Reklama

Ranking Weszło – lewi obrońcy 2017

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2017, 13:53 • 4 min czytania 35 komentarzy

Gdy wybieramy najlepszych polskich lewych obrońców w danym roku, zawsze robi nam się trochę smutno. Przy bramkarzach sytuacja jest komfortowa, wśród prawych defensorów od lat mamy gościa prezentującego klasę światową, a i zaplecze wygląda dość porządnie, więcej niż solidni stoperzy też się zawsze znajdą. Czasami wydaje nam się nawet, że połączone siły PZPN-u, Ministerstwa Sportu, Ministerstwa Zdrowia oraz innych ważnych instytucji powinny zorganizować narodowy program, którego celem będzie wychowanie kilku gości, którzy a) potrafią bronić dostępu do bramki na europejskim poziomie, b) dadzą radę kilka razy celnie dośrodkować w pole karne lewą nogą w pełnym biegu. Kurczę, czy to tak wiele?

Ranking Weszło – lewi obrońcy 2017

Gdy co roku zerkamy na ranking, widzimy, że sporo. Ostatnio było trochę łatwiej, bo przynajmniej mieliśmy podstawy, by Artura Jędrzejczyka dokooptować do grona lewych obrońców. W tym roku „Jędza” zaliczył ledwie pięć takich występów i nie wymiatał na tej flance na dużym turnieju, więc nie ma co się wygłupiać – wrócił na prawą stronę. W tej sytuacji jasne stało się, że rywalizację wygra Maciej Rybus. Cztery mecze w kadrze, w miarę regularna i solidna gra na wahadle w bardzo silnej ekipie lidera rosyjskiej ekstraklasy (Lokomotiw ma już osiem punktów przewagi nad Zenitem!), a wcześniej kilka występów w barwach Olympique Lyon. Z jednej strony liczba szans we Francji była trochę rozczarowująca, z drugiej – choćby zaliczenie asysty w półfinale Ligi Europy to dla polskiego piłkarza nie jest codzienność.

Na wicelidera wyrósł w tej chwili Maciej Sadlok, którego forma na razie nie wskazuje na to, że za chwilę może trafić do Podbeskidzia (pierwszoligowiec był zainteresowany!). Przypadek to o tyle ciekawy, że Adam Nawałka zapraszał go na zgrupowania, gdy w był w formie słabszej niż tej z jesieni (listopad poprzedniego roku i marzec tego), gdy o Sadloku można spokojnie mówić: najlepszy lewy defensor w lidze. Nie ma wielkiej konkurencji? Nie do końca, bo poziom podnoszą obcokrajowcy jak np. Kostewycz, Hlousek, Guilherme czy nawet Nunes z Pogoni bądź Cotra ze Śląska. Z rywali krajowych najpoważniejszym (a może nawet jednym poważnym) był Piotr Tomasik. Sęk w tym, że po bardzo dobrej wiośnie, w czasie której miał nawet na nodze mistrzostwo Polski dla Jagiellonii, przyszła jesień naznaczona problemami ze zdrowiem oraz niełatwą rywalizacją z Guilherme.

Dalej wchodzimy na coraz słabszy poziom. Gdyby pozostałą siódemkę przenieść wraz z tegorocznymi osiągnięciami na prawą stronę obrony, do czołowej dziesiątki załapałby się chyba tylko jeden z nich. I naszym zdaniem mógłby to być Michał Koj. Wiosną spadł z ligi z Ruchem Chorzów, ale sprawdziliśmy, że w meczach, w których zagrał, prezentował niezły poziom, a jesienią był bardzo pewnym punktem Górnika Zabrze. Widzieliśmy zresztą, co działo się, gdy w jednym z meczów zastąpił go Meik Karwot. Z kolei Adam Marciniak powoli staje się zapchajdziurą, być może już po raz ostatni klasyfikujemy go na lewej obronie, ale na razie jest i to dość wysoko. Choćby dlatego, że miał swoje dobre mecze i piękne momenty jak na przykład klasowa asysta w finale Pucharu Polski. Za nim Rafał Grzelak – też zapchajdziura, ale po dobrej wiośnie w Koronie przyszedł transfer do Szkocji. Tam gra w kratkę, ale całkowicie nie przepadł.

No i jest nasza nadzieja na lepsze jutro. Wydawało się, że Paweł Jaroszyński szybciutko wróci z Włoch z podkulonym ogonem, ale ostatnie tygodnie zmuszają do postawienia znaku zapytania. Na razie nie ma powodu, by bić pokłony, bo to tylko 3 solidne, dobre lub nawet bardzo dobre występy w Chievo (plus 3-minutowy epizod z Interem), ale przy tej bryndzy to jednak coś. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do niektórych Polaków nie wyjeżdżał z kraju jako ktoś. Na młodzieżowym Euro wyglądał źle, a wiosną w Cracovii nie do końca mógł się odnaleźć – wracał po kontuzji, chyba dalej miał problemy ze zdrowiem, no i zdarzyło mu się oglądać z ławki występy Tomasza Brzyskiego.

Reklama

Brzyskiego, który też załapał się do rankingu. A konkurował między innymi z Mateuszem Lewandowskim, co najlepiej świadczy o tym, że jest niewesoło. Nieznacznie wyprzedził ich Jakub Wawrzyniak, który zaliczył dość brutalny zjazd. Zawsze w razie problemów można było prosić go pomoc, ale dziś już nawet taka opcja wydaje się niepoważna.

WY1BEfb

 

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
3
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Komentarze

35 komentarzy

Loading...