Reklama

Kartka z kalendarza: pierwszy skalp Nawałki w meczu o punkty

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2017, 10:17 • 2 min czytania 6 komentarzy

Umówmy się – Nawałka nie kupił nas od razu. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, sami zarzucaliśmy mu wiele, ale po meczach sparingowych masa kibiców widziała w nim jeszcze gorszego selekcjonera niż w Fornaliku. Spotkanie z Gibraltarem tego obrazu specjalnie nie zmieniło, bo rywal jednak okazał się ogórkowy, lecz było pierwszym krokiem do sympatii, którą darzymy kadrę obecnie.

Kartka z kalendarza: pierwszy skalp Nawałki w meczu o punkty

Ten mecz był pewną niewiadomą, bo przecież Gibraltar debiutował w graniu o cokolwiek i nie bardzo wiedzieliśmy, na co go stać. Rywale przed startem eliminacji deklarowali grę o baraże, a w nas po fatalnych eliminacjach do mundialu w Brazylii, fatalnym Euro i fatalnych eliminacjach do mistrzostw w RPA, niepewność zdążyła urosnąć do sporych rozmiarów. Nawet Gibraltar ze strażakami w składzie mógł nam zaszkodzić, skoro parę chwil wcześniej robili to Mołdawianie, Grecy w dziesiątkę czy prawie każdy, kto się nawinął w eliminacjach za późnego Beenhakkera. I po pierwszej połowie te wątpliwości nie gasły, prowadziliśmy co prawda po golu Grosickiego, ale rywal potrafił kilka razy się odgryźć i uderzyć mniej lub bardziej groźnie. Dopiero w drugiej połowie załatwiliśmy sprawę i skończyło się na sympatycznym 0:7 zgłoś się.

W sumie to chrzanić wynik, bo ważniejsze, że wtedy zaczęła się kształtować reprezentacja, którą znamy dzisiaj. Dobrze zagrał wspomniany Grosicki, obok Lewandowskiego wystąpił Milik, który wtedy na zdrowy rozsądek powinien zagrać u Dorny, na szczęście nie na rozsądek Nawałki. Nie dał rady z kolei Klich, którego w reprezentacji od tamtego czasu nie widziano. Po tej mimo wszystko planowej wygranej zaczęliśmy marsz do Euro, ćwierćfinał mistrzostw Starego Kontynentu, a dziś po awans na mundial. Niby głupi mecz z Gibraltarem, a jednak symboliczny, bo pierwszy o punkty.

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...