Reklama

Rumak ma kłopoty. Znowu

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2017, 14:16 • 4 min czytania 17 komentarzy

Mariusz Rumak to człowiek pewny siebie i pewny swoich umiejętności – zapewne pamiętacie jego pierwszy występ w Lidze+ Extra, kiedy był krótko trenerem Lecha, a od razu przyjął postawę kozaka. Można było pomyśleć, że albo facet zajdzie bardzo wysoko, albo szybko zostanie rozliczony wynikami. Niestety, Rumak na razie idzie tą drugą ścieżką, bo wyników brakuje mu w czwartym klubie z rzędu.

Rumak ma kłopoty. Znowu

Przypomnijmy:

Lech – regularne eurowpierdole i brak mistrzostwa, które Skorża zrobił od razu, w tym samym sezonie, w którym do Lecha trafił.

Zawisza – spadek.

Śląsk – utrzymany w dobrym stylu, ale w kolejnym sezonie już zawodzący (12. miejsce w lidze po 20 kolejkach, najmniej bramek w stawce).

Reklama

Wiadomo, wszędzie trzeba poszukać kontekstu i wskazać okoliczności łagodzące. We Wrocławiu sytuacja kadrowa była słabiutka, w Bydgoszczy trener musiał od nowa zbudować zespół przez zimę i jednocześnie niwelować stratę do bezpiecznego miejsca, w Lechu, choć nie zrobił mistrzostwa, przygotował pod nie solidne podstawy. Ma to wszystko znaczenie, ale na końcu jednak każdy – od prezesów po kibiców – spojrzy na wyniki. A te Rumak ma słabe. Miał być mistrz? Nie ma. Miało być utrzymanie? W Śląsku się udało, ale w Zawiszy już nie.

Sukcesów w ostatnich latach Rumak notował za mało, Nieciecza miała (i wciąż ma) być miejscem, gdzie trener wzmocni swoje nazwisko. Cóż, na razie idzie to słabo, by nie powiedzieć, że nie idzie w ogóle. Bruk-Bet jest ostatni, trzy razy z rzędu dostał po głowie, jego gra nudzi – niecieczanie zdobyli ledwie sześć bramek, rzadziej strzela tylko Wisła Płock, więcej asyst ma jeden Rafał Kurzawa z Górnika. Niby sześć punktów to mało, a i tak może Nieciecza mówić o szczęściu. Gdyby Polacek nie wybrał się na spacer, Zagłębie by z ekipą Rumaka wygrało. Gdyby Śląsk był chociaż troszkę bardziej skuteczny, gol w samiuśkiej końcówce też by się na nic nie zdał. A jeszcze Legii należał się karny w jedynym wygranym przez Bruk-Bet meczu.

Jasne, Bruk-Bet nie ma cholera wie jakiego składu, ale rok temu to też nie był All-Star Team, a jednak w Niecieczy był lider. Dwa lata temu – 10. miejsce. Zawsze lepiej niż dzisiaj. Stołek Rumaka robi się gorący, a gdyby został zwolniony, chyba przyszedłby czas, by szkoleniowiec zszedł piętro niżej. Nie bardzo bowiem widzimy sportowe powody na angaż Rumaka w którymś z klubów ekstraklasy – czarna passa trwa za długo.

Choć oczywiście nie ma co wszystkiego zwalać na trenera, zastanawiająca jest rola i odpowiedzialność Marcina Baszczyńskiego. Były obrońca zaliczył przedziwny hattrick – trzech trenerów, z którymi współpracował, nie miało na jego temat dobrego zdania.

Reklama

Mandrysz:

Wyjeżdżając na urlop wiedziałem, że już nie będę pracował w Niecieczy, bo dalej w tym klubie będzie pracował Marcin Baszczyński. A ponieważ od momentu, gdy trafił do klubu – łagodnie mówiąc – współpraca układała się nie tak, jak powinna, to dla mnie było oczywiste, że w tym klubie nie ma już miejsca dla nas obu. Marcin Baszczyński został zatrudniony w klubie na stanowisko pijarowe, konkretnie jako generalny menedżer do spraw public relations. Miał odpowiadać za kontakty z mediami i ocieplić wizerunek Termaliki, która dopiero uczyła się ekstraklasy i chciała być lepiej odbierana medialnie. I rzeczywiście w tym temacie spisywał się dobrze, zapominając o jednym – że miał dbać o wizerunek pijarowy klubu, a nie swój – mówił trener dla Przeglądu Sportowego.

Michniewicz:

Ta profesjonalizacja to według Marcina Baszczyńskiego „dyktatorskie podejście”?
Myślę, że Marcin do końca nie wie na czym polega słowo „dyktator”, kiedyś popracuje w tym zawodzie dłużej to zobaczy, jak powinna wyglądać funkcja dyrektora sportowego, czym się powinien zajmować i w jaki sposób współpracować z trenerem.

Problem z Baszczyńskim był od razu, a może jeszcze wcześniej?
Normalnie funkcjonowaliśmy, Marcin był moim zawodnikiem w Polonii Warszawa. Myślę, że problem zaczął się od tego, kiedy trener Mandrysz pozwalał mu grać w piłkę na treningach, a dla mnie to było nie do pomyślenia. Dyrektor sportowy bierze udział w zajęciach? Od razu mu tego zabroniliśmy. Może o tym Marcin myślał, że to są dyktatorskie zapędy, ja uważam, że to jest niepoważne. Generalnie nie miałem z nim problemów, rozstaliśmy się, byłem zdziwiony dlaczego tak się zachował i wymyślał jakieś rzeczy, zaczął nagonkę w telewizji, z którą współpracuje.

Rumak:

– Okienko transferowe kończy się 1 września, a dyrektor sportowy był na meczu. Od dwóch miesięcy mówię o tym samym, po raz pierwszy publicznie.

Przedziwny jest klimat w Niecieczy. Z jednej strony są właściciele, którzy unikają kontaktów z mediami. Z drugiej jest Baszczyński, który ma ich reprezentować i robi to tak, że nie dogaduje się z każdym kolejnym trenerem. W międzyczasie przewija się postać Węglewskiego. Jeszcze jak były wyniki, miało to swój urok, ale gdy wiele wydaje się stać na głowie, tych też w końcu musiało zabraknąć.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...