Reklama

Bezimienne derby w cieniu konfliktów w gabinetach

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 14:37 • 4 min czytania 4 komentarze

Mówi się o tych derbach, że są bezimienne, bo pomimo ponad stuletniej historii rozgrywania meczów między tymi rywalami, nie dorobiły się jeszcze swojej nazwy. Ba, złośliwi twierdzą, że „bezimienne” nie tylko z uwagi na semantykę, ale też na jakość –  na boisku bywa równie nudno, jakby snuło się po nim 22 bezimiennych bohaterów prosto z katalońskich ulic.

Bezimienne derby w cieniu konfliktów w gabinetach

Derby Barcelony. FC Barcelona – RCD Espanyol.

Dzisiejsze starcie pomiędzy tymi dwiema drużynami odbędzie się w cieniu kilku wydarzeń. Przede wszystkim w trakcie meczu zbierane będą podpisy pod wnioskiem o wotum nieufności dla zarządu Bartomeu. Druga sprawa, że niebawem odbędzie się również referendum w sprawie niepodległości dla Katalonii. Co więcej żadną tajemnicą nie jest, iż Barcelona przechodzi wewnętrzny kryzys, który można określić mianem największego w ostatnich latach. Wszystkie te aspekty sprowadzają dzisiejszy mecz na drugi plan, ale czy to oznacza mniejsze widowisko? Niekoniecznie, bo trudno zapomnieć, że ten mecz jest inny niż wszystkie, a pisaliśmy o tym już wcześniej:

Oba zespoły więcej dzieli niż łączy, a właściwe to jedynym punktem wspólnym jest lokalizacja. Tak też nikogo nie powinno dziwić, że politycznie oba te kluby stały i stoją po zupełnie innej stronie barykady. Barcelona znana jest ze swojego ideologicznego podejścia do niepodległości Katalonii, a Espanyol ma to totalnie w nosie. Fanów tego klubu zupełnie, to nie interesuje i nie ma mowy, aby na ich stadionie wykrzykiwano hasła typu „independencia”, które możemy usłyszeć na Camp w 17 minucie i 14 sekundzie każdego meczu. Dzieje się tak, ponieważ Katalończycy utracili niepodległość w 1714 roku. Różnice pomiędzy Barceloną i Espanyolem zaczęły się uwidaczniać w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Jak wiadomo był to wówczas bardzo burzliwy okres w Hiszpanii, który doprowadził w konsekwencji do wojny domowej. Właśnie wtedy sprzymierzeńcy Espanyolu opowiedzieli się po stronie stolicy, a drudzy chcieli autonomii. Nie jest też tak, że fani Papużek kompletnie odrzucają swoje pochodzenie i miłość do regionu. Oni po prostu nie potrzebują odłączania się od reszty Hiszpanii.

Reklama

Hiszpania to kraj dość specyficzny, ale z wielką miłością do futbolu wśród fanów. Również tej skrajnej, a to zawsze kończy się potyczkami wśród ultrasów. Drużynę z Camp Nou od zawsze wspierała grupa fanatyków Boixos Nois, ich odpowiednikiem po stronie Espanyolu jest Brigadas Blanquiazules. Co prawda obie grupy są skrajnie prawicowe, a tzw. czciciele Los Pericos uchodzą wręcz za neonazistów, ale starć między nimi nie mogło zabraknąć choćby na tle klubowym czy właśnie podejścia do autonomii Katalonii. W latach dziewięćdziesiątych dochodziło między nimi do starć, które kończyły się wzajemnym sztyletowaniem. Najgłośniejsza sprawa to ta z 1991 roku, gdy pięciu fanatyków Boixos Nois zasztyletowało jednego z Brigadas. Nie trudno się domyślić, że w późniejszym czasie dochodziło do zemst. Obie grupy od wielu nie mają już wstępu na stadiony swoich drużyn. Co nie zmienia faktu, że nadal dochodzi do dużych bijatyk na ulicach Barcelony, choć o tym szczególnie dużo się nie mówi. Przynajmniej nie u nas.

***

Na pewno pozytywnym epizodem dzisiejszego pojedynku jest powrót do tradycyjnej fotki trenerów obu drużyn. Rzecz jasna nie zmienia to wiele, bo przeszłość była wyjątkowo nieciekawa, ale zawsze to miły gest. Przed rokiem nie doszło do spotkania Quique Sáncheza Floresa i Luisa Enrique, ponieważ szkoleniowcy nie darzyli się szczególną sympatią.

Co ciekawe, to Espanyol jest drużyną, która obecnie dysponuje większą liczbą wychowanków w kadrze. Bez wątpienia to kolejny cios dla Bartomeu, który jest obarczany winą za nieprawidłowe działanie szkółki Barcelony. Jeszcze kilka lat temu sytuacja wyglądała zgoła inaczej, bo przecież Tito Vilanova był w stanie złożyć całą jedenastkę z samych wychowanków, a Tata Martino dysponował aż 16 piłkarzami wyszkolonymi w słynnej La Masi.

graf

Mimo wszystko głównym wydarzeniem dzisiejszego meczu będzie debiut Dembele, za którego Barcelona wyłożyła potężną kasę w trakcie letniego okienka transferowego. Oczekiwania ze strony trybun wobec młodego Francuza będą na pewno spore, bo w końcu to on ma zastąpić Neymara. Na prezentacji… Nie, nie wracajmy już do żadnych prezentacji Barcelony.

Reklama

Wrócić możemy za to do ciągłych napięć na linii zarząd – piłkarze. Ostatnie podsumowania okienka transferowego w wykonaniu Katalończyków były pełne bólu i pretensji do całego świata – do Liverpoolu, za to, że nie chciał sprzedać Coutinho, do PSG, za to, że podstępnie wykupiło Neymara, wreszcie do samego Brazylijczyka, któremu prezydent klubu, Josep Maria Bartomeu miał „za mocno zaufać”. Na to ostatnie ripostę wyprowadził sam piłkarz paryskiego klubu. Na Instagramie Esporte Interativo skomentował cytat z Bartoemu – ten prezydent to jakiś żart.

Po której stronie jest szatnia? Cóż…

To zaś oznacza, że bezimienne derby Barcelony w tym wypadku przepełnia przede wszystkim atmosfera wokół słynniejszego z dwóch klubów z tego miasta.

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
7
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
6
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
5
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Komentarze

4 komentarze

Loading...