcelo Bielsę. Aymeric zadebiutował w seniorskim zespole jeszcze za Joaquina Caparrosa, ale to Argentyńczyk uczynił z niego zawodnika pierwszego składu. Na dzień dobry na Francuza spadła wielka odpowiedzialność, bo miał zastąpić odchodzącego do Bayernu Javiego Martineza.

– To właśnie temu trenerowi zawdzięczam najwięcej. Jest tak szalony jak się o nim mówi, choć według mnie jest też niesamowicie inteligentny. Wie niezwykle dużo o futbolu. Wyobraźcie sobie, że on dawał nam nawet pracę domową! Przed i po każdym spotkaniu musieliśmy przeprowadzać analizy przeciwnych drużyn na podstawie materiałów video – opowiadał Francuz w FourFourTwo. Ofensywny styl Bielsy sprzyjał jednak rozwijaniu umiejętności zawodnika. Wcześniej wymieniony zestaw cech idealnie wpasowywał się w to, czego potrzebował Argentyńczyk do realizacji swoich założeń meczowych.

Reklama

– Valverde miał inne podejście. On zawsze jasno mówił czego od Ciebie oczekuje, co powinieneś zrobić w danej sytuacji – zaznaczał. El Txingurri też jednak potrafił być niezwykle szczegółowy i wymagający. Nieraz podczas sesji treningowych brał na bok stopera i przez kilkanaście minut wykładał przed nim taktyczne niuanse. Kilkakrotnie wystawił go też na lewej obronie, by Aymeric w ten sposób nauczył się specyfiki gry na tej pozycji, a także lepiej zrozumiał się ze zwykle występującym tam Mikelem Balenziagą.

– Dużą część moich obowiązków stanowi dostarczanie piłki do zawodników ustawionych wyżej. Teraz obrońcy robią to znacznie częściej. Na treningach spędzam tyle samo czasu ćwicząc wyprowadzanie ataków, co bronienie ich – opowiadał Francuz. Gdyby przechodził do innego zespołu niż Manchester City, napisalibyśmy, że w Premier League zderzy się z nieco innym rodzajem gry w defensywie, ale dołącza przecież do ekipy prowadzonej przez Guardiolę. Ten zaś uwielbia stoperów, którzy wolą zapobiegać niż leczyć. – Na mojej pozycji nie powinno się bazować na odbieraniu, lecz przechwytywaniu piłki. Dzięki temu można również szybciej przejść do ofensywy. Konieczność zrobienia wślizgu oznacza mniej więcej tyle, że byłeś źle ustawiony. To środek do zastosowania w ostateczności – mówił świadomie Laporte.

Źródło: Squawka

Aymeric wielokrotnie zwracał uwagę również na aspekt fizyczny w swojej grze, bez którego zresztą trudno byłoby mu poradzić sobie w lidze tak intensywnej jak angielska. Kiedy jednak był nastolatkiem, miał poważne problemy zdrowotne. Rósł zbyt szybko, więc miał problemy ze stawami, a najbardziej cierpiały jego kolana. Krótko po tym jak dołączył do Lezamy wysiadła mu łąkotka w prawej nodze, kilka lat później zaś w lewej. Początkowo obawiano się, czy wysokie obciążenia nałożone na naszego bohatera przez Bielsę i Valverde prędzej czy później nie odbiją się na jego zdrowiu, ale od 2013 roku – poza wcześniej wspomnianym złamaniem – większe urazy omijają Francuza.

Siły fizycznej, determinacji i woli walki nauczyć mógł się dzięki rugby. Gdy miał dopiero pięć lat został zapisany do klubu SU Agen, gdzie oprócz kopania futbolówki robił nią także przyłożenia. Można powiedzieć, że poszedł w ślady ojca, który również uprawiał te dwie dyscypliny. – Dość długo w nożną grała też moja mama, najstarsza siostra przez kilka lat, tak samo zresztą jak wujek – przekonywał Laporte w rozmowie z LaLigaTV.

W końcu jednak Aymeric wybrał okrągłą piłkę. W 2009 roku, we wcześniej wspomnianym klubie, wypatrzył go Julen Masach. W Bilbao zaczęto natomiast debatować nad tym, czy aby na pewno może on zostać zawodnikiem Athleticu. O kryteriach pisaliśmy zresztą przy okazji ogłoszenia transferu Cristiana Ganei do Los Leones:

„Są sposoby, aby mimo niebycia Baskiem z krwi i kości spełniać wymogi klubu z Bilbao. Cristian wpisuje się bowiem w kryteria dotyczące wyszkolenia danego zawodnika w drużynach filialnych Athleticu, gdzie występował za młodu. Stało się tak, ponieważ jako dziecko przeprowadził się wraz z całą rodziną do prowincji Vizcaya i mieszkał tam (zależnie od tego na jakie źródło się powołamy) 7-9 lat. Nie ma więc żadnych baskijskich korzeni jeśli spojrzymy na same więzy krwi, lecz niemal przez cały wcześniej wspomniany okres grał w lokalnych zespołach piłkarskich blisko współpracujących z Los Leones, takich jak Basauritarrak, CD Basconia czy Indartsu. Ba, na koncie ma także kilka występów w młodzieżowej reprezentacji Kraju Basków.”

Francuz w 2009 roku trafił do drużyny Aviron Bayonnais i już samo to wystarczałoby, żeby kolejne drzwi Lezamy stopniowo stawały przed nim otworem. Klub ten współpracuje bowiem z Athletikiem właśnie na takich samych zasadach co wymienione w przytaczanym akapicie drużyny. Debatę na temat jego baskijskości zakończono kompletnie w chwili, gdy okazało się, iż jego dziadkowie pochodzą francuskiej części Baskonii. Jakiekolwiek wątpliwości co do Laporte’a stały się zatem bezpodstawne.

W przeciwieństwie do Rumuna, Aymeric nie pojawiał się w kadrze Euskal Herria. Marzy mu się natomiast stałe miejsce w Les Blues. Póki co grał jednak tylko w sekcjach juniorskich, gdzie uzbierał aż 51 występów. W seniorskiej drużynie Francji w najlepszym przypadku trafiał na ławkę, co bardzo go rozczarowywało. Trzeba jednak przyznać, że konkurencję ma ogromną – Varane, Umtiti, Kościelny, Mangala, a nawet Kimpembe. U Didiera Deschampsa nowy zawodnik City jest zatem dopiero piątym lub szóstym wyborem.

W związku z tym, że szkoleniowiec reprezentacji Francji ociąga się z pozwoleniem zadebiutowania naszemu bohaterowi, jakiś czas temu poważne zainteresowanie stoperem wyraziła hiszpańska federacja. Początkowo ponoć Laporte wahał się nad możliwością dołączenia do La Rojy, bo pomimo obecności Pique czy Ramosa miałby tu znacznie więcej szans na regularną grę. – Nie będę go powoływał tylko dlatego, że ktoś inny się nim interesuje – odpowiadał stanowczo Deschamps.

A Aymeric im dłużej się zastanawiał nad tą opcją, tym większą krytykę kierowano wobec niego. W końcu musiał zadecydować, choć mamy już 2018 rok, a on nadal nie zagrał w żadnej seniorskiej reprezentacji. – Spędziłem tu już 7,5 roku, a wystarczy 5, by uzyskać hiszpańskie obywatelstwo. Mógłbym więc dla niej grać, ale nie chcę. Pragnę udowodnić, iż jestem na tyle mocny, by występować w drużynie Les Blues – mówił w 2016 roku ucinając niezliczone ilości plotek.

Laporte-squawka-2

Może selekcjoner Trójkolorowych zmieni zdanie co do wychowanka Athleticu, jeśli ten zacznie regularnie grać w Manchesterze City? Dziennikarze piszą, że Francuz oraz John Stones to „przyszłość The Citizens”, ale właśnie Anglika powinno być mu łatwiej posadzić na ławce, ponieważ ostatnio jest w fatalnej formie. Przy Otamendim, bardziej tradycyjnym stoperze, Aymeric mógłby jeszcze trochę bardziej okrzepnąć, zebrać doświadczenie.

Z kolei Guardiola zdecydowanie bardziej woli obrońców takich jak Stones czy właśnie Laporte, więc równie dobrze może szybko zacząć stawiać na tę dwójkę. Albo w ogóle zmieni system na przykład na 3-4-3? Cholera, chyba już wolelibyśmy wróżyć z fusów z angielskiej herbatki, niż próbować odgadnąć myśli Pepa! Tylko jednego możemy być pewni – kto jak kto, ale Hiszpan na pewno nie zmarnuje potencjału wychowanka Lezamy.

Mariusz Bielski

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
2
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Anglia

Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo
Anglia

Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie

Bartek Wylęgała
7
Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie

Komentarze

15 komentarzy

Loading...