Reklama

Jak utrudnić życie wszystkim dookoła i sobie? Objaśniają władze La Liga

redakcja

Autor:redakcja

03 sierpnia 2017, 16:54 • 2 min czytania 23 komentarzy

Chyba jednak nieprzypadkowo Brazylia uchodzi za kraj, w którym produkuje się największe tasiemce. W kooperacji z ludźmi z Hiszpanii, Francji, no i z szejkami z Kataru wypuściła w świat coś, przy czym nawet „Moda na sukces” to szkolny teatrzyk klecony na długiej przerwie. Neymar w PSG. Brakuje chyba tylko scementowania tego związku jakimś układem małżeńskim, choć na zwroty akcji i tak nie narzekamy. Teraz, gdy twarz Neymara powoli znika z katalońskich ulic, bo reklamy z nim w roli głównej nadawały się już tylko do kosza, władze ligi hiszpańskiej – zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami Javiera Tebasa – postanowiły transakcję zablokować. 

Jak utrudnić życie wszystkim dookoła i sobie? Objaśniają władze La Liga

Dlaczego? Chyba tylko dlatego, że mogą.

A dokładniej – mogą spróbować, ale to próba skazana na porażkę, w dodatku bardzo wkurwogenna, bo w sumie nie wiadomo, kto i co miałby na tym zyskać. A więc tak… PSG uzbroiło prawników Neymara w 222 miliony zachodniej waluty. Ci jak po swoje ruszyli więc do siedziby władz ligi, by spełnić swój obowiązek i wykupić swojego klienta z FC Barcelony, by ten mógł związać się z francuskim klubem. Ale w odpowiedzi usłyszeli obejrzeli gest Kozakiewicza. Takiego wała!

Sum odstępnego w kontrakty oczywiście nie wpisuje się od wczoraj, więc ta procedura to tylko zwykła formalność. Władze LFP nie mają prawa blokować tego transferu, no ale mogą go trochę utrudnić. No bo teraz – według hiszpańskich mediów – będą negocjacje ludzi Neymara i PSG ze spółką. Później najpewniej wniosek do FIFA o wydanie zgody na transfer tymczasowy, który najprawdopodobniej umożliwiałby Brazylijczykowi zagranie już w 1. kolejce Ligue 1, ale wiadomo – czasu nie zostało zbyt wiele. No i w całym zamieszaniu pojawia się jeszcze UEFA, która ewentualne złamanie zasad finansowego fair play, o które nagle zachciało się walczyć Hiszpanom, orzekłaby dopiero 31 sierpnia.

Efekty są takie, że PSG musi czekać na zaprezentowanie swojej największej gwiazdy, a sam Neymar na dołączenie do nowego zespołu. Czekać musi też Barcelona, ale na gruby przelew, który rzecz jasna nie był celem klubu, bo chodziło o to, by piłkarza zatrzymać, ale pozwoli przynajmniej spokojnie dopracowywać próbę zasypania dziury po odejściu Brazylijczyka. No a samym władzom ligi takie wojowanie w sytuacji, w której nie mają tak naprawdę nic do powiedzenia, też raczej nie wyjdzie na dobre. Wizerunkowy skok na główkę do pustego basenu.

Reklama

Oficjalnie: ktoś zapragnął oślepnąć od błysku fleszy, które towarzyszą temu transferowi.

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...