Reklama

Pomyślałem, że nie jestem w Rijece wyborem numer jeden. Lechii najbardziej zależało

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2017, 23:46 • 6 min czytania 10 komentarzy

– Rijeka zaprosiła mnie do miasta i klubu. Obejrzałem cały obiekt, miasto, miałem okazję obejrzeć też mecz ligowy. Następnego dnia dyrektor sportowy miał wysłać warunki kontraktu, ale zadzwonił, że dostał czerwone światło od prezesa i na razie skupiają się na tym, by awansować do Ligi Mistrzów i na ten moment nikogo nie mogą wziąć do siebie. Taka była jego wersja, powiedział, że może coś się w przyszłym tygodniu wyjaśni. Czekałem tydzień, drugi, aż w końcu pomyślałem, że może nie jestem dla nich wyborem numer jeden – opowiada Patryk Lipski, który długo nie podpisywał kontraktu z żadnym klubem, choć mówiło się, że wyjedzie z Polski. Ostatecznie jest w Lechii, ale – jak mówi – nie traktuje jej jako opcji rezerwowej.

Pomyślałem, że nie jestem w Rijece wyborem numer jeden. Lechii najbardziej zależało

Ile ci brakuje do odpowiedniego przygotowania do sezonu? A może już nic?

Myślę, że mało, choć nie grałem w meczach, a one są najważniejsze i nie da się ich zastąpić w 100 procentach treningiem. Myślę, że z każdą minutą na boisku w ekstraklasie będę się czuł lepiej, ale fizycznie czuję się już bardzo dobrze.

Trenowałeś indywidualnie po Euro, tak?

Tak. Pierwsze dwa tygodnie miałem wakacje, a później cały czas trenowałem indywidualnie, ale też w ostatnim czasie – poza tym – ćwiczyłem z trzecioligowym Świtem Skolwin – w Szczecinie. Tam trenerem jest mój były szkoleniowiec z Salosu Szczecin, Paweł Ozga, więc zgodził się na takie gościnne zajęcia.

Reklama

Jak te treningi indywidualne wyglądały?

Ćwiczyłem z kolegą, który trenował w USA, a teraz przyjechał na wakacje. Rano mieliśmy trening siłowy, biegowy i z piłką. A po południu chodziłem właśnie na zajęcia Świtu.

Denerwowało cię to, że czas leci, a ty nie masz klubu?

Tak. Z każdym dniem coraz bardziej przeżywałem, że jeszcze nie mam zespołu. Chciałem normalnie trenować i przede wszystkim grać w meczach. Gdzieś to się przedłużało z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień i w końcu zdecydowałem się na Lechię. Prezes Adam Mandziara cały czas przekonywał mnie i mojego menadżera, że to będzie dobry krok.

Jak wyglądała sytuacja z Rijeką?

Rijeka zaprosiła mnie do klubu. Obejrzałem cały obiekt, miasto, miałem okazję obejrzeć też mecz ligowy. Następnego dnia dyrektor sportowy miał wysłać warunki kontraktu, ale zadzwonił, że dostał czerwone światło od prezesa i na razie skupiają się na tym, by awansować do Ligi Mistrzów i na ten moment nikogo nie mogą wziąć do siebie. Taka była jego wersja, powiedział, że może coś się w przyszłym tygodniu wyjaśni. Czekałem tydzień, drugi, aż w końcu pomyślałem, że może nie jestem dla nich wyborem numer jeden.

Reklama

Czyli podejrzewasz, że to była jego wersja, a problem leżał w tym, że nie byłeś pierwszym wyborem?

Może nie, od tego czasu nikogo nie ściągnęli, tak więc dokładnie nie wiem, o co chodziło. Choć może rzeczywiście o to. Czekałem na Rijekę, nie udało się, widocznie tak miało być.

Chyba podobało ci się tam?

Tak, wielkie wrażenie na mnie zrobiła sama baza i gra tej drużyny, bo to jest naprawdę wysoki poziom. Teraz grają w IV rundzie el. LM, w trzeciej rundzie wyeliminowali Salzburg, są mistrzami kraju wygrywając z Dinamem i Hajdukiem, to pokazuje dużo. Sam ośrodek i miasto też były świetne, trener Matjaz Kek też jest tam ceniony.

Przez te dwa tygodnie, gdy czekałeś na sygnał od Rijeki, miałeś oferty z innych zespołów oprócz Lechii?

Były jakieś sygnały, ale to się nie przekładało na konkretne oferty. Lechia cały czas mnie przekonywała, widać było, że jej najbardziej zależy. Cieszę się więc, że tu jestem, bo prezes i trener mnie chcieli, a to jest ważne.

Czułeś się z początku rozczarowany? Lechia gra zaraz z Sandecją, a Rijeka o Ligę Mistrzów.

Nie, nie. Też muszę sobie zdawać sprawę, że mistrzostwa Europy w moim wykonaniu nie były zbyt dobre i na pewno nie traktuję Lechii jako opcji rezerwowej, tylko będę starał się pokazać, że może za kilka lat na ten transfer zagraniczny zasłużę. Mam w końcu stabilizację, bo podpisałem kontrakt na cztery lata i mogę się skupić na piłce. Ostatnie tygodnie były niespokojne, mocno się denerwowałem, że wszyscy trenują z drużynami, a ja nie.

Przez ten długi okres, kiedy nie miałeś klubu, trudniej było ci pogodzić się z wynikiem Euro?

No, tak. Te mistrzostwa zdecydowanie nam jako drużynie nie wyszły, ja też nie jestem zadowolony, mimo że strzeliłem bramkę w pierwszym meczu, to moja forma nie była dobra. Do końca życia będę pamiętał ten turniej, to była świetna przygoda, ale to, co najważniejsze, czyli wynik, był fatalny.

Musiałeś – przez ten upływający czas – schodzić z oczekiwań finansowych?

Szczerze mówiąc, to biorąc pod uwagę kluby, pieniądze były na drugim-trzecim miejscu. To nie jest mój cel, by ten kontrakt był najwyższy w karierze, tylko następny albo jeszcze kolejny.

A Pogoń, z którą trenowałeś, składała ofertę?

Tak, trenowałem z Pogonią przed Euro przez dwa tygodnie. Żadnej rozmowy między mną a działaczami jednak nie było, nie dotarła do mnie żadna oferta. Pytałem mojego menadżera czy była jakaś oferta, ale powiedział, że tylko zapytanie, konkretnej oferty nie. To też pokazuje, jak Lechii na mnie zależało, bo już rok temu składała ofertę, którą ponowili jeszcze przed Euro.

O zamieszaniu z kibicami Ruchu zapomniałeś?

Wiedziałem, jak to było od środka, jak to wyglądało, więc te zdania kibiców w ogóle nie robiły na mnie wrażenia, bo widziałem, co się działo. Kibice nie znają szczegółów, więc się nie przejmowałem.

Analizowałeś kadrę Lechii przed podpisaniem kontraktu?

Tak. Jest wielu dobrych środkowych pomocników, jeśli spojrzeć w ekstraklasie, to Lech, Legia i Lechia ten środek mają najmocniejszy. Z jednej strony jest się od kogo uczyć, choćby od Milosa Krasicia, ale z drugiej chcę wywalczyć sobie pierwszą jedenastkę, więc muszę iść do przodu. Wiadomo, byłoby łatwiej wskoczyć do składu w trochę mniejszym klubie, ale na każdym treningu będę się starał udowadniać, że to ja powinienem grać. Taki jest mój cel – grać we wszystkich meczach po 90 minut.

Jesteś gotów na zmianę pozycji, na przykład na przejście na skrzydło czy cofnięcie się na „ósemkę”?

Tak. Trener Piotr Nowak często kombinuje, preferuje różne systemy gry, w zależności od przeciwnika. Obojętnie na jakiej pozycji mnie wystawi, ważne jest to, by grać.

Jak stoisz ze sprawami organizacyjnymi? Masz już mieszkanie czy jeszcze jesteś w hotelu?

Teraz jestem w hotelu, musiałem się przeprowadzić z jednego do drugiego. Mieszkanie będę miał od pierwszego września, teraz jest trudno. W okresie wakacyjnym ludzie w Gdańsku wynajmują mieszkania na doby.

Nie boisz się tego, jak ostatnio Lechia gra? Na przykład w Szczecinie kompletnie się zamurowaliście.

Akurat w Szczecinie takie były założenia, by nie stracić bramki i przy pomocy Dusana Kuciaka udało się to wykonać. Zabrakło zgrania z przodu i mam nadzieję, że czas będzie działał na naszą korzyść. Dojdzie Rafał Wolski, Milos Krasić, wtedy będziemy też z przodu groźni i przyjdzie moment na nasze ataki.

Ty jak się czułeś na boisku?

Dobrze. Nie myślałem, że trener mnie wystawi jako pierwszego zmiennika, to był na pewno duży kredyt zaufania. Fizycznie było ok, więc też było widać, że gdy nie miałem klubu, to nie leżałem na wakacjach, tylko ciężko pracowałem. I jestem gotów, by w piątek zagrać dłużej.

Rozmawiał Paweł Paczul

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
6
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Komentarze

10 komentarzy

Loading...