Reklama

Kamil Glik najbardziej eksploatowanym piłkarzem w ligach TOP-5 Europy

redakcja

Autor:redakcja

19 grudnia 2017, 11:49 • 4 min czytania 8 komentarzy

Przyzwyczailiśmy się do tego, że Robert Lewandowski gra jak maszyna i – oprócz rekordów strzeleckich – bije też rekordy minutowe. A także do tego, że chociażby Łukasz Fabiański już czwarty sezon z rzędu gra niemal wszystko w Premier League. Na przestrzeni ostatnich miesięcy pod względem regularności występów ich obu zawstydził jednak Kamil Glik, który po transferze do Monaco wskoczył na najwyższe obroty, i który przy okazji potwierdził, że ma organizm w stu procentach przygotowany do ekstremalnego wysiłku.

Kamil Glik najbardziej eksploatowanym piłkarzem w ligach TOP-5 Europy

W miniony weekend Glik swoim zwyczajem zaliczył 90 minut w ligowym meczu z Saint-Étienne, a przy okazji miał swój mały jubileusz – przekroczył granicę 7000 minut w barwach Monaco. Jeśli dodamy do tego, że gra tam dopiero od półtora roku, wyjdzie naprawdę imponująca średnia ponad 26 meczów na rundę. Glik na przestrzeni półtora sezonu w nowym klubie rozegrał już niemal połowę minut (7080) z tego, co przez pięć lat wykręcił w Torino (14941). To także o 2000 minut więcej, niż zaliczył przez 2 lata w Piaście oraz o 7080 minut więcej, niż zaliczył przez półtora roku w pierwszej drużynie Realu.

W tej rundzie bilans Glika w Monaco, z podziałem na rozgrywki, wygląda następująco:

– Liga francuska: 18/18 meczów, wszystkie po 90 minut,
– Liga Mistrzów: 6/6 meczów, wszystkie po 90 minut,
– Superpuchar: 1/1 mecz, 90 minut,
– Puchar Ligi: 1/1 mecz, 90 minut.

Jeżeli jutro zakończy rok 90 minutami w ligowym meczu z Rennes (a nie widać powodów, dlaczego miałoby być inaczej), wyśrubuje swój wynik w i tak najbardziej intensywnej rundzie w całej swojej karierze. Z jednej strony można się cieszyć, że Kamil fizycznie wskoczył na jeszcze wyższy poziom, z drugiej tego typu eksploatacja wcale nie stanowi najlepszego prognostyku przed mundialem w Rosji. To trochę droga w nieznane, bo sam Glik nigdy nie grał aż tyle i pewnie sam nie ma pewności, jak w dłuższym okresie będą wyglądały reakcje jego organizmu. Jeżeli w środę dorzuci 90 minut z Rennes, zatrzyma się w tej rundzie na 2880 minutach, a wzrost intensywności gry w jego wypadku będzie wyglądał naprawdę zncząco:

Reklama

Widać więc jak na dłoni, jak ważnym krokiem okazał się transfer do Monaco i jak bardzo wzrosła liczba meczów rozegranych przez naszego obrońcę. I to naprawdę na wysokim poziomie, bo przecież w ekipie mistrza Francji, w którym – na przestrzeni półtora roku – zaliczył m.in. 16 meczów we właściwej fazie Ligi Mistrzów. A to od razu daje mu miejsce w pierwszej dziesiątce wszech czasów, wśród Polaków z największą liczbą występów w tych rozgrywkach (przy obecnej nazwie).

W tej rundzie Glik – już przed meczem z Rennes – pobił swój personalny rekord występów. I jest to wynik nieosiągalny dla zdecydowanej większości piłkarzy z najlepszych klubów Europy. Dość napisać, że tej jesieni w zespołach z lig TOP-5 Starego Kontynentu Kamil spędził na boisku najwięcej czasu! Poniżej zestawienie najbardziej eksploatowanych zawodników z wszystkich klubów z Hiszpanii, Anglii, Niemiec, Włoch i Francji, które w tej rundzie grały w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy (czyli grały najwięcej). Z każdego klubu po jednym, najczęściej grającym piłkarzu. Polak na pierwszym miejscu:

W całej Europie są oczywiście piłkarze, którzy jesienią grali więcej. Na przykład Robin Olsen, bramkarz Kopenhagi i reprezentacji Szwecji, który m.in. w Lidze Europy i krajowych rozgrywkach w Danii zaliczył 3240 minut. Albo środkowy obrońca Salzburga, Duje Caleta–Car, który również w Lidze Europy oraz w Austrii nabił sobie 2966 minut. Ale też na tym najwyższym poziomie Glik na ten moment nie ma sobie równych. Być może na koniec roku prześcigną go grający do końca grudnia Courtois i Lukaku, ale w całym tym towarzystwie nie ma drugiego gościa, który jesienią rozegrałby w swoim klubie 100 procent możliwego czasu gry.

Glik to ewenement w najlepszych ligach Europy. Człowiek, nad którym w klubie i w reprezentacji w tym sezonie zlitowano się tylko raz – Adam Nawałka zwolnił go ze zgrupowania przed meczem z Meksykiem. W Monaco i w pozostałych meczach kadry grał już od dechy do dechy, a – jako że omijały go kontuzje i ani razu się nie wykartkował – nazbierało się tego naprawdę sporo. Wraz z jutrzejszym spotkaniem z Rennes Polak może zatrzymać się na 32 pełnych meczach tylko w jednej rundzie.

Reklama

Ogólnie na przestrzeni całego 2017 roku Glik gra potwornie dużo. Rozgrywki ligowe we Francji są bardzo rozbudowane (38 kolejek), w dodatku Monaco wiosną zaszło do półfinału Ligi Mistrzów oraz do finałów obu francuskich pucharów, a i wtedy nasz obrońca nie był specjalnie oszczędzany. I tym samym należy dziś do ścisłej czołówki najbardziej eksploatowanych piłkarzy w Europie na przestrzeni roku. Dość napisać, że tylko przez ostatnie 12 miesięcy Glik rozegrał o przeszło 700 minut więcej, niż grający na ogromnej intensywności Robert Lewandowski.

W tym kontekście, a także wobec zbliżających się mistrzostw świata, może dobrze się stało, że Monaco zajęło czwarte miejsce w grupie Ligi Mistrzów i wiosną nie będzie grać w Europie. Skoro Leonardo Jardim nie ma w zwyczaju oszczędzania Kamila, to przynajmniej będzie miał mniej okazji, by go kompletnie zaorać. Inna sprawa, że wiele wskazuje, iż w naszej kadrze objawił się kolejny fizyczny fenomen, i to na skalę europejską. Pytanie tylko, czy zdolności regeneracyjne Glika są na tyle rozwinięte, by na czerwcowym turnieju mimo wszystko potrafił zagrać na świeżości.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...