Reklama

Sztuka pt. „Promocja Polskiej Piłki” w Gdańsku

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2017, 21:04 • 3 min czytania 53 komentarzy

Coś się nam psuje ta Ekstraklasa. W tej kolejce dobrze zapowiadały się głównie dwa mecze i oba faktycznie okazały się hiciorami, a zgodnie z logiką naszej rodzimej ligi powinniśmy w obu oglądać paździerze. Chociaż ciężko oprzeć się wrażeniu, że „hicior” to i tak zbyt lekkie słowo jak na TAKI MECZ Lechii i Jagi. Mecz… Cholera jasna, to była jazda bez trzymanki, ze zwrotami akcji i przede wszystkim jakością, jakiej nie znamy z boisk Ekstraklasy. To była sztuka. „Promocja Polskiej Piłki” – taki nosiła tytuł. 

Sztuka pt. „Promocja Polskiej Piłki” w Gdańsku

Właściwie gdyby nie jakość nadawanej z Paryża transmisji zrywającej się częściej niż nielegalny stream (niebo w Paryżu wciąż płacze za Krychowiakiem?) i komentarz wesołego Maćka, pewnie odpalilibyśmy sobie od razu ten mecz z powtórki. Gdy na starcie meczu Marco dorobił się trzech dogodnych okazji (trzy spartolił z czego jedną spektakularnie) wiedzieliśmy dwie rzeczy: to będzie zajebisty, otwarty meczyk. Druga? Że Jagiellonia znów przyjechała do Gdańska po oklep. Podobno ktoś w Białymstoku pamięta jeszcze ostatnie zwycięstwo Jagi na stadionie Lechii, ale wydaje się, że znalezienie tej osoby nie jest najprostszym zadaniem. Później dowiedzieliśmy, że jeden z wniosków był przedwczesny. Ale po kolei.

Najprostszym zadaniem nie jest też przepchnięcie Sheridana w polu karnym, Augustynowi udało się to jednak doskonale i tak padła pierwsza bramka w tym meczu. Obrońca Lechii ewidentnie miał chrapkę na gola i po kilkunastu minutach dołożył kolejnego – tym razem do swojej bramki, nieudolnie przecinając podanie z lewej strony do Sheridana. Mniej więcej wtedy piłkarze Jagi zaczęli zapraszać nas na swój koncert. W środku pola wymiatał Romanczuk – odbierał, grał otwierające piłki do przodu, wszystko się w jego grze zgadzało. Poziomem dorównywał Pospisil, który – jeśli utrzyma tę formę – może dorównać poziomem nawet samemu Vassiljevovi z poprzedniego sezonu. To Czech zagrał perfekcyjne podanie do Frankowskiego w pole karne i wydawało się, że nic w tej akcji urodą go nie przebije, ale… cholera, ten lob Frankowskiego nad Kuciakiem to była czysta poezja i nawet niespecjalnie wzdrygaliśmy się, gdy Terlecki zaczął porównywać go do Maradony. Warto docenić przy tym golu też pracę Sheridana – swoim ruchem umiejętnie wyciągnął ze strefy obrońców, czym otworzył koledze korytarz.

Po zmianie stron Jaga poprawiła szybką akcją Cernych – Frankowski – Cernych i wykończeniem tego ostatniego. Ogólnie rzecz biorąc wtedy wydawało się, że jest po zawodach. Jaga weszła na wysokie obroty, Lechia spuściła z tonu… Nowak dokonał jednak dwóch szybkich zmian (weszli Balde i Joao Oliveira) i szczególnie wpuszczenie tego pierwszego trochę zmieniło obraz meczu. Wydaje się, że ostatnim człowiekiem w polskiej piłce jadącym na takiej fantazji jak Balde był Janusz Wójcik. Gość zupełnie nie kalkuluje – gdy tylko się da, idzie na przebój. Dziś znów tak było, gdy wymanewrował paru obrońców i wyłożył do pustaka Marco. Mimo tego gola Lechii nie szło, ewidentnie nie szło. Nie potrafiła dobrać się do skóry dobrze zorganizowanej Jadze, za to ta raz po raz wyprowadzała kontry. Jak wtedy, gdy oko w oko z Kuciakiem znalazł się Novikovas (walnął w bramkarza), a późniejsza dobitka po faulu na piłkarzu Jagi nie została uznana przez sędziego dlatego, że Kuciak zwijał się z bólu na murawie.

Tak czy siak Jaga myślała już powoli o tym, ile czteropaków zapakuje w transport powrotny do Białegostoku, czyli robiła dokładnie to, co… kilku jej rywali w tym sezonie w doliczonym czasie gry.  Los jednak zabrał to, co podarował Jadzie w poprzednich meczach. Okazało się, że jakimś trafem żaden z obrońców nie kryje w polu karnym Marco Paixao i – co też dziwne – Jakub Wawrzyniak wrzucając piłkę w punkt wykonał chyba pierwszą poprawną rzecz w tym meczu. 3:3.

Reklama

Ogólnie rzecz biorąc potwierdza się jedno: jest po co oglądać mecze Jagi do końca. Jakaś teoria została jednak w tej kolejce obalona: wreszcie najlepiej zapowiadające się mecze faktycznie były najlepsze.

[event_results 359430]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
0
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

53 komentarzy

Loading...