Reklama

Lewy, prowadź do Rosji

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2017, 09:42 • 2 min czytania 41 komentarzy

Jakiś czas temu wjechaliśmy na autostradę do Rosji. Dziś widzimy już znaki informujące o najbliższym zjeździe. Naszym zadaniem jest nie stracić kontroli nad autem, nie wpaść w barierki, nie pomylić zjazdów.

Lewy, prowadź do Rosji

Nasze zadanie jest zatem bardzo łatwe. Gdyby dzisiejszy mecz był sprawdzianem szkolnym, byłby tym, do którego mamy przygotowane najlepsze ściągi, a nauczycielka postanowiła spędzić 45 minut na zapleczu klasy grzebiąc w papierach. Pisząc wprost: Rosja stoi przed nami otworem.

To nie były wyśnione eliminacje. Już na starcie zaliczyliśmy potknięcie, które jasno dało nam do zrozumienia, że chyba zbyt szybko uwierzyliśmy w naszą wielkość. Potem byliśmy świadkami afery obyczajowej z reprezentantami turlającymi się po hotelowych schodach w tle. Bardzo szybko kontuzji doznał nasz kluczowy zawodnik, który zdążył wrócić i nabawić się… identycznego urazu ponownie. Sytuacja klubowa wielu z naszych kadrowiczów nie pozwalała na spodziewanie się po nich cudów, by nie powiedzieć wprost: kilku z nich zwyczajnie obniżyło loty. Nie zawsze potrafiliśmy wygrywać mecze w sposób spektakularny (Armenia w Warszawie), a w kluczowym spotkaniu eliminacji potknęliśmy się w sposób spektakularny. Nie, nie napiszemy, że były to wyśnione eliminacje.

Ale komfort punktowy, z jakim podchodzimy do ostatniego meczu, jest wręcz wyśniony.

Do awansu na mundial wystarczy nam remis na Stadionie Narodowym z Czarnogórą, co samo w sobie brzmi jak dobry plan na przyszłość. Zwłaszcza, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że dziś o 18 powinniśmy po prostu usiąść na kanapie, odpalić piwko i nie martwić się absolutnie niczym. Za Adama Nawałki ZAWSZE wyjeżdżaliśmy z Narodowego ze zdobyczą punktową. Co więcej – tylko raz była to zdobycz minimalna (jeden punkt za remis), w pozostałych ośmiu meczach zabieraliśmy pełną pulę (trzy oczka). Czarnogórcy zagrają dziś bez dwóch najlepszych zawodników: Savić wykartkował się w poprzednim meczu, a Jovetić nie jest dysponowany z powodu urazu. Nasi rywale grają już praktycznie o pietruchę, w awans nie wierzy chyba już nawet sam selekcjoner, który na konferencji prasowej używał zwrotów typu „chcemy pozostawić po sobie dobre wrażenie” czy „nasz czas dopiero nadejdzie”. Wszystko składa się w fajną i bardzo, bardzo prawdopodobną wizję.

Reklama

Jedyną przeszkodą moglibyśmy być tylko my sami, ale… cholera, ciężko o brak optymizmu po tym, co oglądaliśmy ostatnio w Armenii. W reprezentacji wszystko gra jak należy, Lewy jest w takiej formie, że już teraz z 15 trafieniami został najlepszym strzelcem w historii eliminacji do mundialu, a dziś spróbuje jeszcze wyśrubować ten rezultat i uciec Cristiano Ronaldo.

Reprezentacji został ostatni krok i dziś po prostu wystarczy go postawić. Do zobaczenia w Rosji.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

41 komentarzy

Loading...