Reklama

Jak co sezon… Bale na chorobowym

redakcja

Autor:redakcja

04 października 2017, 17:10 • 3 min czytania 3 komentarze

Saga transferu Garetha Bale’a do Królewskich wydawała się nie mieć końca, ale w końcu doszło do finalizacji. Miał to być dla niego początek drogi – z naciskiem właśnie na „drogi” – usłanej różami. Tymczasem w barwach Realu, a zwłaszcza w ostatnim sezonie, wyraz twarzy Bale’a bardziej kojarzy nam się z wymalowanym grymasem niż z uśmiechem po zdobytych bramkach. Jak ulał pasuje tu cytat z Jurgena Wegmanna, gwiazdy Bayernu, BVB czy Schalke z lat osiemdziesiątych: „Najpierw nie masz szczęścia, potem dochodzi jeszcze pech”.

Jak co sezon… Bale na chorobowym

Walijczyk znów ma problem z łydką. Zszedł z boiska w meczu z Borussią w Lidze Mistrzów, w następnych dniach nie trenował i pierwszy raz w tym sezonie nie znalazł się w kadrze meczowej Realu. Znając częstotliwość jego dolegliwości, powtórzy się to jeszcze kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt razy w tym sezonie.

Jak często w takich przypadkach, piłkarz mimo wszystko poleciał na zgrupowanie reprezentacji, ba!, w poniedziałek nawet trenował z drużyną narodową. Choć musiał się oszczędzać. I niestety, mimo lekkiego treningu, odczuwał na tyle duży dyskomfort, że został zbadany przez sztab medyczny reprezentacji i już wrócił do Madrytu.

Musi tego strasznie żałować, bo zaczął się rozkręcać. Z racji kontuzji Benzemy, Bale grał bliżej środka, często jako najbardziej wysunięty zawodnik. Statystyki ma dobre, najlepsze w Realu – trzy gole i cztery asysty we wszystkich rozgrywkach. Strzela lub asystuje co 102 minuty. Choć czytając to pamiętajcie, że z gry na początku sezonu wykluczony był Cristiano Ronaldo.

Choć to trochę jak z grą nogami Artura Boruca – wykonanie na szkolną czwórkę, ale – nazwijmy to – wrażenia artystyczne na dwóję. Być może nawet z minusem. Walijczyka za ten sezon na dwójkę na pewno byśmy nie ocenili, ale nie spełniał on w pełni oczekiwań. Specjalnie nie czarował, ale liczby rosły. Był najlepszy (pod względem liczb) wśród najsłabszych, bo umówmy się, że na początku sezonu Real został wystrzelony z katapulty (Superpuchar – Europy z Manchesterem, Hiszpanii z Barcą), a potem leciał już tylko w dół.

Reklama

KsQQrNO

W zasadzie problemów Bale’a nie powinno się już nazywać urazami, a przewlekłą dolegliwością. Licząc od transferu do Realu, to już 18 (!) kontuzja Bale’a, a 11 (!!) dotycząca łydki. Inni piłkarze taką liczbę wydzieli tylko wtedy jak się głupio bawili na kalkulatorze.

W tym sezonie zagrał dziewięć razy, natomiast już dwukrotnie nie podniósł się z ławki, opuścił mecz z Espanyolem, a teraz nie zagra przez co najmniej półtora miesiąca. Na pewno nie zagra w kluczowych dla reprezentacji meczach z Gruzją i Irlandią. Walia bierze udział w wyścigu o wyjazd na mundial, a Bale padł tuż przed metą. Irlandczycy tracą do Walii tylko punkt, zanim się z nią zmierzą czeka ich spacerek z ostatnią w grupie Mołdawią. Tak więc mecz w ostatniej kolejce można nazwać to barażem o grę w barażach.

Kiedyś Gareth wymyślił, że jego problemy mięśniowe mogą wynikać z… jazdy Lamborghini. Był członkiem „Auto Vivendi Super Car Club”, organizacji, której co roku przelewa się 30 tysięcy funtów rocznie i co chwila można pokazywać się w nowym, wypożyczonym Lambo. Zrezygnował z niej, żeby uniknąć kontuzji. Ale niestety – nawet takie wyrzeczenie nie pomogło. Może teraz wraz z lekarzami wymyśli lepszą metodę, ale niestety Bale sprawia wrażenie gościa z takim pechem, że gdyby wszedł do drewnianego kościoła, pewnie spadłaby mu cegła na głowę. A nie, poprawka – na łydkę.

Najnowsze

1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
0
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Komentarze

3 komentarze

Loading...