Reklama

Nigdy nie może być tak dobrze, byś nie potrafił tego spaprać

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2017, 18:18 • 3 min czytania 15 komentarzy

Jarosław Fojut do 90. minuty spokojnie mógł uchodzić za gracza meczu. To naturalne, że przy 0:0 szukając najlepszych piłkarzy patrzymy szczególnie w kierunku defensyw, ale lider Pogoni po prostu rozgrywał kapitalne meczycho. Nie do przejścia, wszystkie głowy jego, nawet raz puścił do przodu Zwolińskiego tak, że gdyby ten miał lepszą kojarkę, pewnie wyszedłby sam na sam (podanie z linii obrony!). Nasza ocena była jednoznaczna: mocne siedem z argumentami by rozważyć ósemkę.

Nigdy nie może być tak dobrze, byś nie potrafił tego spaprać

Ale potem przyszła 90. minuta, potem przyszło zdarzenie, z którego każdy piłkarz może a nawet powinien wyciągnąć lekcję. Nigdy nie może być tak dobrze, by nie dało się tego spieprzyć. Nigdy nie możesz zacząć myśleć o tym na co wydasz premię z kontraktu ESA z Lotto, zanim nie zejdziesz z boiska.

Jarek Fojut rozgrywał akcję od obrony. Do przodu podać nie było gdzie, więc zdecydował się na wycofanie do bramkarza, lecz… podał tak, jakby ostatni posiłek zjadł w połowie lipca. Do piłki dopadł Sheridan i co naturalne z prezentu skorzystał – 1:0, Jaga wywozi z Pogoni komplet punktów, mimo że absolutnie nie jest to najsprawiedliwszy wynik na świecie. Wyobrażamy sobie, jak podle musi czuć się w tym momencie Fojut, ogólnie przecież bardzo solidny defensor. I podejrzewamy, że to, iż do momentu feralnego babola był najlepszy na placu gry, jest niewielkim pocieszeniem.

Wynik nie jest sprawiedliwy, bo jeśli ktoś zasługiwał na przechylenie szali na swoją stronę, to raczej Pogoń, która (głównie w pierwszej połowie) wyprowadzała atak za atakiem. Sytuacji, gdy pachniało bramką, wymienimy co najmniej kilka:

– Gyurcso miał na nodze prezent od Gutiego, ale uderzył prosto w bramkarza,
– po świetnym kontrataku Zwoliński minimalnie zbyt mocno wystawił piłkę Kortowi (lub Kort nie nadążył za akcją), do strzału nie doszło,
– po składnej akcji podanie Zwolińskiego wykorzystał Kort, piłkę z bramki ofiarną interwencją wybił Runje,
– Frączczak dostał podanie od Rapy, strzelił głową nad bramką,
– Murawski dostał podanie od Rapy, strzelił głową w słupek.
– Formella uderzył z woleja ze skraja pola karnego, piłka przeszła po palcach Kelemena.

Reklama

Sami widzicie – sporo tego. Jagiellonia odpowiadała rzadko, ale jeśli już – niezwykle konkretnie. Najpierw na sam na sam po cudownym podaniu Novikovasa wyszedł Sekulski, ale nie bardzo wiedział jak zmierzyć się z ostrym kątem i ostatecznie trafił w Załuskę. Swoje winy odkupił jakiś czas później wypuszczeniem na podobne sam na sam Cernycha – ten z kolei składał się do strzału zbyt długo. Na tyle długo, by z ofiarnym wślizgiem zdążył wracający Nunes. Ogólnie rzecz biorąc wydawało się, jakby w pewnym momencie obie strony pogodziły się już z bezbramkowym remisem. Aż do asysty Fojuta…

Jagiellonia z kompletem zwycięstw zostaje tym samym samodzielnym liderem Ekstraklasy i zyskuje miano drużyny, z którą w doliczonym czasie gry nie należy myśleć o niebieskich migdałach. Pamiętacie mecz przed tygodniem z Górnikiem? Wtedy także przesądziła o swoich losach w ostatniej minucie. Z Jagiellonii stworzyła się zatem drużyna charakterna i na ten moment niewiele wskazuje na to, że po dobrym sezonie – jak to bywało w przeszłości – zaliczy solidny zjazd.

[event_results 342281]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...