Reklama

Mamrot zaczyna działać po 88. minutach

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 23:18 • 3 min czytania 18 komentarzy

Z każdą kolejką sezonu 17/18 dochodzimy do wniosku, że meczów Jagiellonii Białystok nie opłaca się włączać przed 88. minutą. Statystycznie właśnie wtedy swe działanie rozpoczynają suplementy przygotowane przez Mamrota. Tak było w meczu z Górnikiem (odwrócenie losów meczu w doliczonym), tak było w Szczecinie (jedyny gol w doliczonym), tak było też w Kielcach (gol na 2-3 w doliczonym). Założenie się o wysoki poziom emocji w końcówce meczu Jagi to nieco lepsza lokata niż to, że – powiedzmy – Cracovia zdobędzie komplet punktów. W sytuacji łagodnej dla widzów Jaga gra nieźle, a w końcówce zdaje się jedynie na wysokich lotów puentę. W sytuacji brutalnej – dopiero wtedy warto włączyć odbiornik.

Mamrot zaczyna działać po 88. minutach

Na nasze nieszczęście dziś wygrała druga opcja.

To, co się działo przed ostatnimi minutami meczu… Jedyną wartą wspomnienia rzeczą z tego okresu jest tak naprawdę spostrzeżenie, że Sheridan zgolił brodę. Możecie nam wierzyć bądź nie, ale powoli zaczynaliśmy rozglądać się za jakimiś sposobami na odebranie sobie życia. Naszego stanu psychicznego wcale nie poprawiał fakt, że to prawdopodobnie jedna z ostatnich względnie ciepłych sobót w tym roku i… no naprawdę mogliśmy spożytkować ją na 120 innych sposobów. Na nasze nieszczęście wybraliśmy jednak śledzenie jak dwudziestu dwóch gości nieudolnie próbuje trafić w bramkę. Rany, do momentu tego nagłego zwrotu akcji piłkarze (?) trafili celnie tylko trzykrotnie, co daje celny strzał raz na mniej więcej 29 minut. Ów zaszczyt kopnął nas gdy…

a) Piątek uderzał karnego (swoją drogą zrobił to fatalnie, blisko środka bramki, bramkarz prawie to wyjął),

b) Piątek z nudów postanowił uderzyć z 35 metrów (bez szans na powodzenie),

Reklama

c) Wdowiak mając do wyboru kilku kumpli wolał kończyć kontrę strzałem sprzed pola karnego (beznadziejna decyzja).

Bilans mizerny jak wyniki sprzedaży kostek lodu na Antarktydzie i gdyby nie Nemanja „nie ogarniam, co się dzieje i muszę ratować się faulem w polu karnym” Mitrović, nie oglądalibyśmy w tym meczu pewnie żadnej bramki. Piszemy celowo „w tym meczu”, bo w końcówce rozpoczął się nowy. Lepszy. Dużo lepszy. Toczący się w jakimś 23525 szybszym tempie.

Wcześniej praktycznie nie oglądaliśmy sytuacji – a tu nagle jak grom z jasnego spadły na nas trzy setki. Zresztą nie tylko na nas, taki Sheridan wydawał się równie zaskoczony całą sytuacją. Ale po kolei…

a) najpierw po składnej akcji Jagi Helik wybił piłkę przed pole karne, gdzie trochę miejsca miał Wlazło i wyrównał stan meczu,

b) potem piłkę na głowie na piątym metrze miał wspomniany Irlanczyk (przestrzelił),

c) później w akcji 2 na 1 Sheridan zamiast wystawić Sekulskiemu do pustaka wolał kończyć akcję sam (Sandomierski go przeczytał).

Reklama

Szczególnie idiotyczne zachowanie obserwowaliśmy przy trzeciej z wymienionych akcji – nie będzie przesadą napisanie, że Irlandczyk zabrał swoim kolegom dwa punkty. Oczywistym wydało się podanie do Sekulskiego, napastnik Jagi jednak zaryzykował i – piszemy to najbardziej łagodniej jak się da – ryzyko się nie opłaciło. Cracovia może się cieszyć z tego remisu, mimo że to ona prowadziła przez większość meczu i mimo że to jej siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa. Sytuacje do strzelenia gola kreowała dziś tylko Jaga.

[event_results 356435]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...