Reklama

Po Euro powstała grupa bankietowo-rozrywkowa, ale szybko się to skończyło

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2017, 08:20 • 10 min czytania 37 komentarzy

– Najtrudniejszy moment? Wygrany 2:1 mecz z Armenią, w którym kilku zawodników grało na bańce. Oczywiście żartuję, ale wiemy, jakie pojawiły się problemy. Po mistrzostwach Europy powstała grupa bankietowo-rozrywkowa, ale szybko się to skończyło. Wyszliśmy z tego momentu mocniejsi – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Po Euro powstała grupa bankietowo-rozrywkowa, ale szybko się to skończyło

Jak świętowała reprezentacja? Fakt zajrzał za kulisy fety po awansie.

Polscy piłkarze wraz ze sztabem trenerskim oraz wszystkimi ludźmi, którzy przyczynili się do awansu na mundial, świętowali sukces w warszawskim hotelu, który jest bazą biało-czerwonych (…). Obecnie większość piłkarzy to profesjonaliści pełną gębą. Na boisku i poza nim. Alkohol nie tylko nie lał się strumieniami, ale wręcz było go tyle, co na lekarstwo. Co bardziej spragnieni sukces opijali najwyżej piwem.

Piszczek z kontuzją kolana. Prawdopodobnie straci kilka tygodni.

Okazało się, że naderwał więzadła poboczne w kolanie i będzie pauzował przez kilka tygodni. Kontuzja Piszczka stała się jednym z głównych tematów w niemieckich serwisach sportowych. W Borussii zastąpi go Jeremy Toljan (23 l.) sprowadzony przed sezonem z Hoffenheim. Co jego strata oznacza dla reprezentacji? To, że zabraknie go w listopadowych meczach towarzyskich z Urugwajem i Meksykiem.

Reklama

Dla reprezentacji zaczyna się nowy rozdział, ale wielkiej rewolucji on nie przyniesie.

– Selekcjoner lubi powtarzać, że drużyna ma rezerwy. I potrafi je z nas wydobyć. To będzie głównym zadaniem przed mistrzostwami świata – mówił z uśmiechem Kamil Grosicki (29 l.) po zwycięstwie z Czarnogórą.

Później była chwila na radość, ale już rozpoczęła się operacja „Rosja 2018”. Przy wyborze 23 zawodników rewolucji kadrowej nie należy się spodziewać. Po prostu nie bardzo widać kandydatów, poza tym nawet teraz wydaje się, że selekcjoner już ma w notesie ośmiu, jeśli nie dziewięciu pewniaków do gry. Do wyjazdu mniej więcej drugie tyle. Ale już na dalszym zapleczu jest pusto. I to może być szansa dla zawodników, o których Robert Lewandowski (29 l.) powiedział w niedzielę: „Mam nadzieję, że jeszcze przed turniejem znajdą się jakieś perełki.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.14.07

Polska w pierwszym koszyku. Co to oznacza? Że na pewno nie wylosujemy Rosji, Niemców i Brazylii.

Na razie selekcjonerowi trudniej wyznaczać biało-czerwonym cele, bo eliminacje wciąż trwają i nie wiadomo, z kim złączy nas los na turnieju w Rosji. O rozstawieniu w doborze grup pierwszy raz będzie decydował tylko ranking FIFA (poprzednio stosowano również kryterium geograficzne). W związku z tym na pewno w pierwszej fazie nie będziemy rywalizować z gospodarzami, Niemcami, Brazylią i prawdopodobnie Belgią. 

Reklama

Ponadto najbliżej rozstawienia w pierwszym koszyku są Portugalia i Argentyna. Oba zespoły po prostu muszą awansować do mundialu. W dalszej kolejności są: Szwajcaria, Francja, Kolumbia, Hiszpania, Peru, Walia, Meksyk i Anglia.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.14.17

GAZETA WYBORCZA

Kamil Grosicki o trudnych eliminacjach i swoim małym kryzysie w ich trakcie opowiada w wywiadzie Michałowi Szadkowskiemu.

Zdobyliście 25 punktów z 30 możliwych, wygraliście osiem z dziesięciu meczów. A mimo to wszyscy mamy wrażenie, że to były trudne eliminacje.
To były zupełnie inne eliminacje niż te do Euro 2016. Wtedy Niemcy byli faworytami, my walczyliśmy o drugie miejsce. Teraz trzeba było tę grupę wygrać, utrzymać wysoki poziom. Nam się to udało, choć spacerków nie było nawet w meczach z Kazachstanem i Armenią w Warszawie. Pozostałe graliśmy na żyle. Bez tego nie da się wygrać. Co z tego, że masz umiejętności, zawodników, którzy grają w wielkich klubach. Czasami są w stanie dać zwycięstwo, ale zazwyczaj musisz je wyszarpać. Jesteśmy silni jako zespół, no i mamy Lewego, który strzela wszystko. Pracujemy na niego, wiemy, że potrafi wykorzystać sytuacje.

W marcu w Podgoricy zapowiadałeś, że załatwisz mecz, byłeś w superformie, a spotkanie ci nie wyszło i wpadłeś w kryzys.
Miałem mały kryzys. Stwarzałem sytuacje, ale brakowało mi liczb. Z Rumunią w Warszawie też powinienem wykręcić statystyki. W sumie przeżyłem cztery mecze na sucho, bez gola i asysty. Tym bardziej się cieszę, że na finiszu przyszła pewność siebie: w meczach z Armenią i Czarnogórą strzeliłem dwa gole i miałem dwie asysty. Fajnie, że zaczęło wypadać. Jestem piłkarzem ofensywnym, liczby są dla mnie ważne.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.23.41

Prezes PZPN Zbigniew Boniek w rozmowie z Rafałem Stecem o umiejętności uśmiechania się i pompowaniu balonika.

Kapitan, który po meczu jako jedyny nie wyglądał na rozentuzjazmowanego, nie chciał ściemniać, że z Czarnogórą było świetnie, narzekał, że „ławka rezerwowych pozostawia wiele do życzenia”.
Ostatnie mecze pokazały, że grać tymi samymi ludźmi co cztery dni nie jesteśmy w stanie. Ta drużyna ma swoje lata, potrzebuje świeżej krwi. Niestety, nie wystarczy sięgnąć po młodych, oni muszą jeszcze dorosnąć, żeby na reprezentację zasłużyć. Mnóstwo roboty przed nami (…).

Ale na razie nie bójmy się uśmiechnąć. Mam taką cenną umiejętność: potrafię się w życiu cieszyć z tego, co mam. Są tacy, co stale wyczekują na to, co chcieliby mieć, dlatego są wiecznie niezadowoleni. Wygraliśmy, ale słabo graliśmy, przeciwnik do kitu etc. Bez sensu. Planowaliśmy awans na mundial i awansowaliśmy, w dodatku z pierwszego miejsca w grupie. Nieszczęścia cały czas zdarzają się innym, nie nam.

Natomiast jedno chciałbym podkreślić już teraz, dzień po awansie. To nie my będziemy pompować balonik; nie my będziemy powtarzać, że jesteśmy najlepsi na świecie; nie my będzie przypominać, że jesteśmy szóstą drużyną na świecie, bo tak mówi ranking FIFA; nie będziemy obiecywać, że jedziemy po medal…

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.23.48

SUPER EXPRESS

Premia za awans na mundial dla Roberta Lewandowskiego wyniosła tyle, ile zarobki za… dwa dni w Bayernie.

Za dobrze wykonaną pracę należy się wypłata. Awans do finałów mundialu w Rosji oznacza premię w wysokości 11 mln zł dla kadrowiczów. Najwięcej dostanie Robert Lewandowski (29 l.), który zgarnie około 550 tys. zł. To jego… dwie dniówki w Bayernie.

Wysokość premii została ustalona już wcześniej, o czym poinformował „PS”. Zasady są proste: za występ w podstawowym składzie piłkarz dostaje 4 punkty, za wejście z ławki 3, za mecz na ławce 2, a na trybunach 1. Potem sumuje się te punkty i według tego klucza wypłaca pieniądze.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.43.09

Wielka klasa Lewandowskiego, o jakiej pisaliśmy wczoraj – spełnił marzenia Franka i obronił licencjat.

Robert Lewandowski to nie tylko znakomity piłkarz, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu. Kapitan reprezentacji Polski zaprosił niepełnosprawnego Franka, by ten wyprowadził go na murawę przed niedzielnym meczem z Czarnogórą. O geście Lewego piszą media na całym świecie.

Kilkuletni Franek Trzęsowski pochodzący z podkaliskich Sulisławic cierpi od urodzenia na rzadką i nieuleczalną chorobę genetyczną, która powoduje zanik mięśni. Chłopiec porusza się na wózku inwalidzkim i nie jest w stanie samodzielnie oddychać. Kilka miesięcy temu napisał list do Lewandowskiego, a w niedzielę wyprowadził naszego kapitana na murawę przed bojem z Czarnogórą.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.43.15

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.20.58

Ronaldo o awans i koronę króla strzelców w grupie, w której liderzy najbardziej odjechali reszcie stawki.

Tylko dwie drużyny na świecie wygrały wszystkie mecze w tych eliminacjach – Niemcy i Szwajcaria. Nasi zachodni sąsiedzi ani przez moment nie obawiali się o awans, a zapewnili go sobie w czwartek. Helweci muszą drżeć do ostatniego spotkania. Porażka z Portugalią sprawi, że wylądują w barażach. Mają bowiem gorszą różnicę bramek od zespołu z Półwyspu Iberyjskiego, która zdecyduje o kolejności w grupie, jeśli dwie ekipy będą mieć po tyle samo punktów.

Portugalczycy poza przegraną ze Szwajcarią także wygrali wszystkie spotkania. W żadnej innej grupie rywalizacja o awans nie toczy się na takim poziomie, co w dużym stopniu wynika z klasy pozostałych drużyn, które wyraźnie odstają od prowadzącego duetu.

Co poza tym? Holandia musi wygrać siedmioma bramkami ze Szwecją, by awansować na mundial, ostatnia szansa Messiego, by nie oglądać mundialu w telewizji, Prijović bohaterem Serbów dzięki jedynej bramce z Gruzją dającej awans.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.21.10

Vernon De Marco wreszcie doczeka się na swoją szansę? Ma zagrać na boku obrony.

Normalnie pewniakiem na lewej stronie jest Wołodymyr Kostewycz. Ukrainiec nie zawodzi, odkąd w styczniu przeniósł się do Poznania, lecz nie grał od ponad miesiąca z powodu naderwania więzadła w kolanie. W poprzednim tygodniu wrócił do treningów, ale może być jeszcze za wcześnie, by w piątek wystąpił z wicemistrzem Polski. Tym bardziej, że w niedzielę nie zagrał w meczu towarzyskim z Dinamem Brześć (1:1), a Nenad Bjelica zamierza go spokojnie wprowadzać do rytmu meczowego.

Wobec tego pojawia się kolejna szansa przed Vernonem De Marco, który sparing ze zdobywcą Pucharu Białorusi zaczął jednak na środku defensywy, czyli na swojej nominalnej pozycji. Tak jak Deniss Rakels czy Rafał Janicki zagrał całe spotkanie, bo zdaniem trenera potrzebuje ogrania. Dopiero w drugiej połowie Argentyńczyk przeniósł się na bok obrony.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 08.16.45

Dalej dodatek o kadrze – szesnastostronicowa wkładka do dzisiejszego „PS”. Na początek – wywiad Izy Koprowiak ze Zbigniewem Bońkiem.

Robert Lewandowski jest niekwestionowanym numerem jeden tych eliminacji. A kto według pana jest cichym bohaterem naszej kadry?
Na pewno Michał Pazdan. Obrońca Legii jest mocno krytykowany za grę w klubie, ludzie zapominają, że jest to zawodnik, który ma niesamowitą zdolność przewidywania, asekurowania. Kolejnym jest Piotr Zieliński, który na początku eliminacji był rezerwowym, a teraz stał się zawodnikiem, który rozwiązuje prawie wszystkie problemy w ofensywie. Kamil Grosicki to nasz talizman. Siłą tej drużyny jest jednak kolektyw.

Najtrudniejszy moment eliminacji?
Wygrany 2:1 mecz z Armenią, w którym kilku zawodników grało na bańce. Oczywiście żartuję, ale wiemy, jakie pojawiły się problemy. Po mistrzostwach Europy powstała grupa bankietowo-rozrywkowa, ale szybko się to skończyło. Wyszliśmy z tego momentu mocniejsi. Pojechaliśmy do Rumunii, zagraliśmy jeden z najlepszych meczów na wyjeździe w ostatnich latach. Wpadliśmy w poślizg, ale szybko z niego wyszliśmy.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.21.22

Głośnym bohaterem kadry Nawałki Lewandowski. Cichym nazywaliśmy Łukasza Piszczka po meczu z Armenią my, nazywa go dziś także „Przegląd Sportowy”. Chyba coś w tym jest.

Piszczek potwierdził formę w zakończonych właśnie eliminacjach. – Wszyscy skupili się na Robercie Lewandowski i dobrze, bo był niekwestionowanym liderem tej reprezentacji, ale trzeba jeszcze wyróżnić właśnie Łukasza – chwali Tomasz Frankowski. – Przyznam, że to mój ulubiony piłkarz, bohater. Gdy pracowałem w reprezentacji Smudy na EURO 2012, już wtedy był jedną z wiodących postaci, choć akurat ten turniej zagrał poniżej oczekiwań. Oczekiwań wynikających z tego, do czego przyzwyczaił w Borussii. Zresztą sam „Piszczu” czuł wewnętrznie, że mistrzostwa mu nie wyszły. Od tamtej pory minęło pięć lat, Łukasz wywindował formę i utrzymuje ją na wysokim poziomie. Kontuzja nie powinna go zahamować – przewiduje Frankowski.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.21.28

Michał Pol w felietonie „Misja Rosja od zaraz” m.in. o nowej twarzy Lewandowskiego.

Gdy przez media społecznościowe przelewała się euforia z zapewnienia „pierwszego koszyka” i pierwsze spekulacje, co jesteśmy w stanie osiągnąć w Rosji, a kilku kolegom Roberta zdarzyło się zdradzić, że marzeniem jest medal, Lewy przebił balonik, zanim ktokolwiek zdążył go napompować. W pierwszym wywiadzie zastrzegł, że „nie wolno oszukiwać rzeczywistości”, bo „szczerze mówiąc, mecz z Czarnogórą nie był w naszym wykonaniu nawet dobry” (…).

To wypowiedź z tego samego gatunku, co krytyka władz Bayernu za niesprowadzenie odpowiednio wielkich gwiazd. Kilku kolegów w szatni w Monachium miało prawo poczuć się niekomfortowo, tak jak i teraz kilku reprezentantów w szatni PGE Narodowego. W przypadku kadry odczytuję te słowa jako apel do kolegów o pracę nad sobą. Nie pozwalający im zachłysnąć się samym awansem i zapomnieć, jak wyglądał mecz w Kazachstanie, jak z Armenią, jak z Danią. O błędach, które w Erywaniu pozwoliły zdobyć gola tak słabym gospodarzom, a Czarnogórcom doprowadzić w niedzielę do remisu 2:2.

To słowa ambitnego, pragnącego sukcesów sportowca, który mówi, jak jest, nie lukruje, nie ściemnia w imię poprawności. To zupełnie nowa twarz Lewandowskiego. Ale podoba mi się.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.21.33

Dziennik wspomina, jak awans zatruwał kadrę w 2002 i 2006 roku. Tutaj fragment o tej Engela:

Jedynym solidnie przygotowanym do mundialu w Korei okazał się kucharz Robert Sowa. Zapewnił kadrze najrozmaitsze frykasy, nawet z Seulu dowożono naszym bagietki, bo w Daejeon ich nie wypiekano. Ale jeszcze przed turniejem Sowa dyskretnie dzielił się obawami: atmosfera zupełnie siadła, chłopaki siedzą przy posiłkach i gapią się w swoje talerze, nie ma żartów, śmiechów…

Co tak zdołowało biało-czerwonych? Brak Tomasza Iwana. Jerzy Engel pominął go w powołaniach, rozbijając rządzącą w kadrze tak zwaną grupę „Lambada”. – To tak, jakbyś z Beatlesów wyciął McCartneya, a wstawił obcego faceta – tłumaczył już w Korei Radosław Kałużny. Tym obcym ciałem był Paweł Sibik, piłkarz Odry Wodzisław, który w eliminacjach nie grał w ogóle, a większość reprezentantów znał z ekranu telewizora. Starszyzna, czyli członkowie „Lambady”, próbowała bezskutecznie mediować. A przecież Engelowi, nawet jeśli z formą Iwana było jego zdaniem kiepsko, nie szkodziło go powołać dla dobra atmosfery.

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.21.54

Rosja nie do końca gotowa na mundial. Ale śpiewki o tym, że z terminami może być krucho słyszymy praktycznie co dwa lata, więc można się chyba przyzwyczaić.

Przed każdym wielkim turniejem najwięcej znaków zapytania jest zwykle przy stadionach. Zwłaszcza, jeśli większość z nich – niczym w Polsce przed EURO 2012 – musi dopiero powstać. Gotowe są oba obiekty w Moskwie (Łużniki i Otkrytije Ariena), w Sankt Petersburgu (Stadion Kiestowskij), w Kazaniu i Soczi. To na nich – z wyjątkiem Łużników – rozgrywano mecze Pucharu Konfederacji. Najwięcej kosztował obiekt w Sankt Petersburgu, który gościł finał PK, a w przyszłym roku ma tam zostać rozegrany m.in. półfinał i mecz o trzecie miejsce mundialu. Rosjanie wydali na budowę tego 68-tysięcznego obiektu półtora miliarda dolarów (…). Odpowiedzi na pytanie, ile pieniędzy zostało przy tym zdefraudowanych, zapewne jednak nie poznamy.

Trwa budowa obiektów w Kaliningradzie, Niżnym Nowogrodzie, Samarze, Wołgogradzie, Sarańsku, Rostowie nad Donem i Jekaterynburgu. Najgorzej wygląda sytuacja w Samarze, gdzie jest problem z zadaszeniem. 

Zrzut ekranu 2017-10-10 o 07.22.01

fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

37 komentarzy

Loading...