Reklama

Pazdan w kadrze chwilowo, po znajomości? Nic z tych rzeczy

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2017, 10:29 • 4 min czytania 5 komentarzy

Listopad, rok 2013. Michał Pazdan dostaje powołanie do kadry Adama Nawałki. Trudno nie pomyśleć, że po starej znajomości. Sam zainteresowany w rozmowie z nami sprzed dokładnie czterech lat mówi o braku wielkiej euforii i zastanawia się, czy zostanie w reprezentacji na dłużej czy to jednorazowe zaproszenie. Odpowiedź doskonale znamy, od Euro 2016 nie wyobrażamy sobie kadry bez niego. Boisko zweryfikowało.

Pazdan w kadrze chwilowo, po znajomości? Nic z tych rzeczy

Wiadomość o powołaniu spodziewana? 
Nie, nie. Z internetu. Nawet do klubu powołanie przyszło dopiero dzisiaj.

Nawałka nie uprzedził? 
Nie mieliśmy z trenerem żadnego kontaktu. Ostatni raz przed naszym meczem w lidze, jak był jeszcze trenerem Górnika. Ale wtedy rozmawialiśmy ogólnie – co tam słychać, może przez góra dwie minuty. Dlatego zaskoczenie jest jednak duże. Nie było mnie w kadrze od 2008 roku. Trochę czasu minęło.

Ale reakcja już chyba inna niż na to pierwsze, słynne powołanie od Beenhakkera? 
Ciężko to w ogóle porównywać. Wtedy to była trochę abstrakcja. Nikt mnie nie znał, byłem zupełnie anonimowym chłopakiem, miałem kilka meczów w lidze i nagle dostałem powołanie na zgrupowanie w składzie krajowym. Teraz niby jest trochę inaczej, ale też podchodzę do tego z delikatnym dystansem.

Z obawą? 
Wiem jak to jest. Wszyscy dzwonią, pytają o trenera. Zaraz pewnie pojawią się głosy, że powołanie po znajomości, bo prowadził mnie kiedyś w Górniku. Cieszę się, wiadomo, ale nie ma we mnie wielkiej euforii. Podchodzę do tego spokojnie. Nie ma co podbijać bębenka, boisko wszystko zweryfikuje. To dopiero pierwsze zgrupowanie, więc ciężko nawet powiedzieć kto w jakiej roli jest rozpatrywany, kto ma większe szanse, a kto mniejsze. Podejrzewam, że trener chce na początek sprawdzić kilku zawodników z ligi, zobaczyć jak będą się prezentowali na tle pozostałych. Do eliminacji jest prawie rok, także pewnie dopiero za parę miesięcy będzie się rozstrzygało, jak ta reprezentacja będzie ostatecznie wyglądać.

Reklama

Mówisz, że pojawią się głosy o powołaniu po znajomości. Wiadomo, że Nawałka postawił na ciebie, bo cię zna, widzi jakiś potencjał i akurat trudno doszukiwać się w tym czegoś złego. 
Ciężko mi jest coś powiedzieć, nie wiem jaką trener ma dokładnie wizję. Znamy się z klubu, to wiadomo, ale kadra to zupełnie inny kawałek chleba, zupełnie inna praca. Porównywanie tego jaki był w Górniku i jaki będzie w reprezentacji nie powinno mieć miejsca. Dwie różne sprawy.

Ale jednak pewne cechy z pracy w klubie mogą mu tylko pomóc. 
Na pewno nie zaszkodzi mu charyzma i ambitne podejście do tematu. Trener Nawałka zawsze chce mieć wszystko w najlepszym porządku, dopięte na ostatni guzik. Nic nie może być przeoczone. Tak było w Górniku i tyle ja sam mogę o nim powiedzieć.

Kiedyś stwierdziłeś w rozmowie z Weszło, że gdybyś był Beenhakkerem, to byś w 2008 roku Pazdana nie powołał. A dzisiaj, gdybyś był Nawałką?
Wtedy to była sytuacja szczególna. Kilka meczów w Ekstraklasie to moim zdaniem żaden wyznacznik, żeby powoływać zawodnika do reprezentacji. Dlatego podtrzymuję tamte słowa, gdybym był trenerem, na pewno bym siebie nie powołał. Z jednej strony stałem się trochę bardziej rozpoznawalny, ale z drugiej to nie była zbyt dobra rzecz dla takiego młodego człowieka. Sam widziałem o tym, że trochę tam nie pasuję. Nie prezentowałem tego poziomu. Ciężko mi się odnosić, jak jest teraz. Sporo czasu minęło, trochę meczów w Ekstraklasie rozegrałem, zebrałem jakieś pozytywne doświadczenia. Na pewno dojrzałem piłkarsko, a czy to jest wystarczająca dyspozycja, czy nie, to czas pokaże.

Pracowałeś z Nawałką przez dwa i pół roku. Był czas, że rzucał cię po różnych pozycjach. 
Większość zawodników tego nie lubi. Każdy trener ma swoich uniwersalnych piłkarzy, ale wiadomo jak to jest – dobrze mieć swoją pozycję, łapać na niej doświadczenie i pewność siebie – od razu łatwiej o dobrą formę. Był taki okres, że praktycznie co mecz grałem na innej pozycji, miałem o tym swoje zdanie, ale też nie jestem jakimś wielkim kozakiem, żeby protestować. Zagram tam, gdzie trener każe.

Nie było cię w reprezentacji przez kilka lat, ale zanosi się na to, że będziesz miał na zgrupowaniu paru znajomych z Górnika – Olkowskiego albo Marciniaka. 
No tak, z nimi już grałem i trenowałem w Zabrzu. Raźniej będzie, to na pewno. Trener dobrze nas zna, wie na co nas stać. Czas pokaże czy to chwilowe powołania dla sprawdzenia, czy jednak na dłużej.

Z dużą rezerwą podchodzisz do tematu. 
Doświadczyłem już podobnych powołań. Wiem jak to wyglądało, jak ludzie do tego podchodzili, jak mnie wtedy oceniali. Oczywiście bardzo się cieszę, jadę pokazać się z jak najlepszej strony, ale życie mnie nauczyło, żeby się nie napalać i twardo stąpać po ziemi.

Reklama

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

5 komentarzy

Loading...