Reklama

Gwardia nadal gra na ruinie

redakcja

Autor:redakcja

30 października 2017, 17:49 • 18 min czytania 35 komentarzy

Czternaście wyjazdów z rzędu. Tysiące przejechanych kilometrów. Seria porażek i przedłużająca się modernizacja stadionu. Niespełnione obietnice władz miasta. Z takimi przeciwnościami losu musiała mierzyć się Gwardia Koszalin. Łatwo wyobrazić sobie korzystniejsze warunki dla beniaminka do wdrażania się w drugoligowe rozgrywki. Runda jesienna nie jest sielanką. Wiosną w cuglach udało się wygrać trzecią ligę, w wyścigu o awans wyprzedzając rezerwy Lecha Poznań i Bałtyk Gdynia, ale od przedostatniego meczu zeszłego sezonu koszalińscy fani nie mieli okazji obejrzeć swojej drużyny na własnym obiekcie. 28 października ich męki wreszcie się zakończyły – mecz z Błękitnymi Stargard zainaugurował sezon przy Fałata 34.

Gwardia nadal gra na ruinie

*

Śmieję się, że zwiedzamy Polskę od morza po tatry – Tadeusz Żakieta, trener.

Mamy drugą ligę, a tak naprawdę jakbyśmy jej nie mieli – Jan Kazimierz Adamczyk, przedstawiciel kibiców.

Wiosna zadecyduje o być albo nie być. Dzisiaj jesteśmy ofiarą systemu gry na wyjazdach – Jarosław Burzak, prezes.

Reklama

Stadion Gwardii jest negatywną wizytówką miasta – Daniel Wojciechowski, kapitan.

Liczymy, że władze dostosują stadion do warunków XXI wieku – Maciej Stańczyk, obrońca.

*

Koszalin zasługuje na stadion z prawdziwego zdarzenia. Przed modernizacją obiekt nie tyle odbiegał od wszelkich standardów, co po prostu był niebezpieczny – Wojciechowski.

Środa Wielkopolska, Kalisz, Lębork to miasta, które już zainwestowały lub zainwestują w obiekty piłkarskie. Koszalin też na to zasługuje, nie jesteśmy gorszym miastem – Stańczyk.

Stadion to inwestycja w przyszłość, która ma na celu nie tylko zaspokajanie naszych teraźniejszych potrzeb. To inwestycja w młodzież i w rozwój miasta – Adrian Hartleb, bramkarz.

Reklama

W Koszalinie jest nowoczesna hala, jest aquapark, są obiekty do uprawiania wielu dyscyplin, natomiast najpopularniejszy sport, jakim jest piłka nożna, jest zaniedbany. Chodzi nam nie tylko o obiekt dla piłkarzy pierwszej drużyny, ale cały kompleks, na którym będzie mogła trenować młodzież. Bardzo dużo dzieciaków chce trenować, a ma ograniczone możliwości. Oczywiście stadion to nie tylko mecze piłkarskie, on się musi finansować. Jest możliwość, żeby odbywały się na nim koncerty i inne wydarzenia, dlatego wystąpiliśmy z inicjatywą powstania nowego obiektu w Koszalinie – Adamczyk.

*

Zbigniew Boniek podczas wizyty w Koszalinie: – Grałem na Gwardii kilkadziesiąt lat temu i muszę przyznać… niewiele tu się zmieniło do dziś.

gwardia1

1dnYyUb

Stadion Gwardii przed modernizacją. (Źródło zdjęć: GK24.pl)

*

Efekt rozegrania pierwszych czternastu spotkań w delegacji okazał się dla Gwardzistów dość bolesny. Zaczęło się dobrze – koszalinianie pokonali Znicza Pruszków, czyli spadkowicza z pierwszej ligi, ale potem ich passa była tak efektowna, jak sylwester z Polsatem – siedem porażek z rzędu znacznie osłabiło morale. Termin oddania obiektu cały czas się przedłużał, a niektórzy śmiali się, że pierwszy mecz na zmodernizowanym stadionie koszalinianie zagrają, owszem, ale dopiero w trzeciej lidze. Piłkarze i trenerzy przebąkiwali o zmęczeniu ciągłymi wyjazdami, ale – jakby na przekór – ich wyniki nagle się poprawiły. Udało im się zremisować pięć spotkań z rzędu, a w zeszłym tygodniu odprawili z kwitkiem Gryfa Wejherowo. Tabela nagle przestała wyglądać tak koszmarnie, jak jeszcze kilka tygodni wcześniej.

Punktów nie mamy za wiele, ale ostatnio złapaliśmy dobrą serię. Po siedmiu porażka z rzędu przyszło pięć remisów, a ostatnio wygraliśmy z Gryfem Wejherowo. Sytuacja została opanowana pod takim względem, że możemy walczyć jak równy z równym z przeciwnikami. Kilka meczów widziałem, kilka nie i były one tak wyrównane, że wynik mógł pójść w każdą stronę. Mam nadzieje, że passa bez porażek będzie podtrzymana. Ostatnio zaliczyliśmy piekielnie trudny tydzień – wyjazd w sobotę, w niedzielę mecz w Kluczborku, pobyt do środy w okolicach Bełchatowa, mecz z GKS-em, powrót i kolejny wyjazd – do Wejherowa. To był intensywny tydzień, a udało nam się zgarnąć pięć punktów. Teraz wreszcie wracamy na swoje – Jarosław Burzak.

Trzy dni jesteśmy w drodze, potem trzy dni trenujemy tyle, ile się da. Brakuje oddechu, zaczynamy odczuwać znużenie ciągłymi wyjazdami. Jeżeli ktoś jeździ cztery-pięć razy w miesiącu po całej Polsce, no to nie może być inaczej. Rzeszów, Tarnobrzeg, Radom, Katowice… to wszystko są wyjazdy po sześćset-siedemset kilometrów. Miałem swoje uwagi i żale do niektórych klubów czy trenerów, którzy nie wyrazili zgody na zmianę gospodarza meczu. Mówię o Radomiaku i Warcie. Zarówno w Radomiu, jak i w Poznaniu graliśmy jako gospodarze i pojedziemy tam jeszcze raz. Z Legionovią Legionowo było jeszcze inaczej – jako gospodarze graliśmy na stadionie Warty. Na przykład z Siarką Tarnobrzeg czy ostatnio z MKS-em Kluczbork było już inaczej. Kluby zgodziły się na zmianę gospodarza, więc w następnej rundzie przyjadą do nas. Wiosna będzie inna niż jesień. Większość meczów rozegramy u nas, na stadionie przy Fałata. Brakuję nam naszego obiektu, choć muszę oddać kibicom, że jeżdżą za nami na absolutnie każdy wyjazd. Mamy za sobą czternaście kolejek, a nie zdarzył się jeszcze taki mecz, na którym byśmy nie dostali wsparcia. Nawet w Radomiu było dwóch kibiców, na Siarce ktoś naliczył dwudziestu sześciu. Nie graliśmy jeszcze bez fanów, ale wiadomo – nie ma jak w domu – Tadeusz Żakieta.

No właśnie. Gwardii nie można odmówić wsparcia fanatyków, którzy udowadniają bezgraniczną miłość do klubu. Od końcówki lipca aż do połowy października odbyło się czternaście meczów wyjazdowych – każdy z udziałem choćby najmniejszej grupy fanów z Koszalina. 15 października wydawało się, że ich męki wreszcie się skończą. Obiekt miał zostać oddany na mecz z MKS-em Kluczbork, niestety oczekiwania miały się do rzeczywistości, jak wypłata za pracę w MC Donald’s do pensji, którą inkasują najlepsi polscy piłkarze. Kilka dni przed planowanym rozegraniem spotkania klub poinformował, że nie udało mu się spełnić wszystkich wymogów licencyjnych i spotkanie musi zostać przeniesione do Kluczborka. W tym miejscu zamieszczamy post na Facebooku Jana Kazimierza Adamczyka, przedstawiciela koszalińskich kibiców i wypowiedź, która pojawiła się na radioplus.pl.

Dzisiaj (tj. 12 października – przyp. NS) miał być oddany do użytku stadion Gwardii – niestety nie będzie. Piłkarze osiągnęli duży sukces, dzięki swojemu zaangażowaniu i niejednokrotnie wręcz poświęceniu awansowali do II ligi, ale władze miasta zadbały o to, że zamiast radości zostały tylko zmartwienia… Koszalińscy kibice nie mogą zobaczyć swojej drużyny, bo ta gra wszystkie mecze na wyjazdach (na tę chwilę będzie to 14 pierwszych kolejek). Prosiliśmy, apelowaliśmy, krzyczeliśmy… od wielu lat oczywiste było to, że modernizacja stadionu Gwardii jest konieczna. Władze miasta i ZOS nie przejmowały się naszymi apelami. Jakie są efekty, widać wyraźnie. Przykre jest to, że do samego końca działacze, piłkarze i kibice byli przez władze oszukiwani. Przygotowane zostały plakaty z zaproszeniem na mecz, informacja o meczu była dostępna na facebooku już od dawna, zainteresowanie były bardzo duże. I co? Kilka dni przed meczem okazało się, że termin był jedną wielką ściemą. Trudno uwierzyć w to, że osoby odpowiedzialne za remont stadionu nie wiedziały o tym, że termin nie zostanie dotrzymany. Jeden z moich dobrych kolegów mówi, że dziura koło Emki i stadion Gwardii to esencja obecnych rządów w naszym mieście. I chyba ma sporo racji…

dziura

Dziura obok centrum handlowego „Emka”

Jak kibice radzą sobie z ciągłymi wyjazdami?

Jan Kazimierz Adamczyk: – Czternaście meczów z rzędu na wyjazdach to nie jest nic przyjemnego zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców. Widzimy, jak Gwardia zaczęła – nie odstawała wyraźnie od większości drużyn, z którymi rywalizowała. Na początku udało się pokonać Znicza Pruszków, czyli spadkowicza z pierwszej ligi, czy postraszyć mocny w tym sezonie ŁKS. Z czasem dawało o sobie znać zmęczenie spowodowane ciągłymi wyjazdami. Wyraźnie widać, że odbija się to na wynikach. Kibice też nie mają łatwo – na każdym meczu jest jakaś delegacja koszalińskich fanów, ale to nie to samo, co mecze u siebie.

Tęskniliście za Fałata.

Myślę, że wszyscy tęsknili. Szkoda, że doszło do takiej sytuacji. Od lat mówiło się w Koszalinie o tym, że potrzebny jest remont tego stadionu. Nikt nie zwracał na to uwagi, a teraz wszystko robione jest na szybko i tak naprawdę trochę za późno. Wiadomo, że łatwiej byłoby grać co dwa tygodnie na wyjazdach, a nie co tydzień, ale problemem jest też fakt, że nie wszystkie kluby zgadzają się na zamianę gospodarza. My, jako kibice, staramy się wspierać klub, jak tylko możemy. Najważniejszą formą wsparcia są oczywiście wyjazdy, ale staramy się także promować Gwardię. W okolicach Politechniki powstał mural nawiązujący do naszego awansu. To też wymagało sporych środków finansowych i zaangażowania wielu chłopaków. Takie inicjatywy umacniają Gwardię w świadomości Koszalinian. Nie oszukujmy się, dożyliśmy czasów, gdzie kibic sam z siebie nie przyjdzie na stadion – kibica klub musi sobie przygotować. Wszystkie większe kluby z Ekstraklasy prowadzą akcje promocyjne, nawet w szkołach podstawowych, żeby tych fanów sobie wychować. W tym sezonie, mimo że mieliśmy same wyjazdy, nie zdarzył się ani jeden mecz, gdzie tej grupy kibiców by nie było. To nas umacnia i buduje więź z Gwardią. W Łodzi było prawie sto osób. Wiadomo, decydowała klasa rywala, ale nawet na wyjazdach w tygodniu, czy to w środę w Puławach, czy w poniedziałek w Radomiu, zjawiała się grupa kibiców z Koszalina. Drugoligowe mecze są dla nas wydarzeniem, bo wcześniej nie mieliśmy okazji jeździć po całej Polsce za swoim klubem.

*

Prezes Jarosław Burzak przed pierwszym domowym meczem.

Dwa tygodnie temu Gwardia miała zagrać u siebie z MKS-em Kluczbork. Prace jednak się przedłużyły.

Sytuacja była bardzo dynamiczna. Do końca trwały prace na obiekcie, chcieliśmy zdążyć na mecz z Kluczborkiem, niestety postęp nie był tak zadowalający, żeby Komisja Licencyjna PZPN w ogóle przystąpiła do weryfikacji naszego obiektu pod względem drugoligowych wymogów. W tej sytuacji trzeba było zrobić szybki ruch i poprosić Kluczbork o pomoc. Na szczęście tamtejsi działacze zachowali się fair play i bez problemu zgodzili się na zmianę miejsca rozegrania spotkania – zagraliśmy u nich jako goście, a nie gospodarze, to też bardzo ważne, bo dzięki temu na wiosnę to oni przyjadą do nas.

PZPN chyba przyjaznym okiem spoglądał na Gwardie, dostaliście dużo czasu na modernizację.

Tak, trzeba przyznać, że dają nam bardzo dużo czasu na modernizację, nie przeszkadzają przy przekładaniu meczów. Kluczowa jest postać Jana Bednarka – koszalinianina, wiceprezesa PZPN do spraw amatorskiego futbolu, który pomaga nam ze wszystkimi sprawami licencyjnymi.

Obiekt udało się zatwierdzić w ostatniej chwili.

Wszyscy wiemy, że cała koncepcja stadionu powstawała na szybko. Pierwsza ocena była negatywna, musieliśmy szukać innych rozwiązań, istniało spore zagrożenie, że nic z tego nie wyjdzie. Udało się jednak dostosować obiekt do drugoligowych wymogów, co jest jakimś tam małym sukcesikiem, choć powinno być formalnością. Czy to jest szczyt naszych marzeń? Na pewno nie. Czy to jest obiekt na lata? Odpowiedź znów będzie negatywna. Przed nami wiele pracy nad tym, żeby przygotować się do rozmów, jak naprawdę powinien wyglądać porządny obiekt w Koszalinie. Od prezydenta miasta Piotra Jedlińskiego dostajemy pozytywne sygnały – prace mają ruszyć, będzie można określić, jak ten właściwy obiekt docelowo ma wyglądać.

Właściwy, czyli jaki?

Nie znam do końca planów pana prezydenta. To będzie się kreowało w toku konsultacji społecznych. Nowy obiekt czy modernizacja obecnego – na razie nie pokuszę się o swój głos w tej dyskusji. Kwestia kosztów jest najbardziej determinująca. Mniej więcej znamy potrzeby Koszalina – stadion na kilka tysięcy miejsc, komfortowy dla publiczności i mediów.

Wyznacznikiem mógłby być obiekt w Kołobrzegu? Mają tam stadion, który kosztował niecałe dwadzieścia pięć milionów złotych.

Stadion w Kołobrzegu może pomieścić trzy tysiące osób, a nas to by chyba nie zadowoliło. Wydaje mi się, że Koszalin ma potencjał na obiekt dwa razu większy. Z kołobrzeskiego stadionu można czerpać przykład – przyjrzeć się mu i ocenić, co jeszcze można byłoby poprawić i wdrożyć w naszym mieście. Punkt do dyskusji na pewno jest. W tym sezonie mamy aż nadto okazji, żeby jeździć po Polsce i oglądać, jak to wygląda w innych miastach. Na obiekcie Warty Poznań rozgrywaliśmy dwa spotkania, dwukrotnie w roli gospodarza. Zaplecze socjalne wygląda tam gorzej niż murawa i trybuny. To obiekt zbudowany doraźnie – są dwie trybuny kryte, reszta na konstrukcji mobilnej. Komfort oglądania meczów nie jest pełny, rusztowanie miejscami przysłania widok. Można wyciągnąć wnioski, jak powinno być w Koszalinie, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Cały czas się uczymy. Na przykład patrząc po stadionie w Radomiu – jest się od kogo uczyć i komu zazdrościć. Nie mówię już o obiekcie ŁKS-u czy trzecioligowego Widzewa – to zupełnie inna bajka. Klubów, które inwestują w obiekty, jest coraz więcej. Kiedy graliśmy w trzeciej lidze, rozbudowywano stadiony w Kaliszu, Toruniu czy Środzie Wielkopolskiej. Dużo się dzieje, małe miasta typu Kleczew też udowadniają, że można posiadać schludny obiekt. W Koszalinie chcielibyśmy patrzeć na kilka lat w przód. Jest druga liga, trzeba ją utrzymać, rozwijać infrastrukturę i może w przyszłości pomyśleć o pierwszej lidze – czemu nie?

*

Koszt remontu stadionu Gwardii to dwa i pół miliona złotych. Niestety, przy modernizacji obiektu pominięto jeden kluczowy aspekt. W tej chwili żadna większa telewizja nie byłaby w stanie nagrać tam żadnego spotkania. Telewizja regionalna TV MAX apelowała już w tej sprawie do prezydenta. Do tej pory każdy mecz na stadionie w Koszalinie był nagrywany, przez co Gwardia stała się najbardziej medialnym klubem w regionie. Umożliwiał to dach na starej trybunie, teraz komfortowe nagrywanie uniemożliwia niekorzystne umiejscowienie krytej trybuny. – Dostaliśmy warunkową zgodę na pokazywanie meczów Gwardii w drugiej lidze, ale nie mamy jak przeprowadzać pełnej relacji. W tym momencie, gdyby jakaś ogólnopolska telewizja chciała pokazać mecz w Koszalinie, nie miałaby jak tego zrobić. Możliwości są naprawdę mocno ograniczone – usłyszeliśmy od przedstawicieli TV MAX, co potwierdził ich główny dziennikarz sportowy Paweł Leśny.

Jarosław Burzak: W toku prac nie byłem częstym świadkiem postępu robót. Kwestię pracy mediów podkreślałem od początku, gdy była mowa co potrzeba, by obiekt był przygotowany na wyższą ligę. Skoro jest taki problem, coś musiało nie zagrać. To przykra sytuacja i trzeba jak najszybciej doprowadzić wszystko do normy, bo to jest niedopuszczalne. Na szczęście mecze są nagrywane przez naszą klubową kamerę, taki jest wymóg PZPN, bo potem związek wykorzystuje materiał do montażu skrótów.

Podczas meczu z Błękitnymi Stargard kamery TV MAX były umiejscowione na jednej z trybun wśród kibiców. Zaryzykuję kontrowersyjne stwierdzenie, że większa telewizja nie poszłaby na taki układ.

IRBRUak

Widok zza trybuny krytej

*

Nie ma co ukrywać, piłkarze w tym momencie cierpią przez krótkowzroczność władz miasta. Nowy stadion w Koszalinie potrzebny był już pięć i dziesięć lat temu, ale nikt wtedy nie podjął się żadnej modernizacji. Dziś klub płaci za to srogą cenę.

Sebastian Tałaj, radny z Platformy Obywatelskiej: – Było spotkanie z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Nożnej z Komisji Licencyjnej, wizytował stadion także wiceprezes PZPN Jan Bednarek wraz z prezydentem miasta Piotrem Jedlińskim. Było nieoszacowanie, wymogi licencyjne dla stadionu Gwardii obejmowały aż dwadzieścia dwa punkty. Czas gonił, rozgrywki rozpoczynały się już w lipcu. Mieliśmy kilka wariantów. Pierwszym, który od początku nie wchodził w grę, był pomysł, żeby Gwardia rozgrywała swoje mecze w Kołobrzegu. Służby się na to nie zgadzały, z powodu wrogości pomiędzy kibicami byłyby to mecze podwyższonego ryzyka. Drugim wariantem, który także nie wchodził w grę, było wycofanie zespołu z drugoligowej batalii. Trzecią opcją była modernizacja, której Gwardia musiała się podjąć. Na naszym relikcie przeszłości co rusz wychodziły nowe kwiatki, ale myślą przewodnią prezydenta i radnych było to, żeby Gwardia grała na stadionie dostosowanym do wymogów. Nie było łatwo, ale udało się.

Nie można było pomyśleć o tej modernizacji znacznie wcześniej?

Mariusz Krajczyński, radny „Lepszego Koszalina”: – Mówiłem o tym na sesji rady miejskiej. Przez wiele lat żaden z prezydentów nie zwracał uwagi na stadion Gwardii. Technologia szła do przodu, a u nas wszystko stało w miejscu. Idealnym momentem na poprawę sytuacji był czas, kiedy Polska została wybrana na gospodarza Euro 2012 i zaczęło pojawiać się mnóstwo projektów. Skorzystał z tego Kołobrzeg, nam niestety się nie udało. Ubolewam też nad tym, że żaden z prezydentów nie miał koncepcji na ten stadion. Mówię o ostatnich trzynastu-czternastu latach. Nie było żadnego projektu, żadnego pomysłu. To chyba miało umrzeć śmiercią naturalną, kiedy klub za długi przestałby funkcjonować. Stało się inaczej i obudziliśmy się z ręką w nocniku.

Tałaj: Prezydenta łatwo krytykować, ale przecież musi on wziąć pod uwagę rozwój całego miasta – nie tylko obiektu sportowego. Trzeba być, przepraszam za wyrażenie, ślepym, żeby nie zauważyć, jakie inwestycje powstały przez okres prezydentury pana Jedlińskiego w Koszalinie. Hala Widowiskowo Sportowa, Filharmonia, która długo czekała na swoją siedzibę, aquapark…

Stadion można było rozbudowywać małymi krokami.

Tałaj: Zgadza się, ale budżet nie jest z gumy.

Piękny stadion w Kołobrzegu nie kosztował nawet 25 milionów złotych, a w Koszalinie mówi się o inwestycji rzędu 50-60 milionów.

Krajczyński: Pamiętajmy, że Kołobrzeg budował w latach 2008-2011. Mówimy tylko o szatniach, trybunach i dwóch boiskach: głównym i zapasowym. Mnie marzy się coś więcej – kompleks boisk, bo to podstawa. Dzieci naprawdę nie mają gdzie grać. Jeżeli słyszę od rodziców młodych piłkarzy, że ci mogą trenować dopiero od 19, no to coś jest nie tak. Mamy orliki, ale nie wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Trenerzy mają problemy z rozgrywaniem swoich meczów, bo wystarczy jedna czy druga impreza, gdzie zarząd obiektów sportowych automatycznie blokuje boisko i jest po sprawie. Przez okres remontu na przykład trampkarze nie mogli grać swoich meczów na stadionie, ale już dożynki bez problemu można było zrobić na płycie boiska.

Post na Facebooku Ireneusza Bazgiera:

ZOS przysłał nam pisma w których zakazał nam rozegranie turnieju żaków ze względu na remont obiektów. Chcę nadmienić że turniej miał być rozegrany na boisku bocznym, na którym nie ma żadnego remontu, żeby było śmieszniej od piątku do niedzieli na obiektach i boiskach Gwardii odbywały się targi pszczelarskie… do pszczół nie ma nic, bardzo je lubię, ale w tym przypadku remont obiektów nie przeszkadzał. To przykład paranoi, jaka panuje w koszalińskim ZOS-ie.

Tałaj: Impreza na stadionie miała miejsce, to prawda, ale trzeba zwrócić uwagę, że pani prezes podpisała stosowne umowy na wynajem obiektu na dożynki już pół roku wcześniej. Imprezy na stadionie nie organizuje się z dnia na dzień.

*

28 października Gwardia wreszcie zagrała na zmodernizowanym stadionie w Koszalinie. Umówmy się – obiekt nie powala na kolana, może pomieścić jedynie 900 kibiców, ale najważniejsze, że wreszcie jest gotowy. Komisja Licencyjna udzieliła jednak tylko tymczasowej licencji. – Wydaliśmy zgodę na jeden mecz, bo przy odbiorze stadionu było kilka uwag. Trzeba dokonać kilku poprawek i wówczas wydamy decyzję już na stałe pozwalającą na rozgrywanie meczów na stadionie Gwardii w Koszalinie – powiedział Polskiemu Radiu Koszalin wiceprezes PZPN Jan Bednarek.

czoł

Wszyscy czekali na pierwszy mecz w Koszalinie. Naprawdę jest poruszenie. Ta druga liga jest magnesem, który będzie przyciągał mieszkańców. Tysiąc miejsc może nie wystarczyć – Jan Kazimierz Adamczyk.

I faktycznie – zainteresowanie było spore. Przedsprzedaż ruszyła w piątek o godzinie 18, a na następny dzień pozostało niespełna dwieście biletów. Na stadionie początkowo był nawet nadkomplet, potem z powodu intensywnych opadów deszczu część kibiców schowała się pod starą trybuną z dachem, a część opuściła stadion, więc niektóre krzesełka były puste.

Nadkomplet wziął się z niezadowolenia części kibiców, dla których zabrakło biletów. Cytując relację koszalińskich fanów (pisownia oryginalna):

Przed sezonem wydawało się, że pierwszy od ponad dwudziestu lat mecz Gwardii na szczeblu centralnym odbywający się w Koszalinie musi być piłkarskim świętem. Święta jednak nie było, nie dopisała nawet pogoda. Ale po kolei. Kiedy pojawiły się pierwsze przecieki mówiące o tym, jak wyglądać ma nasz stadion po modernizacji i przystosowaniu go do rozgrywek drugoligowych, wszyscy rozsądnie myślący ludzie wiedzieli, że nic dobrego z tego „remontu” nie wyniknie. Początkowo wszyscy łapali się za głowy słysząc, że pojawią się cztery nowe trybuny (przenośne), które zostaną umieszczone na bieżni (a stare trybuny zostaną). Im bliżej otwarcia tego obiektu, tym częściej wychodziły kolejne okoliczności budzące niezadowolenie koszalińskich kibiców: przed pierwotną inauguracją okazało się, że nowy stadion będzie mógł pomieścić jedynie 900 osób, tydzień przed meczem okazało się, że na stadionie zamontowanych jest 46 kamer monitoringu, a kilka dni przed meczem okazało się, że sektor, z którego miał być prowadzony doping został otoczony wysokim płotem tak jak klatka dla gości, w związku z czym zostaliśmy zmuszeni do przeniesienia młyna. Dzień przed meczem klub rozpoczął przedsprzedaż biletów, pod kasami pojawiło się bardzo wielu chętnych do obejrzenia pierwszego meczu w II lidze na Fałata i już w piątek sprzedano większość biletów, bo zainteresowanie meczem było bardzo duże. W związku z brakiem wystarczającej liczby biletów, przed meczem dochodzi do klasycznego wjazdu z bramą i trochę osób wbija na stadion bez biletów. Na stadionie lekki nadkomplet, ale na początku meczu przeszło gradobicie i trochę osób opuściło stadion, bądź stało pod wieżą, na koronie starych trybun. (…) Po tym meczu nikt nie może mieć wątpliwości co do tego, że w Koszalinie konieczna jest budowa nowego stadionu.

Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałem, przyznawały, że tak mała liczba miejsc na stadionie trąci prowizorką. W porządku, teraz było załamanie pogody i spora część kibiców w ogóle nie przyszła, ale przecież stadion i tak się wypełnił. Za miesiąc do Koszalina przyjeżdża ŁKS Łódź. Zainteresowanie fanów zapewne będzie jeszcze większe, a biletów zostanie tyle samo.

Przechadzając się po stadionie Gwardii, przypomniały mi się słowa prezesa Jarosława Burzaka o stadionie Warty Poznań: „To obiekt zbudowany doraźnie – są dwie trybuny kryte, reszta na konstrukcji mobilnej. Komfort oglądania meczów nie jest pełny, rusztowanie miejscami przysłania widok”.

W Koszalinie też nie jest z tym za ciekawie.

b

Widok z pierwszego rzędu na trybunie „B”. Powód wspomnianego wcześniej przeniesienia „młyna” na inną trybunę.

c

Rusztowanie na trybunie krytej też nie sprawia, że mecz ogląda się bardzo przyjemnie.

Zresztą stadion Gwardii to chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie komfort oglądania meczów za trybunami jest znacznie lepszy niż na samych trybunach.

d

Widok jest bardzo dobry, czego nie można powiedzieć o trybunach – szczególnie w pierwszych rzędach.

*

– Mogę usiąść na trybunie krytej, skoro tak mocno pada deszcz, a jest tam dużo wolnych miejsc?

– Nie, masz bilet na trybunę „B” (niekrytą – przyp. NS).

Rozmowa jednego z kibiców z ochroniarzem. Potem i tak wszedł, gdy ten zajął się sprawdzaniem biletów innym osobom.

*

Na ocieplenie wizerunku wokół, nazwijmy to, negatywnego obrazu infrastrukturalnego wpłynęli jednak piłkarze. Dzięki dobrej końcówce pokonali Błękitnych 2:0. Nie przegrali już od siedmiu spotkań. To, co wcześniej wydawało się nierealne, teraz stało się faktem – Gwardia traci tylko punkt do bezpiecznego miejsca w tabeli.

wola

*

Wrażenia po wizycie na stadionie Gwardii nie mogę być pozytywne i nie chodzi tu tylko o fatalną pogodę. Zmodernizowany obiekt był robiony na szybko i wygląda jak robiony na szybko. Tego nie da się oszukać. Lata zaniedbań robią swoje. Komfort oglądania meczów jest znikomy. Trybuny są umiejscowione bardzo blisko boiska, ale – jak można było zobaczyć na zdjęciach – widok w wielu miejscach zasłania albo rusztowanie, albo ogromny płot. Żadna większa telewizja nie będzie w stanie przeprowadzić stąd porządnej transmisji. To jest stadion, który otrzymał warunkową licencję na drugą ligę, ale to nawet nie powinien być stadion trzecioligowca aspirującego do tej drugiej ligi.

Poprawiono wiele, obiekt po modernizacji w porównaniu do tego przed modernizacją nieco mniej przypomina relikt przeszłości, ale chyba nikt w Koszalinie nie ma wątpliwości, że potrzebna jest budowa nowego stadionu. Bez tego ani rusz.

Gwardia nadal gra na ruinie.

Norbert Skórzewski

https://twitter.com/NSkorzewski

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
1
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Weszło

Polecane

Jonah Lomu. Wybryk natury, który odmienił rugby

redakcja
3
Jonah Lomu. Wybryk natury, który odmienił rugby
Ekstraklasa

Adrian Siemieniec: Pracowałem za 500 złotych. Ale za darmo też bym to robił [WYWIAD]

31
Adrian Siemieniec: Pracowałem za 500 złotych. Ale za darmo też bym to robił [WYWIAD]
Ekstraklasa

Pracoholizm, zaufanie Papszuna, bójka z kierownikiem. Goncalo Feio w Rakowie

Szymon Janczyk
19
Pracoholizm, zaufanie Papszuna, bójka z kierownikiem. Goncalo Feio w Rakowie

Komentarze

35 komentarzy

Loading...