Reklama

Mamrot time! I nie chodzi o pójście na wino

redakcja

Autor:redakcja

13 sierpnia 2017, 20:58 • 3 min czytania 24 komentarzy

Gdyby mecze piłkarskie trwały równiutko po 90 minut, Jagiellonia Białystok już po pięciu kolejkach tego sezonu miałaby na koncie już 6 punktów mniej niż aktualnie posiada. Nawet jeśli zespół z Podlasia sprawia w trakcie spotkań wrażenie ekipy wyczekującej na końcowy gwizdek, trzeba liczyć się z tym, że to tylko przykrywka i ni stąd, ni zowąd zada cios kończący zabawę – z reguły wykorzystując brak koncentracji przeciwnika. 

Mamrot time! I nie chodzi o pójście na wino

Już możemy stworzyć listę tego typu sytuacji. W meczu z Górnikiem Zabrze w doliczonym czasie Novikovasa w polu karnym powalił Ledecky i mieliśmy jedenastkę oraz gola na wagę trzech punktów. W spotkaniu z Pogonią Szczecin fatalnie pomylił się Fojut i za sprawą Sheridana trzy punkty pojechały do Białegostoku. Do tego dochodzą mniej ważne gole zdobyte w doliczonych minutach przez Sekulskiego w eliminacjach LE i Novikovasa w Pucharze Polski. No i przede wszystkim dzisiejszy samobój Kena Kallaste, który pozwolił drużynie Ireneusza Mamrot dobić do siedzącej na fotelu lidera ligi Wisły Kraków.

A stało się to po bardzo emocjonującym meczu, w którym – jak się wydawało – to kielczanie byli bliżej zwycięstwa. Jeśli Mamrot ostatnio narzekał, że jego drużyna jest lepsza od rywali, ale brakuje jej trochę szczęścia i skuteczności, no to dziś powinien pokusić się o diametralnie inne wnioski. Początek należał do jego drużyny. Romanczuk ruszył lewą stroną, jakby jutra miało nie być, o dziwo piłkarze Korony nie skasowali pomocnika Jagi, choć taką okazję mieli, a akcję sfinalizował Pospisil.

Mogło się podobać to, że Korona nie rozpamiętywała tej sytuacji, gospodarze szybko rzucili się do odrabiania strat. Najpierw strzał nie wyszedł Górskiemu, no ale chłopakowi ostatnio generalnie niewiele wychodzi. Lepszy był Możdżeń, ale do perfekcji trochę zabrakło, bo trafił w słupek. Ale jego strzał dobił do pustaka Aankour i mieliśmy remis.

Pamiętacie tę reklamę, w której jedna z firm stara się przekonać was do zostania „bohaterem w swoim domu”? Chyba właśnie kimś takim w Kielcach staje się Bartosz Rymaniak. Prawy obrońca w zeszłym sezonie ustabilizował formę na przyzwoitym poziomie, w tym – po prostu robi różnicę. Podrywa zespół do walki, wesoło hasa w ofensywie. Dziś posłał dwie dokładne centry na głowy swoich kolegów. Wywalczył rzut karny, którego na gola nie potrafił zamienić Aankour. A także sam strzelił bramkę na 2-2 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Reklama

Ale że równowaga w przyrodzie musi zostać zachowana – fatalnie grał Shawn Barry. Jeszcze nie wyrobiliśmy sobie zdania o tym obrońcy, ale dziś zrobił wiele, by było ono jak najgorsze. To on nie potrafił powstrzymać Romanczuka przy pierwszym golu, to on fatalnie pomylił się, tworząc autostradę dla Cernycha przy drugiej bramce Jagi, to on 2-3 razy sam sprowokował ataki Jagiellonii. Nic dziwnego, że szybko ściągnął go z boiska Lettieri.

A więc 2-2, sporo sytuacji i kontrowersji (m.in. należał się gospodarzom karny po faulu Burligi, sędzia niesłusznie gwizdnął rękę Jukicia), a także przewaga Korony. Tak byśmy ten mecz zapamiętali, ale mieliśmy wspomnianą bramkę w doliczonym czasie gry, gdy centra Sekulskiego wylądowała w bramce Alomerovicia dzięki Kallaste.

Mamrot time – jak tak dalej pójdzie, to określenie się przyjmie.

[event_results 347054]

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
4
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
11
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Piotr Rzepecki
5
Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Komentarze

24 komentarzy

Loading...