Reklama

Chorwacja jedzie na mundial, za Grekami nikt nie płacze

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2017, 23:10 • 2 min czytania 13 komentarzy

Grecy nie położyli się na boisku, Grecy walczyli, szarpali, robili co mogli. Ale jeśli przegrałeś 1:4, a w rewanżu pierwszy celny strzał oddajesz w 87. minucie, a twoimi najlepszymi zawodnikami są stoperzy, to wiedz, że nikt za twoją mundialową nieobecnością płakał nie będzie. Grecja potrzebowała dzisiaj cudu, ale najwyraźniej limit cudów już wykorzystała. Awansowali lepsi.

Chorwacja jedzie na mundial, za Grekami nikt nie płacze

Ten mecz wyglądał zupełnie inaczej niż potyczka w Zagrzebiu, ale też jest zupełnie jasne dlaczego. Czy Chorwatom opłacało się dzisiaj rzucać rywalowi do gardła? Czy był sens ryzykować, odsłaniać się? Od pierwszej minuty grali według strategii „po pierwsze nie stracić, po drugie nie stracić, po trzecie nie dopuszczać rywala do własnej szesnastki”. Subasić od samego początku kiedy tylko mógł, grał na czas. Nieskomplikowana filozofia, często ryzykowna, bo nie jest łatwo zachować koncentrację cały czas skupiając się wyłącznie na tyłach. Ale Chorwaci dopięli swego, ich kibice nie zaznali dzisiaj ani sekundy nerwówki.

Co z tego, że Grecja wyglądała lepiej, skoro, po pierwsze, nie było to wyzwanie po laniu w Zagrzebiu, po drugie, wpisywało się w plan założony przez Chorwatów.

Czy przecież kogokolwiek w Chorwacji zmartwił fakt, że ich piłkarze nie oddali celnego strzału?

Diabelnie nudny mecz, który oglądaliśmy, był im jak najbardziej na rękę. To czarno na białym pokazuje kto dzisiaj zrealizował plan.

Reklama

Oczywiście różnie mógł potoczyć się ten mecz, gdyby sędzia w trzynastej minucie podyktował jedenastkę po faulu Strinicia. Czy jesteśmy pewni, że Zeca był faulowany? Nie, ale przecież wystarczy przypomnieć w jakich okolicznościach właśnie na mistrzostwa świata awansowali Szwajcarzy – futbol widział większe cyrki. Ale z drugiej strony, czy ten ew. gol tak zmieniłby nastawienie obu drużyn? Grecy i tak byli zmotywowani na maksa, nie widzimy szans, by jeszcze bardziej się nakręcili. Chorwaci przecież nagle nie rzuciliby się do odrabiania strat, cały czas trzymaliby się podwójnej gardy. A przecież i zza niej potrafili się wychylić, by przypomnieć poprzeczkę po strzale Perisicia. Coś nam mówi, że gdyby Chorwacja potrzebowała odrabiać straty, wrzuciłaby piąty bieg i tyle byłoby z marzeń Greków.

Spotkały się dwie drużyny grające na zupełnie innym poziomie. Wszystko rozstrzygnęło się w poprzednim meczu, dzisiaj Grecy dostali tylko szansę, by wyjść ze wszystkiego z twarzą. Może i ją wykorzystali, ale to by było na tyle. Od finalistów mundialu należy wymagać więcej.

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...