Reklama

Caroline, czyli Karolina. Silna, seksowna i znów piekielnie dobra

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

13 sierpnia 2017, 18:30 • 6 min czytania 14 komentarzy

Córka średniej klasy piłkarza i reprezentantki Polski w siatkówce, przez kilka lat dziewczyna najlepszego golfisty świata, przez 67 tygodni najlepsza tenisistka świata. Po różnych zawirowaniach spadła pod koniec pierwszej setki. W ciągu roku wróciła do ścisłej czołówki. Czy mamy szanse znów zobaczyć polskie nazwisko na szczycie rankingu WTA?

Caroline, czyli Karolina. Silna, seksowna i znów piekielnie dobra

Zapytałem ją kiedyś wprost: czujesz się Dunką, czy Polką? Pytanie jak najbardziej zasadne, bo dla Caroline Wozniacki pierwszym językiem jest polski. To po polsku rozmawia się w domu, rodzice mówią o niej „Karolina”, a nie „Caroline”. Ze wszystkich tenisistek w zawodowym Tourze najbliżej trzyma się z Agnieszką Radwańską. – W sumie to nie myślę o tym. Urodziłam się w Danii, gram dla Danii, mówię po polsku, nie myślę o narodowości. Tak naprawdę czuję się po prostu Europejką, czy obywatelką świata.

Obywatelka świata brzmi nieźle. Karolina ma piękne mieszkanie w Monte Carlo, w wysokim apartamentowcu, z widokiem na marinę, w której cumują najdroższe jachty świata, w tym ten Romana Abramowicza. Tam czuje się znakomicie, bo choć jest światowej sławy tenisistką, w Monte Carlo czasem potrafi być anonimowa. Zresztą, zagęszczenie gwiazd na metr kwadratowy jest tam tak duże, że gwiazda tenisa, nawet numer jeden na świecie, nie robi na nikim wielkiego wrażenia.

Karolina zawsze bardzo ciężko pracowała. Nie miała tyle talentu, co Agnieszka Radwańska, ale nadrabiała to piekielnie ciężką pracą – mówi Lech Sidor, komentator Eurosportu. – Jest silna i ma niesamowitą wytrzymałość, ale sukcesy osiągnęła dzięki piekielnie ciężkiej pracy.

Darmowy Aston Martin

Reklama

Sukcesy, czyli choćby 25 wygranych turniejów WTA i pierwsze miejsce w rankingu. Osiągnęła to zasuwając jak mało kto, grając bardzo wiele turniejów. Została najlepszą zawodniczką świata, choć nie wygrała żadnego turnieju wielkoszlemowego. Coś jak reprezentacja Polski w piłce nożnej – piąta w rankingu FIFA nie za sprawą zdobycia mistrzostwa Europy, czy zaliczeniu finału mundialu, tylko dzięki systematycznemu wygrywaniu ze średnimi rywalami. Karolina regularnie dochodziła do ćwierćfinałów, półfinałów, ale Wielkiego Szlema nie wygrała nigdy. Choć „nigdy” nie znaczy „zawsze”. Bo dziś, po kilku latach od chwili, gdy znajdowała się na szczycie rankingu, znów jest w życiowej formie. Wielkimi krokami nadchodzi wielkoszlemowy US Open. Na kortach Flushing Meadows będzie jedną z faworytek.

Caroline_Wozniacki_(18951743270)

Kilka lat temu Karolina Woźniacka była na samym szczycie. Numer 1 w rankingu, doskonałe pieniądze, mnóstwo kontraktów reklamowych i profitów. Jakich? Na przykład takich, że do Piotra Woźniackiego, ojca i trenera Karoliny, zadzwonił kiedyś producent Aston Martina, pytając, czy jego córka nie chciałaby w prezencie nowiutkiego modelu, wartego grube kilkaset tysięcy złotych. Woźniacki, zgodnie z prawdą odpowiedział, że w sumie Karolina ma już kontrakt z innym producentem samochodów i nie bardzo może promować Aston Martina. Anglicy jednak stwierdzili, że wcale im to nie przeszkadza i poprosili o adres, pod który mają dostarczyć auto. W ten sposób Piotr Woźniacki jeździł po Monte Carlo nowiutkim, kompletnie darmowym autem. Tak to można żyć!

Rory uciekł przed ślubem

A propos Piotra Woźniackiego – w swoim czasie był solidnym piłkarzem, grał między innymi w Miedzi Legnica i Zagłębiu Lubin. Jego żona, Anna, grała w siatkówkę w reprezentacji Polski. Pod koniec kariery Piotr szukał szczęścia za granicą, grał w II i III Bundeslidze, potem, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych trafił do Danii. Trochę pokopał piłkę, potem zajął się różnymi biznesami, do których miał ewidentną smykałkę. W tenisa zaczął grać rekreacyjnie, zainteresował nim także żonę. Dzieci, Patryk i Karolina, od małego regularnie często bywały na korcie. Szybko okazało się, że dziewczyna ma talent. Patryk postawił na piłkę nożną, ale w jego karierze najlepsze było niestety nazwisko. Wielkiej kariery nie zrobił, kilka lat temu trafił na testy do Śląska Wrocław, ale się nie sprawdził.

Co innego Karolina. Jej wszystko się układało, także poza kortem. W 2011 roku, kiedy była na samym szczycie, związała się z Rorym McIlroyem, irlandzkim golfistą. Związek był niesamowity choćby dlatego, że w pewnym momencie była to para numerów 1 na świecie, co w zasadzie się nie zdarza. Przez długi czas trwało love story, opisywane przez kolorowe gazety na całym świecie, ze szczególnym uwzględnieniem oczywiście Danii i Irlandii. Para regularnie pokazywała się razem, występowała we wspólnych sesjach. Rory dopingował Karolinę podczas jej najważniejszych turniejów, ona rewanżowała się tym samym. Trzeba przyznać, że doping tenisistki był skuteczniejszy, bo Rory zdołał sięgnąć po zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym.

Reklama

Wszystko układało się pięknie, golfista wydał 150 tysięcy euro na zjawiskowy pierścionek, po czym zostały oficjalnie ogłoszone zaręczyny. Następny krok: 300 osób otrzymało zaproszenia na wielkie weselisko. Trzy dni później… Irlandczyk zerwał zaręczyny! Z relacji przyjaciół pary wynikało, że Rory po prostu spanikował, wystraszył się poważnego związku, ślubu, odpowiedzialności, po czym zastosował sprawdzoną przez pokolenia mężczyzn taktykę i po prostu wziął nogi za pas.

Z 1. na 74. miejsce w rankingu

Jego karierze to nie zaszkodziło. Gorzej z Karoliną. Jej gra się posypała, przestała wygrywać turnieje, zaczął się stały i systematyczny zjazd w rankingu. Karolina straciła pierwsze miejsce, potem wypadła z piątki, z dziesiątki, nawet z dwudziestki rankingu. To wyjątkowo bolesny moment, z którym wiele tenisistek nie może sobie poradzić. Dlaczego? Najwyżej notowane zawodniczki są rozstawiane w turniejach. W Wielkich Szlemach oznacza to, że w pierwszych kilku rundach unika się rywalek z czołówki rankingu. W mniejszych imprezach najczęściej zaczyna się grę od drugiej rundy (4 lub 8 najwyżej rozstawione mają w pierwszej rundzie wolny los). Wygranie jednego-dwóch meczów daje ćwierćfinał czy półfinał, sporo punktów i pieniędzy. Kiedy nagle wypada się z czołówki, trzeba zaczynać od pierwszych rund, w imprezach wielkoszlemowych czasem już w pierwszym starciu wpada się na kogoś z czuba, kto jest akurat w rewelacyjnej formie. Inaczej mówiąc: znacznie łatwiej wejść do czołówki niż się w niej utrzymać, lub do niej wrócić. Karolina Woźniacka boleśnie się o tym przekonała na własnej skórze.

Rozstanie z McIlroyem nastąpiło w 2014 roku. – To było dla mnie koszmarne przeżycie. Czułam się tak, jakby umarł ktoś z moich najbliższych – opowiedziała w jednym z wywiadów. Do końca kolejnego sezonu spadła na 17. miejsce, przed US Open 2016 roku była notowana na 74. pozycji. To był przełomowy moment. Karolina dotarła do półfinału, potem wygrała turniej w Tokio (po drodze ograła Magdę Linette i Agnieszkę Radwańską), Hong Kongu. Sezon „rollercoaster” zakończyła na 19. miejscu.

Ale prawdziwy powrót do naprawdę wielkiego tenisa nastąpił w tym roku. Dość powiedzieć, że do tego tygodnia zaliczyła aż pięć finałów: w Dausze (znów po drodze Radwańska), Dubaju, Miami, Eastbourne i Bastad. Wszystkie przegrała, wszystkie w dwóch setach. Ale i tak w tym roku nazbierała aż 3,396 punktów. Czy to dużo? Agnieszka Radwańska wywalczyła 1,043, czyli ponad trzy razy mniej…

Odważna na korcie i przed obiektywem

Wieczorem zagra w szóstym tegorocznym finale – w Toronto. W 3. rundzie bez żadnych kłopotów wyeliminowała Agnieszkę Radwańską, w ćwierćfinale odprawiła liderkę rankingu Karolinę Pliskovą. Jej rywalką w walce o 26. turniejowe zwycięstwo będzie Elina Svitolina. Jeśli Karolina wygra, wyprzedzi Ukrainkę i awansuje na 5. miejsce w rankingu WTA. Wszystko wskazuje na to, że zanim rozpocznie się tegoroczny US Open, Woźniacka będzie notowana o 70 miejsc wyżej niż rok temu. Do czołówki jest już tylko kilka kroków.

Wróciłam do swojej najwyższej formy, znów cieszę się grą – mówi. Nie ukrywa, że bolesne rozstanie z Rorym McIlroyem dużo ją kosztowało, ale ostatecznie – wzmocniło ją. – Dziś jestem inną osobą. To były dla mnie bardzo ciężkie chwile, ale z drugiej strony także bardzo cenne doświadczenie i cieszę się, że je przeżyłam.

Karolina świetnie prezentuje się nie tylko na korcie tenisowym. Kilka razy wystąpiła w odważnych sesjach, w ubiegłym roku na przykład w specjalnym wydaniu Sports Illustrated, wśród wielu gwiazd prezentowała kostiumy kąpielowe. Co w tym odważnego, spytacie. Otóż kostium Karoliny nie był prawdziwy, tylko namalowany na nagim ciele. Efekt? Piorunujący. Prawie tak samo dobry, jak jej ostatnie wyniki.

wozniacki 1

JAN CIOSEK

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
2
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

14 komentarzy

Loading...