Reklama

Lipski grałby wszędzie w Polsce, poza klubami na „L”. Z Lechią włącznie?

redakcja

Autor:redakcja

13 sierpnia 2017, 15:35 • 3 min czytania 29 komentarzy

Chciała go większość klubów ekstraklasy. Praktycznie w każdym, pewnie oprócz klubów na „L” (z Lechią włącznie?), byłby pewniakiem nie tylko do pierwszego składu, ale też zostania liderem drużyny. Jednak Patryk nie chciał skorzystać z żadnej z polskich opcji i wyjechał za granicę. Mówiło się o klubach pokroju Toulouse, Mainz, Anderlechtu czy Rijeki. Zamiast Ligue 1, Bundesligi, Jupiler League czy chorwackiej Prva HNL, młodzieżowy reprezentant Polski trafił do Lechii Gdańsk.

Lipski grałby wszędzie w Polsce, poza klubami na „L”. Z Lechią włącznie?

Był już w Chorwacji, wrzucił tweeta z wynikami tamtejszych drużyn w eliminacjach pucharów. A one w przeciwieństwie do nas, radzą sobie w nich bardzo dobrze, Rijeka ma szanse na awans do Ligi Mistrzów. Jednak tam nie udało się dogadać i należało wrócić do Polski. Patryk z pewnością tego żałuje, ale jak sam mówił w wywiadzie dla mediów klubowych, cieszy się, że podpisał już umowę z Lechią i może oczyścić głowę, bo tego ostatnio brakowało. Teraz wróci do normalnego treningu z drużyną i niedługo, znając go, spróbuje wedrzeć się do składu Lechii.

Jednak przez to, że minęło sporo czasu od jego ostatniego rozegranego meczu, Lipskiemu trudniej będzie z marszu wejść do zespołu. I nie chodzi nam nawet o jego formę, bo najpierw trenował z Pogonią, potem z kadrą na zgrupowaniu w Arłamowie, a potem indywidualnie. Czas jest problemem dlatego, że to już nie okres, w którym nasze kluby ochoczo wykrzykują, że „nowy sezon, nowe nadzieje”, prezentuje się nowych piłkarzy i zapowiada, jak świetny będzie nadchodzący sezon. Obecnie w Gdańsku każdy ma w głowie tylko słowo „kryzys”, bo w nim niewątpliwie znajduje się Lechia.

Rywale do miejsca w składzie? Milos Krasić, Rafał Wolski, Sebastian Mila i… Grzegorz Kuświk, bo jeśli Piotr Nowak decyduje się na grę dwójką napastników, to w pomocy – często kosztem któregoś z wymienionych – znika jedno miejsce. Czy Lipski zdoła przebić się w hierarchii i być w Lechii pewniakiem, typową „dychą”, choć z nietypowym numerem na koszulce? To pytanie, na które będziemy mogli odpowiedzieć sobie zimą. Z pewnością były zawodnik Ruchu przy wyborze klubu kierował się zasadą, że jeśli chce się być najlepszym, to trzeba rywalizować z najlepszymi. Bo przecież w innych drużynach Lipski miejsce w podstawowym składzie dostałby niemal z urzędu. Jedynie trójka złożona z Legii, Lecha i Lechii takiej gwarancji nie daje.

Choć tylu rozgrywających w zespole nie ma żaden polski klub, to nadzieją i czynnikiem, który przyciągnął Lipskiego do Lechii, wydaje się być trener. Piotr Nowak to pierwsza osoba, która będzie w stanie zmieścić ich na boisku w jak największej liczbie, co udowadniał już w zeszłym sezonie montując na wiele sposób pomoc. Daje to nadzieję, że z Lipskim Lechia będzie drużyną, której mecze będziemy zaznaczać w kalendarzu czerwonym markerem i w telefonie ustawiać przypomnienia, żeby tylko nie przegapić możliwości oglądania jej meczów. W końcu z takimi zawodnikami powinno grać się naprawdę piękną, jak na ekstraklasowe możliwości, piłkę.

Reklama

Dobrze że Patryk będzie mógł skupić się już tylko na graniu, a nie na refleksjach, który klub wybrać, czy Chorwacja to odpowiedni kierunek albo dlaczego to jeszcze nie czas na Bundesligę. Naszym zdaniem – jeśli chłopak w Lechii pokaże to, co w Ruchu – będzie mógł już z pełnym przekonaniem ruszać poza Polskę. A teraz czas na weryfikację, czy faktycznie należy do czołowych rozgrywających w Polsce. Jednak zanim przekonamy się o tym oglądając go na boisku, przekonać się o tym będą musieli Krasić, Wolski czy Mila, oglądając jego plecy na treningu.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
0
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

29 komentarzy

Loading...