Reklama

Podążyć śladami Gumnego. Nadchodzi czas Pawła Tomczyka?

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2017, 10:25 • 8 min czytania 18 komentarzy

Urodził się i wychował w Poznaniu, a za Lecha dałby się pokroić. Tymi kilkoma słowami opisałyby się tysiące, a pewnie i dziesiątki tysięcy fanów klubu ze stolicy Wielkopolski. Jednak Paweł Tomczyk ma coś, co na ich tle zdecydowanie go wyróżnia. Piłkarski talent, który dziś szlifuje wzorem klubowego kolegi Roberta Gumnego w Podbeskidziu Bielsko-Biała, a który już wkrótce docelowo ma być wyciskany jak cytryna przy Bułgarskiej. Ostatnie tygodnie w wykonaniu napastnika zdecydowanie nakazują wierzyć, że nie będzie inaczej.

Podążyć śladami Gumnego. Nadchodzi czas Pawła Tomczyka?

***

Wojciech Tomaszewski, trener Pawła Tomczyka w grupach młodzieżowych w Lechu Poznań:

– Jego ogromnym atutem zawsze była i nadal jest motoryka, a dokładnie szybkość. Praktycznie za każdym razem, kiedy robiliśmy w Akademii testy szybkości, albo je wygrywał, albo w najgorszym razie był w najlepszej dwójce. Widać u niego też ostatnio bardzo duży postęp pod kątem umiejętności techniczno-taktycznych. Przewagę daje mu to, że potrafi się znaleźć w sytuacji podbramkowej. Ma też szczęście, które sprawia, że piłka lubi go znaleźć. On temu szczęściu mocno pomaga ustawieniem, ruchem bez piłki. Pod względem tego, co było kiedyś, jest teraz zawodnikiem trochę bardziej skutecznym, bo w zespołach młodzieżowych stwarzał sobie dużo szans, ale wykończenie szwankowało. Żeby zdobyć gola, musiał mieć niekiedy trzy-cztery okazje. Tutaj widać bardzo duży postęp.

Gdybym miał jego charakterystykę porównać z którymś z napastników Lecha, to nie byłby to żaden z zawodników bazujących na technice – Artjoms Rudnevs, Robert Lewandowski czy Hernan Rengifo. Najbliżej mu chyba do Łukasza Teodorczyka. Motorycznie wypada od Łukasza nieco lepiej, natomiast to też taki chłopak, który braki techniczne potrafi nadrobić w inny sposób – szybkością, zaangażowaniem. Z kolei charakter – zupełnie nie jak Łukasz Teodorczyk. To bardziej cichy chłopak w szatni, nierzucający się w oczy. Mający swoje zdanie, ale raczej wyrażający je jeden na jeden z trenerem, a nie na forum drużyny. Swoje pierwsze trudności mocno przeżywał, jest był zawodnikiem bardzo „uczuciowym”, ale w jego przypadku działało to bardzo pozytywnie, motywowało go to do jeszcze cięższej pracy. Po niewykorzystanych sytuacjach zawsze przychodził do mnie lub do trenera Marcina Kardeli, z którym dodatkowo miał indywidualne treningi jako napastnik i  pytał, co było źle, dlaczego nie strzelił. Był niesamowicie zdeterminowany, by swoje błędy poprawiać, niepowodzenia jeszcze dodatkowo go napędzały.

Reklama

Czesław Michniewicz, selekcjoner kadry U-21:

– Spośród zawodników, których obserwujemy na pozycjach ofensywnych, to właśnie Paweł ma największą umiejętność wyczucia momentu, kiedy wyjść na podanie prostopadłe. Przewiduje, jest szybki i najważniejsza rzecz – umie gola strzelić. Musi za to poprawić przede wszystkim grę głową, bo jest wysokim zawodnikiem, a w tym elemencie powinien spisywać się lepiej. To jest młody chłopak, dwa lata młodszy od niektórych zawodników w U-21, on jest 98., tutaj gra rocznik 96., więc ma czas na naukę. Technikę strzału też ma dobrą, prawą, lewą nogą, ale mógłby wzbogacić repertuar, bo tak jak Lewandowski potrafi bramkę strzelić z każdej pozycji – z bliska, z daleka, głową, z akcji indywidualnej – tak u niego jest jeszcze nad czym pracować. Na pewno się poprawi, bo to bardzo ambitny chłopak, fajny do pracy, plastyczny. 

***

14 listopada. Polska młodzieżówka pozbawiona swojego lidera, Dawida Kownackiego, ma zostać rzucona na kolana przez duńskich rówieśników. Reprezentację, którą wszyscy uważają za niekwestionowanego faworyta „polskiej” grupy eliminacji do Euro U-21. Pierwszy raz na mecz drużyny Czesława Michniewicza w podstawowym składzie wychodzi Paweł Tomczyk. Duńczycy mają pełne prawo zadać mu słynne już pytanie Patryka Małeckiego. „Kim ty…”. No, wiecie. Oni na szpicy wystawiają bowiem Kaspera Dolberga. Dwudziestolatka, który w poprzednim sezonie strzelił szesnaście goli i wypracował sześć asyst dla Ajaksu w Eredivisie. Bilans Tomczyka w tym samym okresie to 35 minut i asysta w polskiej ekstraklasie.

To Dolberg schodzi jednak z boiska ze zwieszoną głową po porażce 1:3. Bez gola, bez asysty, bez zaznaczenia swojej obecności w tym spotkaniu. Tomczyk może się natomiast cieszyć z trzeciego trafienia w piątym występie dla kadry Czesława Michniewicza, może i nieszczególnie pięknego, bo po błędzie duńskiego bramkarza, ale zdecydowanie najważniejszego. Może się także cieszyć mianem jednego z najlepszych zawodników meczu, co potwierdza choćby współczynnik InStat Index za tamto spotkanie. Wyższy w zwycięskim zespole mieli tylko Robert Gumny i Szymon Żurkowski.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 11.26.43źródło: InStat

Reklama

– Przede wszystkim okoliczności ku temu, by Pawła wystawić były mocno sprzyjające. Wobec braku Dawida Kownackiego szukaliśmy szybkiego zawodnika, który będzie się poruszał za plecami duńskich obrońców, wykorzystywał wolną przestrzeń, której wiedzieliśmy, że będzie tam dużo. Paweł ma też odpowiedni timing, by wbiec w odpowiedni sektor boiska w odpowiednim momencie, to jest chyba jego największy atut – mówi selekcjoner kadry U-21 Czesław Michniewicz.

Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że na swoją szansę gry w pierwszym składzie U-21 Tomczyk regularnie pracował w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała. Dokąd podążył, by jak Robert Gumny nabrać ogłady i wrócić jako zawodnik ukształtowany dla seniorskiej piłki na poziomie odpowiednim dla Lecha Poznań. I gdzie właściwie od razu zaczął grać na dobrym poziomie, pierwszą asystę zaliczając w ligowym debiucie, a także momentalnie stając się podstawowym piłkarzem Górali.

Czemu to w jego przypadku tak ważne? Tomaszewski: – To, że w Podbeskidziu gra, strzela bramki, robi regularne postępy, jest zdecydowanie budujące, bo Paweł zwykle potrzebował trochę czasu na adaptację do nowego środowiska. Troszkę później niż rówieśnicy trafił na przykład do akademii we Wronkach, bo także potrzebował nieco więcej czasu. Pamiętam też, że po przyjeździe, od razu nie było tak super, nie strzelał wielu bramek.

Z tego względu szybka aklimatyzacja i duża regularność muszą cieszyć. I w Bielsku-Białej, i w Poznaniu, gdzie w trakcie rundy rozważano nawet ściągnięcie Tomczyka z wypożyczenia już w przerwie zimowej. Przede wszystkim napastnik nie zaliczył jeszcze serii bez gola w trzech kolejnych ligowych spotkaniach. Jeśli w dwóch z rzędu nie potrafił wpisać się na listę strzelców, można było być pewnym, że wpisze się w trzecim.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 14.35.27Wychodzi na to, że dziś z Chrobrym powinien znów ukłuć; źródło: Transfermarkt.pl

Raz jeszcze posłużymy się współczynnikiem InStat Index, by spróbować umiejscowić Tomczyka wśród napastników, którzy w poprzednim sezonie jak on grali w I lidze, a którzy dziś biegają po boiskach ekstraklasy. Tomczyk na ten moment wykręcił go na poziomie 208, czyli o jeden punkt wyżej niż przez cały ubiegły sezon Igor Angulo, z kolei o 22 punkty niżej niż rewelacyjny wiosną Aleksandar Kolew ze Stali Mielec. Niedawno powołany do reprezentacji Polski Jakub Świerczok miał go zaś na poziomie 199 punktów. Czyli – oczywiście podchodząc do liczb z odpowiednim dystansem – trzeba powiedzieć, że Tomczyk radzi sobie całkiem przyzwoicie.

Zostając jeszcze przy liczbach – imponujące w przypadku snajpera Górali jest też coś innego. Częstotliwość, z jaką w ostatnich latach pokonuje bramkarzy rywali lub ma udział przy bramce w postaci asysty. W barwach Lecha w poprzednim sezonie Centralnej Ligi Juniorów trafiał lub był autorem decydującego podania średnio raz na 83 minuty (20 goli i 2 asysty w 1833 minuty), jeszcze lepiej wygląda to w młodzieżowej reprezentacji Polski, gdzie grając jeden pełny mecz i cztery razy wchodząc z ławki potrafił ukłuć trzykrotnie. Czyli – średnio raz na 56 minut (3 gole w 168 minut). W Podbeskidziu zaś mogli jak dotąd liczyć na bramkę lub ostatnie podanie swojego snajpera raz na 171 minut (5 goli i 2 asysty w 1194 minuty).

U kibiców Lecha, którzy niecierpliwie oczekują na napastnika mającego wreszcie nawiązać do strzeleckich tradycji Roberta Lewandowskiego, Artjomsa Rudnevsa czy Łukasza Teodorczyka, Tomczyk może zresztą liczyć na znacznie większy kredyt zaufania niż ktokolwiek inny. Bo poza tym, że jest wychowankiem akademii, że urodził się w Poznaniu, to zwyczajnie jest jednym z nich. Jednym z gości, którzy gdy tylko mogli bywali w Kotle, którym zdarzały się wyjazdy i którzy mocno afiszują się z tym, jak wiele znaczy dla nich poznański klub.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 11.50.01

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 11.50.13źródło: Facebook Pawła Tomczyka

Wydaje się więc, że warunki, by dalej podążać w górę są zdecydowanie sprzyjające. Pewne miejsca w pierwszym składzie Podbeskidzia? Realna perspektywy powrotu w ciągu najbliższych miesięcy do Lecha, gdzie wciąż trwają poszukiwania klasowego napastnika, a więc w sytuacji dającej realną szansę na granie? Sympatia poznańskich trybun? Kierunek wyznaczony choćby przez Roberta Gumnego, który – także przez Bielsko – wkręcił się do pierwszej jedenastki Kolejorza? Coraz mocniejsza pozycja w reprezentacji młodzieżowej? Pięć razy: tak.

– Lech bacznie przygląda się rozwojowi tego zawodnika, rozmawiałem ostatnio w Gdańsku z trenerem Bjelicą na jego temat. Obserwują go, mają zimą podjąć decyzję, czy zostaje w Bielsku, czy wraca do Poznania. Ale najważniejsze dla niego jest to, żeby grać. Jeśli ma nie dostać szans w Lechu, jeśli okaże się, że gotowy, ukształtowany napastnik będzie priorytetem, to nic się nie stanie, jeśli zostanie w Podbeskidziu. Tam są dobre warunki, gra regularnie, to jest bardzo ważne i dla niego, a przy okazji i dla mnie jako dla selekcjonera – mówi Michniewicz.

– To, czy wróci do Lecha już po to, by grać, zależy tak naprawdę od najbliższego półrocza, od rundy wiosennej tego sezonu. Dla mnie runda jesienna w jego wykonaniu była bardzo pozytywna, zrobił spory krok do przodu. Jeśli dalej będzie się tak prezentować, to szanse, by od kolejnego sezonu wrócił do Lecha i walczył o skład w pierwszym zespole, oceniam na dość duże – stwierdza z kolei Tomaszewski.

Wydaje się, że nic nie ma prawa tutaj pójść źle. Choć przypadków, kiedy w równie sprzyjających warunkach duże talenty nie spełniały oczekiwań jest przecież na pęczki. Dlatego, tak jak wypada pogratulować choćby ważnej bramki z duńską młodzieżówką, tak trzeba też życzyć, by tego wszystkiego w kolejnych miesiącach zwyczajnie nie spaprać.

SZYMON PODSTUFKA

fot. główne FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...